Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

niedziela, 9 sierpnia 2015

Zagadka porzuconych zwłok, część 2



            Wszystko, nad czym pieczę miał Sebastian, było w idealnym stanie. Powóz nie był wyjątkiem. Dodatkowe wzmocnienie osi podłoża zabezpieczało przed nadmiernym trzęsieniem, a także dawało niewątpliwie potrzebną, mocną konstrukcję. Naoliwione koła i zamki nie wydawały najmniejszego niepotrzebnego dźwięku.     
             Hrabia spojrzał na obicia. Zmieniona tapicerka. Nie przepadał za tamtą ciemnozieloną. Ku jego zadowoleniu, nowy materiał był delikatnie prążkowany, o szlachetnym odcieniu granatu.         
            Hrabia wyprostował nogi i sięgnął ręką do kieszeni płaszcza, do której wychodząc wrzucił gazetę. Chciał jeszcze raz przeczytać notatkę o tajemniczych zgonach, aby mieć pewność, że nic mu nie umknęło.      
            – Do tej pory odnaleziono 4 ciała kobiet – stwierdził głośno, choć nie bardzo było wiadomo, czy mówi do siebie, czy jednak oczekuje odpowiedzi. – Ofiary znaleziono porozrzucane w różnych zaułkach, względnie nie mające ze sobą nic wspólnego. Wszystkie natomiast miały przy sobie tajemnicze "zdjęcie śmierci". Sprawca pozostaje nieuchwytny – zniecierpliwiony odrzucił gazetę w przeciwległy kąt.        
Kamerdyner spojrzał na niego pytająco.      
            – To jakiś żart! – wrzasnął zdenerwowany hrabia – Czym, do cholery, może być to zdjęcie?      
            – Proszę się uspokoić – odpowiedział Sebastian – jesteśmy właśnie na miejscu ostatniej zbrodni.          
            Ledwie powóz zdołał się zatrzymać, a Ciel był już na chodniku. Tłum gapiów ściśle otaczał róg budynku. Sebastian zamknął drzwi i spojrzał tam, gdzie biegł wzrok panicza. W sumie, nawet nie musiał, od razu domyślił się, w czym rzecz. Młody hrabia serdecznie nienawidził przepychania się przez taką ciżbę ludzi. Roześmiał się w duchu nad tą słabostką. Ludzie nie są i nigdy nie będą doskonali, ale przypadkowe rozmieszczenie tych cech w poszczególnych osobnikach tworzyła nader ciekawą dla niego mieszankę.           
            Nawet gdy poruszał się zwyczajnie, towarzyszyło mu coś majestatycznego, dlatego ludzie zasadniczo od razu usuwali się posłusznie na boki, czując instynktownie dominację wyższego bytu. Hrabia korzystał z tego i szedł dumnie przed nim. Tak, był dumny i duma ta mogła go kiedyś wiele kosztować.
            Widząc rozstępujący się tłum, jeden z policjantów podszedł do nich.       
            – Dzieci nie mogą przebywać w takich miejscach.  
            Ciel aż gotował się w środku. Wiecznie to samo      .
            – Sebastian, pokaż mu. – Zupełnie ignorując służbistę, skierował się od razu do Sir Randalla, który stał nieopodal.      
            – Co wiadomo o sprawie? – zapytał rzeczowo.       
            – A to ty, witaj hrabio Phantomhive. Wiadomo praktycznie tyle, ile jest w prasie.
            – Czym w takim razie jest to zdjęcie?          
            Randall sięgnął do torby i podał zawinięty w papier przedmiot.    
            – To do twojej dyspozycji. Jest w środku.   
            – Dziękuję. Sebastian, idziemy.        
            – Wedle rozkazu – zwyczajowo odpowiedział – czy jedziemy teraz do... 
            – Tak, do niego. Nie mamy innego wyjścia.
            Dorożka powoli przemieszczała się w kierunku opuszczonych zabudowań. Brzydkie domostwa stanowiły zdecydowaną większość, zamieszkiwane przez londyńską biedotę. Wkrótce, przed ich oczami zagościł potężny szyld z trupią czaszką umieszczoną centralnie na środku.   
            – Undertaker – mruknął do siebie Ciel i wszedł do środka.
          Jest kilka rodzajów ciemności. Ciemność nocy. Ciemność złego serca. Ciemność umysłu. Jednak żadna nie byłaby w stanie oddać atmosfer panującej w zakładzie. Ciemność tak nieprzenikniona, że zdawałoby się, że zaraz się zmaterializuje i spokojnie będzie można krajać ją nożem. Trumny niedbale porzucone tu i tam na podłodze, niektóre oparte o ściany. Średniej wielkości czaszka leżała na stole przy oknie. Wszędobylski kurz lub nawet skremowane szczątki. Chłopak wzdrygnął się.     
            Do ich uszu dobiegł specyficzny chichot.    
            – Hrabio, co cię do mnie sprowadza? Akurat wyprzedałem wszystkie trumienki, w których wyglądałbyś uroczo, a na te dla dorosłych nie dostaniesz rabatu.
            – Potrzebuję informacji o ostatnich morderstwach – odpowiedział młody Phantomhive, starając się brzmieć poważnie i nie stracić zimnej krwi.   
            Wieko jednej z trumien uniosło się, zaskrzypiało i ciężko opadło na podłogę, wzbijając tuman kurzu.    
            – Więc podaruj mi to, co masz! Swój najpiękniejszy uśmiech – wraz z podśpiewywaniem, na krawędzi trumny pojawiła się szczupła dłoń z długimi, czarnymi paznokciami. Zaraz potem zagościła cała postać.           
            Hrabia stanął przed dylematem. Uśmiechnąć się do tego wariata, czy zwalić wszystko znów na Sebastiana? W końcu, uśmiech jest tylko maską, którą można zrzucić w każdym momencie, pewną pracą mięśni. Po doświadczeniu z Cyrkiem Noego, w którym również był zmuszony do uśmiechu, postanowił spróbować.        
Sebastian, widząc niezdecydowanie hrabiego, postanowił zrobić to, co zawsze.  
            – Paniczu, proszę opuścić zakład i poczekać na zewnątrz.  
            Grabarz oparł się obiema rękoma o brzeg trumny i w pozycji półleżącej, obserwował zmagania tej dwójki.           
            – Nie. Czekaj, Sebastianie. Undertaker – zwrócił się do grabarza – patrz uważnie. Drugi raz tego nie zobaczysz.     
            Miny pozostałej dwójki wyrażały cały wachlarz emocji. Na twarzy demona malowało się czyste zdziwienie i zauroczenie, że aż w pewnym momencie otworzył leciutko usta, żeby je po chwili zamknąć. Z kolei Undertaker wpatrywał się jak urzeczony w obrazek. Ta smutna twarz Ciela, na której już tak długo nie gościła radość, mogła obdarowywać innych tak pięknym i niewinnym uśmiechem! Wiele by dał, by uwiecznić tą chwilę.       
            – A teraz do rzeczy – przerwał brutalnie ten wspaniały widok Ciel. – Co wiesz o morderstwach?
            Grabarz przez kolejne pięć sekund pozostawał w niezmienionej pozie, po czym wstał i podszedł do stołu.           
            – Pozornie nic nie łączące morderstwa wiąże o wiele więcej, niż przypuszczasz, hrabio. Wszystkie ofiary były hinduskami, bez wspólnych korzeni czy znajomych. Wszystkie były odnajdowane po 36 godzinach od zniknięcia. Wszystkie miały ślady po wielokrotnych ukąszeniach. Oraz wszystkie – tu spojrzał swoimi zielonymi oczami prosto na twarz Sebastiana – jako zdjęcie śmierci miały zdjęcie fragmentu obrazu Bensa Notke'a przedstawiające kostuchę.           
Oczy Sebastiana rozszerzyły się.      
            – Czy wszystkie ofiary miały ten sam fragment obrazu?    
            – Szkopuł w tym, że nie. Te ofiary "tworzą" obraz. 
            – Ile jest postaci na obrazie? – zapytał Ciel, zupełnie nie kojarząc obrazu. 
            – 13, w tym 6 kostuch – odpowiedział zaskoczony Sebastian.       
            Ciel szybko rozerwał papier, który dostał od Sir Randalla. W środku było zdjęcie. Tak jak powiedział Grabarz, przedstawiał uosobienie śmierci w tanecznych podrygach.
            – Danse macabre... – szepnął cichutko do samego siebie.   
            Wychodząc z zakładu, kazał Grabarzowi informować go na bieżąco o wszystkim, czego się dowie. Zaskoczony, zgodził się, mając w pamięci najpiękniejszy z uśmiechów, jaki widział.       
            Słońce już zachodziło, gdy wracali do rezydencji. Ciel, oparty o poręcz okna, rozmyślał, podczas gdy demon nawet nie drgnął.       
            – Wybacz, że cię o to spytam – zaczął po pewnej chwili Sebastian – ale dlaczego się uśmiechnąłeś w zakładzie?      
            – Nie mogę polegać tylko i wyłącznie na tobie – odparł znudzony, przewidując, że to pytanie padnie prędzej czy później – a uśmiech również jest elementem gry. Elementem, na który tak długo nie zwracałem żadnej uwagi.           
            Lokaj uśmiechnął się w odpowiedzi.
          – Sebastian, to rozkaz. Masz zdobyć wszystkie fragmenty obrazu, które były przy ofiarach. Oraz dowiedz się o nich jak najwięcej.  
Oczy demona rozbłysły, a zęby ukazały się w uśmiechu, gdy odpowiadał:           
               – Yes, my lord.          
```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
A oto ten obraz, "Dance macabre" Bernt Notke

4 komentarze:

  1. Ej, to się robi ciekawe. Masz potencjał. Poza tym, że te frazeologizmy kuleją no xD
    No i jedno, co w sumie jest błędem logicznym. Rzecz dzieje się w Anglii, nie? Ja wien, że Lurosz to anime i oni tam mówią po japońsku, ale w Anglii mówią po angielsku, więc te japońskie wstawki nie mają żadnego sensu. Przez to tekst wydaje się bardziej dziecinny. Zrezygnuj z tego, bo serio jest dobrze.
    No i wolałabym czarne litery na jasnym tle, no ale to subiektywna preferencja xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę to sobie do serca na przyszłość :)
      Tak jak już wspomniałam, to jest wersja opublikowana już na fb, dlatego nie chcę wprowadzać jakichś zmian. (Jeszcze pod plagiat mnie podciągnął, co z tego że obie prace są moje ^^)
      Ale będę się starać. To mogę obiecać :)

      Usuń
  2. Mam pytanko...
    Jak nazywa się dokładnie ten obraz? Bo nieważne ile razy wpisuje to w google, to mi się nie wyświetla ;((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dance macabre, Bernt Notke... Zresztą dobrze, że piszesz, wstawię go w końcu do notki, bo wiele osób o to pyta :)

      Usuń