Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 28 listopada 2015

Wspomnienia demonów, część 10

Przepraszam wszystkich za brak wtorkowej części, ale uprzedzam z góry, że w tym tygodniu będzie podobnie. Muszę mieć czas, by trochę przemyśleć i ubrać w odpowiednie słowa to, co chcę przekazać.
`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

~~X~~


            –...!
            Białowłosa rozejrzała się nerwowo wokół. Wyraźnie słyszała głos swojego brata. Serce nagle przyspieszyło, przyprawiając ją o bolesny skurcz w klatce. Przyłożyła zaciśniętą pięść do mostka i zaczęła go rozmasowywać, w nadziei, że to pomoże uporać się z promieniującym bólem. W końcu udało się jej wypatrzeć bliską osobę w tym całym tłumie. Mężczyzna, który najpierw próbował ją zabić, a potem oznajmił, że odrodziła się jako bogini śmierci, zabrał ją w osobliwe miejsce, które określał mianem Akademii Shinigami. Po drodze dziewczynie udało się spytać o imię tego dziwaka.
            – Heptling Court. Będzie mi bardzo miło, jeśli trafisz do mnie na praktyki – usłyszała w odpowiedzi. Usiłowała zapamiętać to imię, jak również jego wygląd, żeby w razie potrzeby móc się do niego zgłosić. Na razie to była jedyna osoba, którą znała. Wolała mieć z nim dobre stosunki, przynajmniej na początku.
            Dziewczyna wyrwała się z tłumu i wpadła prosto w objęcia brata, zawieszając się mu na szyi i trwając w tej pozie dobrą chwilę.
            – Underku, żyjesz! Tak bardzo się cieszę, że nawet nie wiesz, jak bardzo – szczebiotała mu prosto do ucha. Brat dawno przestał zwracać na to uwagę. Przytulił tylko mocno siostrę tak, jakby ten jeden gest był w stanie wszystko wyrazić. Inni rekruci przytrzymywali się na chwilę, by przypatrzyć się słynnej dwójce białowłosego rodzeństwa.
            –Plotki rozchodzą się tutaj strasznie szybko - skwitował zaistniałą sytuację brat, odsuwając w końcu odrobinę siostrę na bok - ponoć jesteś pierwszą dziewczyną od wieków, której udało się odrodzić - poinformował ją z pełnym szacunkiem, patrząc głęboko w jej roześmiane oczy.
            – W końcu jestem twoją siostrą, Unduś. To do czegoś zobowiązuje - odkrzyknęła i pomachała mu, widząc, że przełożony ją woła - znajdź mnie po tym wszystkim, dobrze? – zawołała na odchodne.
            Brat pokiwał jej głową i patrzył, jak znika w tłumie. Nie zdziwiła go ta próba. Nie wiedział dokładnie jak to się dzieje, ale zawsze był w stanie powiedzieć, gdzie znajduje się jego ukochana siostra, tak samo jakby była integralną częścią jego ciała. W końcu też podreptał za swoim opiekunem do biura głównego, aby tam uzupełnić swoje dane.
            Pomieszczenie nie wydało mu się zbyt przyjazne. Wszędzie stały grube katalogi ponumerowane alfabetycznie, a mężczyzna siedzący wśród nich za biurkiem sprawiał wrażenie, jakby życie zadało mu cios poniżej pasa.
            – Nazwisko – burknął na tyle niewyraźnie, że chłopak zastanawiał się przez dobrą chwilę co on właściwie powiedział – Nie stój jak ten kołek! Wyglądasz co najmniej jak grabarz - warknął zirytowany.
Brat ledwo powstrzymał się od śmiechu. Właściwe, dlaczego nie?
            – Nazywam się Undertaker.
Notariusz westchnął zza okularów i bezmyślnie zaczął kreślić w księdze.
            –Nazwisko?
            – De la Fonde             – to akurat powiedział zgodnie z prawdą. To było jedyne, co zostawił im ich ojciec, który uwiódł i porzucił ich matkę. Na dodatek, nieszczęsna kobieta była cudzoziemką. Dlaczego zarówno on, jak i jego siostra bliźniaczka, chociaż nie odebrali nigdy żadnego wykształcenia, biegle potrafili mówić w języku zarówno angielskim, jako języku ich matki, jak i francuskim. Wychowywali się na zapyziałej wiosce, będąc obiektem drwin zarówno z tego powodu, jak i ich niezwykłego wyglądu.
            Notariusz dalej skrobał piórem coś w grubej księdze. Kiedy zorientował się, że Undertaker patrzy na niego wyczekująco, zaserwował mu oklepaną formułkę:
            – Witamy w Akademii Shinigamich. Czuj się jak u siebie w domu. W razie jakichkolwiek wątpliwości skontaktuj się z twoim opiekunem. To wszystko.
            – Wolałbym nie czuć się jak w domu – odgryzł się i wyszedł, wpuszczając do środka siostrę.
            Znudzony mężczyzna obrzucił ją wzrokiem. Poczuła się bardzo niekomfortowo. Spuściła oczy i zaczęła lustrować wzrokiem swoje ubranie. Nic dziwnego, że tak się na nią patrzy.
            – He, wyglądasz jak Andatejka – zakpił, przewracając karty, żeby zapisać ją obok brata.
            – Że co proszę? Nie zrozumiałam – odezwała się cichutko, skubiąc brzeg rękawa.
            – Imię.
            Kiedyś obiecali sobie z bratem, że już nigdy nie wypowiedzą swoich pełnych imion. Dlatego często zwracali się do siebie po wymyślonych przezwiskach. Jej brat przez jakiś czas pomagał okolicznemu grabarzowi, który jako jeden z nielicznych nie zwracał uwagi na pochodzenie i wygląd dzieci. Reszta bardzo szybko zaczęła przezywać jej brata grabarzem.
Zaraz zaraz, jak on ją nazwał?
            – Andatejka – wykrztusiła, modląc się, aby nie przekręcić.
            W tym momencie siedzący za biurkiem wybuchnął gwałtownym śmiechem. Zrobił się czerwony na twarzy, gdy próbował złapać powietrze pomiędzy atakami wesołości.
            – Niemożliwe... Undertaker i Andatejka! Doprawdy, co za rodzeństwo! – i dalej zanosił się od śmiechu.
            Siostra odetchnęła. Więc jej brat dalej będzie używał tego pseudonimu, a ona nieświadomie podała jako swoje imię jego fonetyczną wersję. Skryba obdarzył ją tym samym oklepanym tekstem i po chwili znalazła się ponownie na olbrzymim korytarzu.
            Przez chwilę nie wiedziała, co ma teraz ze sobą zrobić. Nigdzie nie mogła znaleźć Heptlinga, a na dodatek zrobiło jej się zimno. Postanowiła, że sama rozejrzy się w tym ogromnym budynku. Objęła się ramionami, pocierając odrobinę zziębnięte ręce i ruszyła przez siebie.
            Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się jej w oczy, to wielka przestronność budynku. Echo jej samotnych kroków niosło się zwielokrotnione po pustych korytarzach. Dziwiło to niezmiernie Andatejkę, tym bardziej gdy wracała pamięcią do tego tłumu, który towarzyszył jej zaledwie parę godzin temu. Gdzie oni wszyscy się podziali?
            Weszła do pierwszych drzwi, jakie spotkała i usiadła przy samym rogu, nie zwracając na siebie zbytniej uwagi. Toczył się jakiś wykład. Dziewczyna postanowiła zostać i posłuchać, o czym mowa. Chciała się czegoś dowiedzieć o swojej nowej profesji.
            Wykładowca tłumaczył akurat odpowiedzialność, z jaką wiąże się zbieranie dusz i ich umiejętne zaksięgowanie. Niektórzy słuchacze gryzmolili w swoich notatkach, inni przysypiali, zrywając się nagle z urwanego snu z nadmiernym wzdrygnięciem.
            – Nigdy nie będzie prawdziwymi bogami, jeśli nie docenicie wagi życia, już nawet nie ograniczając się już tylko do ludzkiego. Waszym zdaniem jest bezstronny osąd i wydanie decyzji, czy dana osoba zasługuje na drugą szansę czy też należy zakończyć jej żywot tak, jak zostało to zapisane w katalogach. Nie możecie wówczas działać impulsywnie, bo wasza decyzja będzie brzemienna w skutkach. Nie możecie również się pastwić nad umierającymi. Jeżeli komukolwiek wpadnie do głowy taki pomysł, to mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że zostaną wydaleni z akademii.
            – Pssst – dotarło do uszu zasłuchanej Andatejki i momentalnie odwróciła głowę w kierunku, skąd dobiegał głos. W drzwiach stał Heptling, dając jej znak, aby poszła z nim.
            Gdy już opuściła salę i znaleźli się na korytarzu, Heptling obdarzył ją gniewnym spojrzeniem.
            – Baby i ta ich ciekawość. Gdzie ty się szwendasz, co? Pierwszoroczni zebrali się w sali w zupełnie innym skrzydle, a ty sobie urządzasz zwiedzanie! – zdenerwowany, prawie krzyczał.
            – Nikt mi o tym nie powiedział – próbowała się bronić, ale Heptling nawet nie zamierzał jej słuchać.
            –To trzeba było się dowiedzieć! Mam ci wysyłać oddzielne zaproszenie, czy jak?
            Tego było już zbyt wiele. Andatejka spoważniała i uniosła dumnie głowę, mierząc go wzrokiem.
            – To nie będzie konieczne. Czy mógłby pan w takim razie zaprowadzić mnie we właściwe miejsce, skoro przypisano panu rolę mojego opiekuna? – spytała, ani razu nie uciekając wzrokiem. Shinigami był zaskoczony jej postawą. W ułamku sekundy zmieniła się w odważną, dumną dziewczynę, którą wówczas po raz pierwszy spotkał. Odwrócił się i rzucił
            – Chodź za mną.

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak zginęła siostra, jedyna shiningami która zabijała?

      Usuń
    2. super. Pochodzenie Undertakera. ich początki w akademiku,ale jaką sprawę ma o Seby ? Czy Sebastian wygra walki demonów. a może ktoś zabije mu matkę i on będzie chciał ją pomścić. Jak reaguje Ciel na historie lokaja. W jaki sposób Grel powie grabarzowi o nie powodzeniu ? Czy będą wspomnienia Demona o jego poprzednich właścicielach . ŻYCZĘ WENY .

      Usuń
    3. Poczekaj, bo napisałaś to tak nieskładnie, że dopiero za 3 podejściem udało mi się coś zrozumieć. ( Nie jestem złośliwa. Spójrz na literówki, one zaburzają sens zdania )
      Chyba to są pytania na które chcesz poznać odpowiedź, prawda? Sama nie znam odpowiedzi na większość z nich. Wszystko będę się starała wyjaśniać w trakcie.

      Usuń
    4. Zgadnij przez kogo jestem w takim nie ładzie [ nie skład to moja cecha] ? Jak zwykle czekałam na to opowiadanie.

      Usuń
  2. Andatejka taki badass, szacun dla niej :D No i z tymi imionami śmiesznie wyszło. Podoba mi się też, że się wysiliłaś i wymyśliłaś dla Undiego jakieś oryginalne nazwisko. Klepanie naokrągło o Adrianie Crevanie stało się już takie nudne... No i pół fandomu wierzy, że to prawda. Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby Toboso-sensei poszła za tym trendem i takie właśnie imię mu przypisała. No ale oryginalność jak najbardziej na propsie.
    Co tam jeszcze, kilka literówek było, ale nie pamiętam gdzie TT_TT
    No i smuteg, że Andatejka nie spotka Grella xD mogłoby być zabawnie. Ale czekam na moment (i pewnie sobie poczekam xD) aż Undi po raz pierwszy zwróci na Grellcię uwagę^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku, ja nie wiem, czy to w ogóle będzie miało miejsce, bo to są czasy bardzo odległe i Grell nawet się jeszcze nie urodził xd Dlatego nie ma za bardzo nikogo znajomego z serii.
    Andatejka to będzie dupa nie badass xd Nie no, żartuje. Zwyczajnie dla niej jest to bardzo duży szok jakby nie patrzeć i nie zawsze się odnajduje, bo jest cholernie nieśmiała... A jej talent wypływa w najmniej oczekiwanym momencie xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Cię za ten niezwykle czytelny ( Nie, tu wcale nie ma sarkazmu ... xd) styl pisania, za te kilkanaście napisanych rozdziałów, za Grella <3, za pomysłowość itd itd itd. Ale nie mogę znieść jedej rzecy ; Undzio Nie Nazywa Się UNDERTAKER !!! To Adrian Crevan !!!!! Uff Musiałam to napisać... Mam nadzieje że mi wybaczysz ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mogę znieść, kiedy przypisuje mu się imię, którego mu Toboso-sensei osobiście nie nadała! Adrian Crevan to tylko i wyłącznie pomysł fanów, niepotwierdzony przez żadne oficjalne źródło. A ja też wcale nie twierdzę, że on tak ma na imię. Posłużył się tym przezwiskiem dla własnej wygody i nic poza tym.

      Usuń
    2. Adrian Crevan jest sztucznym imieniem Undertakera wymyślonym i opublikowanym przez autora tumblra kuroshitsuji headcanons. Powstał tylko dlatego, że banda dzieci nie umiała znaleźć synoninów dla Undertaker, no i oczywiście dlatego, że wszyscy są ciekawi. Powielanie tego nazwiska jest wtórne i właściwie bezsensowne, no i wprowadza chaos w fandomie pełnym niedoinformowanych ludzi. Nazwisko, które wymyśliła Andatejka jest fajne, bo jest oryginalne (y)
      Bez odbioru xD
      Wybacz, musiałam się wtrącić, bo mogę xD

      Usuń
  5. No wiedziałam, że to nasz Underek!
    Mam te moc, nie?
    Opko świetne :3 Lecę dalej
    (^▽^)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniale, zastanawiam się jak Sebastianowi pójdą te walki, oby dobrze... ale jak Ciel reaguje na to co widzi (no chodzi o wrażenia czy ma jakieś przemyślenia)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń