Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

czwartek, 27 sierpnia 2015

Przyjęcie urodzinowe, część 7 FINAŁ

Dziękuję za tak liczne wyświetlenia :)
Nie wiem, kiedy rozpocznę kolejne opowiadanie, w każdym bądź razie spodziewajcie się go już niedługo :)

```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
     Sebastian wracał szczęśliwy do rezydencji. Miał już serdecznie dość przebywania u lady Midford i jej obsesji na punkcie starannie ułożonych włosów kamerdynera. Wszystkie kosmyki zebrane i zaczesane, na co najmniej tuzin spinek. Żaden nie miał prawa przebywać wolno na uroczej twarzy lokaja. Bezdyskusyjnie i bezsprzecznie.
     Wejście od tej strony do domu prowadziło przez park. Demon przypomniał sobie, jak całkiem niedawno właśnie tutaj pokonał całą wynajętą ekipę do zabicia Psa Jej Królewskiej Mości. Idąc, zauważył jedną łuskę głęboko wbitą w ziemię, tak, że poprzednim razem nie zwrócił na nią uwagi. Zmarszczył czoło i przejechał dłonią po włosach, burząc wizerunek starannego uczesania. Uwolnione pasma włosów zajęły swoje naturalne miejsce: w nieładzie rozsypały się po bokach, na czole. Od razu lepiej, pomijając, że i tak to było nic w porównaniu do możliwości chodzenia swobodnie w demonicznej formie. "Czyżby nerwica?" zastanowił się Sebastian i palcami zamienił stara łuskę w kupkę lotnego popiołu.
     Swoim niezawodnym instynktem wyczuł dłuższą obecność Snake'a w jednym miejscu. Po chwili już wiedział: wejście frontowe. Czyli nici z cichego pojawienia się przez drzwi kuchenne. Zawsze pozostawało jeszcze okno, ale nie chciał robić w dzień takiego zamieszania, zwłaszcza przy tylu postronnych osobach.
     Ciekawe, co miał mu do przekazania panicz poprzez Snake'a. I jak bardzo zdewastowano dom pod jego nieobecność. Zrezygnowany, wyjął zegarek z klapy kamizelki: za pięć dwunasta. Idealnie.
     Zdecydowanym ruchem poprawił swoje ubranie i ruszył do głównego wejścia. Ostrożnie wszedł po schodach. Kątem oka zauważył ruch w jadalni. I hrabiego za zasłoną. O mało co nie zakrztusił się śmiechem. Co on tam wyrabia? Co się działo pod jego nieobecność?
     Gdy uchylił ciężkie mahoniowe drzwi na tyle, aby móc swobodnie wejść do środka, tak jak przypuszczał, czekał na niego Snake opleciony swoimi podopiecznymi. Węże wystawiły swoje rozdwojone języki, gdy tylko przekroczył próg domu.
-Hrabia prosi Cię o jak najszybsze stawienie się w jadalni, mówi Oscar - przywitał go Snake - Proszę, chodź za mną.
     Sebastian poczuł się zaskoczony. Nie wierzył w zmuszenie Ciela do wzięcia udziału w jakimkolwiek przyjęciu, ale po co by się chował za zasłoną? No i co tutaj robi zapach Księcia Somy i Agniego? Nie było tu ich, gdy wyjeżdżał. Że też nie zwrócił na to uwagi wczorajszej nocy.
     Snake doszedł do jadalni i usunął się z drogi, dając tym znak Sebastianowi, aby wchodził pierwszy. Sebastian skinął głową. Dostojnie przekręcił klamkę w drzwiach i zaczął wypowiadać jedną ze swych zwyczajowych fraz:
-Witam paniczu, o czym chciałeś ze mną rozma...
-NIESPODZIANKA!!! - wtargnęli mu wszyscy w słowo i zgromadzili się przy drzwiach.
-Wszystkiego najlepszego panie Sebastianie- krzyczał Finny ze łzami w oczach.
-Sto lat, żyj jak najdłużej - dodał od siebie Agni.
     Demon w pierwszej chwili był tak zbity z tropu, że nie zrozumiał o co im chodzi. Przecież nigdy im nie mówił, że obchodzi urodziny, a nawet jeśli, to że nie wypadają one dzisiaj! Najśmieszniejsze w tym wszystkim były zachwycone miny zgromadzonych życzących nieśmiertelnemu sto lat ludzkiego życia.
-Ech, więc chcieliście świętować... moje...urodziny? - lokajowi ledwo przeszły przez gardło te słowa, ale musiał się upewnić, czy nie popełnił gdzieś straszliwego faux pas.
-Oczywiście, panie Sebastianie - odezwała się radośnie Elizabeth - przecież jest pan częścią naszej rodziny. Może nieoficjalnie, ale jednak. Odkąd stał się pan oparciem dla Ciela.
     Kamerdynera totalnie zatkało. Jeszcze nigdy nie słyszał o żadnym wysłanniku piekieł, którego urodziny z taką radością obchodziliby ludzie. Doprawdy, tego nie mógł przewidzieć w żaden sposób, to sprawa bezprecedensowa. Jakim cudem to w ogóle ma miejsce?
-Jestem ogromnie zaszczycony - odezwał się, gdy tylko zdołał trochę ochłonąć - Jako lokaj domu Phantomhive nie jestem godzien, aby pamiętano o tako mało znaczącym dniu, jakim są moje urodziny.
"W dodatku rzekome" dodał w duchu sam do siebie.
Ciel podszedł do niego i objął całego wzrokiem.
-Skoro już tyle wiesz, to nie marudź, tylko dołącz się do nas.
-Oczywiście - uśmiechnął się Sebastian.
-Chodźmy wszyscy do stołu - zaproponowała Elizabeth, która przyjęła rolę "Pani domu" - Pan, panie Sebastianie usiądzie obok hrabiego - dodała z uśmiechem.
-Naturalnie - zgodził się lokaj i zastanawiał, dokąd go to zaprowadzi.
-Wszystkie potrawy przygotowywał Agni z pomocą Barda i samego panicza - Szepnęła Meyrin do ucha demona, obok którego zajęła miejsce.
-Naprawdę? - spytał Sebastian odrobinę za głośno. Ile jeszcze niespodzianek go czeka? Co tu się działo? Hrabia w kuchni?! Jak Agni to wytrzymał?!
-Naprawdę - odpowiedział znudzony hrabia z drugiej strony - tylko nie myśl sobie nie wiadomo co. Każdy z nas miał po prostu przypisane jakieś zadanie.
-Wobec tego, jestem zobowiązany spróbować wszystkich potraw, hrabio. To dla mnie zaszczyt - odpowiedział kamerdyner.
     Kolejno wjeżdżały na stół dania, przekąski, słodycze i ostatecznie tort. Sebastian był na bieżąco informowany o różnych drobnych przygodach podczas przygotowań. Zgodnie ze swoja obietnicą, próbował po kawałeczku każdej z potraw. Wzniósł nawet toast za swoje zdrowie.
     Kiedyś mówił paniczowi, że demony nie mają takiego smaku jak ludzie. Dla niego to wszystko smakowało jak papier z piaskiem, choćby było najsmaczniejszym daniem dla człowieka. Diabły za to smakowały ludzkie dusze. Mógł opisać z lubością swój ulubiony wariant. Tylko one dawały im energię niezbędną do funkcjonowania. Ewentualnie krew śmiertelników podczas zawierania paktu. Pomimo takich ograniczeń, nie wyobrażał sobie nic innego, jak przełknięcie tych paru kęsów, które pomógł przygotowywać jego panicz, o uwielbionym przez niego smaku duszy. Dzisiaj nabrała jeszcze jednego szlachetnego odcieniu.
     Po jedzeniu ustawiono gramofon i Lizzy razem z hrabią sunęli po pokoju. W końcu, obiecał jej. Sebastian zdołał odmówić udziału i spokojnie obserwował resztę z kąta pokoju. Naprawdę się cieszył. I wiedział, jaką Ciel mu chciał sprawić przyjemność... Żeby dobrowolnie pójść do kuchni i pomagać w przygotowaniach. Naprawdę, był wyjątkowy. I warty bycia Jego Paniczem.
-Sebastian - wyrwał go z rozmyślań ich obiekt - rozkazuję Ci zatańczyć przynajmniej raz z panienką Lizzy.
-Oczywiście - uśmiechnął się i skierował do dziewczyny.
     Na zakończenie, na prośbę Księcia Somy umilił wszystkim zebranym czas grając na skrzypcach. Ciel uwielbiał obserwować jego grę. Tym razem stał niedbale z jedną nogą opartą o ścianę, a w dłoniach trzymał instrument. Zaczął powoli, sennie, śpiewnie. Impromptu. Grał pewnie, z zamkniętymi oczyma, a palce przebierały po strunach z niezawodną precyzją. Gdy muzyka stawała się coraz bardziej burzliwa, stanął pewnie obiema nogami na ziemi, wprawiając słuchaczy w dreszcz. Burzliwe allegro con furioso znalazło ujście w całej jego osobie. On i jego muzyka stanowiło jedność. Gdy w końcu, po ostatnim pasażu brawurowego finału odjął zamaszystym ruchem smyczek od twarzy, otrzymał natychmiast gorące oklaski.
Sebastian ukłonił się tylko i schował skrzypce z powrotem do pudła, prosząc zgromadzonych o udanie się na wieczorny spoczynek.
     Postanowił sprzątnąć wszystko, gdy domownicy zapadną w sen. Przedtem zaniósł do pokoju hrabiego jego wieczorną herbatę.
-Sebastian - zaczął Ciel - czy ty w ogóle obchodzisz... urodziny?
Lokaj przyjrzał mu się z półprzymkniętych powiek i roześmiał głośno.
-Oczywiście, tylko nie w takim sensie jak ludzie. To były moje PIERWSZE ludzkie urodziny. Naprawdę mnie zaskoczyłeś, hrabio.
-Nie pochlebiaj sobie - burknął Ciel, jak zwykle, gdy sytuacja wymykała mu się spod kontroli- więc były one dzisiaj?
-Nie- odparł zdumiony demon - w ogóle, skąd wytrzasnęliście tą informację?
-Meyrin usłyszała, jak w nocy stwierdziłeś dość głośno: "To będzie w tą sobotę". - przegryzł usta i dopowiedział resztę wesołym tonem - Jakimiś tylko sobie znanymi metodami wywnioskowali, że mówiłeś o swoich urodzinach i postanowili je razem uczcić. Plan podchwyciła Elizabeth, która sprowadziła Somę i Agniego. Resztę już znasz.
-Doprawdy - podrapał się w głowę Sebastian - Ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Czy wiesz hrabio, co wówczas miałem na myśli?
-Co?
-Podaj mi rękę - powiedział Sebastian i nim Ciel się obejrzał, demon trzymał go w ramionach i wyskoczył przez okno na dach rezydencji.
-Co ty robisz? - szarpał się Ciel, póki nie posadził go na dachówce.
-Uważaj, aby nie spaść, paniczu i spójrz w niebo - powiedział Sebastian i odwrócił głowę ku gwiazdom.
     Ciel naburmuszony spojrzał najpierw na lokaja, aby się przekonać, czy pomimo wszystko nie zwariował, a potem spojrzał w niebo i wyrwało mu się ciche: "aaach". Niebo przemierzało tysiące spadających gwiazd. Każda, umierając, ciągnęła za sobą wspaniały warkocz, który jeszcze przez chwilę był widoczny.
-Deszcz delta akwaryd - odpowiedział mu na głos kamerdyner.
-Sebastian, one są...piękne - wyszeptał Ciel, wtulając się we frak lokaja. Sebastian uśmiechnął się i westchnął. Od teraz mógł bezkarnie uprawiać swoje hobby. Wyglądało nawet na to, że znalazł towarzysza.
-A wracając do moich urodzin - Sebastian zniżył ton i pochylił się nad uchem hrabiego - To one są...jutro.

`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

7 komentarzy:

  1. ,, A wracając do moich urodzin... One są jutro." Genialne. Roździał bardzo mi się podobał. Aż mi się przypomniał hrabia w kuchni. Fantazja mi się uaktywniła dzięki niemu no i ta kryjówk hrabiego za zasłoną. Padłam ze śmiechu GENIALNE GENIALNE GENIALNE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod komentarzem powyżej. Wyobraziłam sobie te wszystkie gwiazdki, Sebastianka. Awww... Piękny wieczór, nieprawdaż? Jestem ciekawa, jak demony obchodzą urodziny. Może to jest przyczyną większych katastrof? *zamyśliła się* Znów zaczynam snuć teorię, które zapewne nikogo nie interesują.
    Łeee...ja też chcę, by Ciel-kun mi urządzał urodzinki.
    Sebcio ze spinkami. Hehe, jaki on niegrzeczny.
    Łooo, będę czekać na kolejną historię. Lubię Twój styl. Miło czyta się Twoje opowiadanka, by zrelaksować się na wieczór.
    Weny życzę i czego tam potrzebujesz;)

    (do koleżanki powyżej- *rozdział. Wybacz, ale za każdym razem, gdy widzę niepoprawną pisownię tego wyrazu, mam ochotę wydrapać sobie to na monitorze:/ Wybacz czepialstwo. Jestem dziwną osobą)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego nie interesują? Opowiedz mi o tym, może a nuż widelec...
      Ciel i tak zrobił coś, co zmusiło nieskazitelnego kamerdynera do głębokiego zbicia z tropu. Myślę, że więcej dla nikogo się tak nie poświęci, aby rozbijać młynki.
      Tak jak już wspominałem - myślałem, że wybrnąłem obronna ręką z tych urodzin, nie zdradzając za dużo, a tu się okazuje, że jest konkretna data spełniająca powyższe warunki ^^

      Już niedługo planuję zacząć kolejne. Mam na razie pomysł na kryminalne, więc węże nie będą mieć problemów. Ciel z firanką też nie.
      Ale postaram się, by było równie przyjemne w odbiorze.

      Usuń
  3. Ahahahahahahahaah, jego urodziny są jutro xD
    Pewnie nie uwierzysz, ale id samego początku spodziewałam się końcówki w tym stylu xD genialne.
    Co prawda po 1 rozdziale spodziewałam się czegoś cięższego, jednak ten lekki ton jak najbarddziej przypadł mi do gustu. Nie chce mi się bawić w wytykanie błędów, bo w zasadzie poza kilkoma pomylonymi frazesami, których była mowa, to jest ich naprawdę znikoma ilość.
    Czekam na kolejną historię^^
    Dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Co bardziej zakręcone czytelniczki po tym całym opisie odnalazły nawet rzekomą datę urodzin Sebastiana... Sam tego nie zaplanowałem, ale okazało się, że wyszedłem na tym jak Mickiewicz na czterdziestu i czterech...

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne dzieło! Choć muszę na mojej twarzy podczas czytania utrzymywał się nienaganny, lekko rozczulony uśmiech, o tyle moje oczy były przerażone ilością tęczy płynącej z treści. Lubię ogólnie takie ciepłe fanfiction o relacji Sebastiana i Ciela :)

    OdpowiedzUsuń