Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

środa, 26 sierpnia 2015

Przyjęcie urodzinowe, część 6

Opowiadanie, cz. 6

Tym razem, dam z siebie wszystko... Wszystko dzięki małemu wsparciu, jakie okazujecie mi pod postami. Nawet nie wiecie, jak to zachęca i ile dla mnie znaczy. Inaczej miewam wrażenie, jakbym pisał do ściany...
```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
    Pozostałe godziny upłynęły cicho, spokojnie i monotonnie. Rankiem każdy z gości rezydencji nie śpieszył się ze wstawaniem, toteż służba miała pełne ręce roboty. Kompot jabłkowy dla Lizzy (młodym damom wówczas nie wypadało pić tak często herbatę, jak w dzisiejszych czasach ), cydr dla Księcia Somy, i naturalnie filiżanka wytwornego Earl Grey'a dla Hrabiego. Oczywiście, każdy chciał co innego o innej porze. Nie wspominając o posiłku. Zanim wszyscy zdążyli się w końcu zebrać, było już dobrze po jedenastej.
     Zgodnie z planem Lizzy, wszyscy mieli się spotkać w gabinecie Ciela, aby omówić ostatnie szczegóły planu-niespodzianki.
-Uważam, że powinniśmy wszyscy zaczekać na Sebastiana przy drzwiach frontowych - stwierdziła stanowczo Lizzy, spoglądając na resztę, aby zobaczyć ich wyraz twarzy.
-Ale on często wchodzi kuchennymi drzwiami - zmartwił się Finny.
-No to przecież można je zamknąć na klucz i po problemie - dorzucił Bard, przegryzając zdźbło trawy.
-Święte słowa! -Zachwyciła się Meyrin.
-No to postanowione. Cielu, jak uważasz, lepiej, żebyśmy się schowali za schody i kiedy Sebastian się pojawi zawołali razem "Niespodzianka!", czy Meyrin zaprowadzi go niby z twojego rozkazu do jadalni i tam powiemy "Niespodzianka!", czy...
-Chwileczkę, dlaczego ja?! -przerażona Meyrin aż podskoczyła na krześle - zawszę gdy widzę pana Sebastiana zaczynam się jąkać i boję się, aby w jego obecności nie dostać krwotoku.
-A obyłoby się bez tego "Niespodzianka!"? - burknął niezadowolony Ciel.
Elizabeth zebrała usta w dziubek i podparła ręką brodę.
-W takim razie to będzie Snake. Węże nie miewają krwotoków.
-Osobiście uważam, że Wordsworth jest o wiele bardziej ponętny niż Sebastian, mówi Emily - odezwał się Snake - Naprawdę? Nigdy nie przypuszczałam, że wykażesz się takim bezguściem, skomentowała Bronte.
Ciel chichotał w duchu. Węże mówiące o gustach? Tego jeszcze nie było.
-Mniejsza o to. Snake, może być? - dopytywała Elizabeth.
-Pewnie. Ja mu to powiem, mówi Oskar - odezwał się Snake.
-Wspaniale. Będzie to wyglądało bardziej prawdopodobnie.
-Eeee- mruknął zawiedziony Soma - myślałem, że będzie szampan i wielkie bum!, a tu tylko "Niespodzianka!"
-Agni o wszystko się zatroszczył, włącznie z trunkami. Mam rację? - powiedział pojednawczo Ciel.
-Oczywiście. Wszystko zostało przygotowane - uśmiechnął się profesjonalnie hindus.
-Wspaniale! -Lizzy poderwała się z krzesła - Już nie mogę się doczekać! Muszę koniecznie zatańczyć chociaż raz z panem Sebastianem...- tu wzniosła oczy ku niebu i odleciała w krainę fantazji, pomrukując tylko na głos i przesuwając sie tanecznym krokiem po parkiecie- ta-tarararam-tarararam-tarararararammmm...
-Lizzy, jak ty dobrze tańczysz! - zdziwił się książę Soma, zmieniając swoją pozycję półleżącą na bardziej półsiedzącą.
Elizabeth wyrwała się z transu i spojrzała na księcia nieprzytomnym wzrokiem pełnym bólu.
-W sumie, racja, nie mogę zatańczyć z nim pierwszego tańca, bo to by oznaczało, że staram się o jego względy, co nie wchodzi w rachubę, zarówno ze względów społecznych, bo przecież ja jestem szlachcianką, w dodatku zaręczoną, a on kamerdynerem, co z tego, że piekielnie przystojnym, jak również z tego, że mój narzeczony również na nim będzie, no chyba że mnie zaprosi, ale to niemożliwe...- złożyła dłonie i przebierając kciukami w kółko, na jednym oddechu analizowała chłodno sytuację.
     Słysząc to Soma z Agnim aż otworzyli buzię ze szczerego zdziwienia. Mey z całej siły powstrzymywała się, by nie wybuchnąć śmiechem i zastanawiała się w duchu, czy ona kiedykolwiek miała taki problem. Paula wychodziła z siebie, dając znaki na migi, że jej pani myśli na głos i żeby zaprzestała natychmiast. Ciel westchnął, podparł ręką czoło, pokręcił głową niedowierzając i postanowił ulżyć w cierpieniu swej narzeczonej. Wstał od swojego biurka, podszedł do stojącej w bezruchu Elizabeth i wziął ją za rękę.
-Lizzy, posłuchaj...
-Ee? - wyrwało się dziewczynie.
Ciel przegryzł wewnętrzną stronę policzka i wziął głęboki oddech.
-Elizabeth, chciałbym Cię prosić o dwa pierwsze tańce. I postaram się, abyś chociaż raz zatańczyła z moim kamerdynerem.
-Ci-cielu... - Elizabeth miała łzy w oczach - Jak ja się...Cieszę! Cielu, jesteś najukochańszą osobą, jaką znam! Cielu!
     Hrabia wolał nie wiedzieć, co sprawiało jej większą radość, ale powieszona dziewczyna na jego szyi była wystarczającym naocznym dowodem. Elizabeth aż piszczała z uciechy. W pewnym momencie spojrzała na zegar stojący w rogu pokoju i natychmiast wróciła jej trzeźwość umysłu.
-Cielu, kochanie, o której kazałeś wrócić Sebastianowi dzisiaj?
-O dwunastej - odparł zaskoczony hrabia, cofając się o krok.
-O DWUNASTEJ?! Paula! Mamy pół godziny! Nie! Sukienka, włosy, paznokcie, perfumy... - lamentowała narzeczona - Nie wyrobimy się... Więc reszta na stanowiska, a my dołączymy później! - krzyknęła na odchodnym, gnając czym prędzej do pokoju.
-Panienko Elizabeth, proszę poczekać! Wyrobimy się! - Paula wyleciała zaraz za swoją panią z pokoju.
-Idę im pomóc - zdecydowała Meyrin i również opuściła pomieszczenie.
     Całe męskie towarzystwo spojrzało po sobie, zupełnie nie rozumiejąc, w czym tkwi problem. Po chwili absolutnej ciszy, którą nie zakłócił nawet lot muchy, wszyscy wybuchnęli serdecznym śmiechem.
-Nie wierzę!- płakał ze śmiechu książę - Nigdy nie zrozumiem kobiet.
-Ani ja - zgodził się Bard.
-Myślę, że powinniśmy się już zbierać, dodała Bronte. Mamy mało czasu. Emily, Jak moje łuski, dopytuje się Bronte. Tak samo jak wczoraj, przecież niedawno wyliniałaś, odpowiedziała Emily - Snake również trząsł się ze śmiechu, relacjonując rozmowę swoich podopiecznych.
Ciel skierował się do drzwi.
-Naprawdę powinniśmy się zbierać. Snake, liczę na ciebie. Tylko bez wygłupów- dorzucił Ciel.
Snake schylił głowę i zniknął w przepastnych korytarzach.
     Pozostali udali się do suto zastawionej jadalni. Wszystko było idealne. Jednak w tym hrabia musiał przyznać rację Lizzy, że poprosiła Agniego o pomoc. Choć raz się z nią całkowicie zgadzał. To było tak zaskakujące, że książę musiał mu dwa razy powtórzyć, aby się w końcu schował.
-A, tak tak, już - odpowiedział nieobecnie i wpakował się za zasłonę. Co z tego, że po wypukłości widać, że on tam jest?
     Spojrzał przez okno i roześmiał się w duchu. Doprawdy, hrabia Ciel Phanomhive chowający się za zasłoną bo reszta urządza dla jego kamerdynera przyjęcie-niespodziankę z okazji jego domniemanych urodzin. Takie rzeczy niecodziennie się zdarzają. Dokąd ten świat zmierza?

3 komentarze:

  1. Interesujący rozdział. Elizabeth jest taka nieprzewidywalna. Z niecierpliwością czekam na kolejny i dziękuję za komentarz. Zmotywowałeś mnie do dalszego działania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co. Po prostu uważam, że postacie z Kuroshitsuji są na tyle świetne, że nie trzeba już żadnych nowych dodawać, bo to psuje cały urok :)

      Będę czekać na nowy rozdział u Ciebie, bo naprawdę mnie ciekawi, jak rozegrasz to opowiadanie :)

      Usuń
  2. Roździał bardzo mi się podoba Według mnie Elizabeth jest taka jak powinna być( zawsze zwariowana). Jestem ciekawa dalszych losów bohaterów. Czekam na następną część z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń