Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

wtorek, 3 listopada 2015

Wspomnienia demonów, część 4


Czujecie listopad? Te liście wirujące na wietrze, zasypujące was gdy jesteście w drodze do sklepu, szkoły czy w inne miejsce?
Musicie wybaczyć ale na razie nie zdradzę wam proporcji na soczek anty-demoni ^^
Zapewniam jednak, że cierpliwość popłaca, bo na pewno będzie jeszcze dla niego miejsce i wówczas wszystko dokładnie wyjaśnię ^^
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
~~  IV  ~~


       Grell dopiero po tygodniu czuł się na tyle dobrze, by myśleć realnie o próbie zasadzki na swego ukochanego. Rana, którą Undertaker mu zadał, a następnie pieczołowicie opatrzył goiła się w zaskakującym tempie. Mógł już swobodnie pracować i nie odczuwał żadnych dolegliwości z tym związanych. Ból i pieczenie ustały zaledwie po dwóch dniach. Przez ten czas był na zwolnieniu. William oczywiście nie był z tego powodu zachwycony, jednak nie mógł na to nic poradzić.
       Będąc na urlopie, czerwonowłosy zastanawiał się, jak najlepiej zorganizować całą zasadzkę. Aby ułatwić sobie zadanie, postanowił poprosić Willa o dzień urlopu. Planował zwalić to jeszcze na dyskomfort odczuwany po odniesionej ranie. Byłby niespełna rozumu, gdyby wyjawił mu prawdziwy powód. Nie chciał, aby ktokolwiek mu przeszkodził podczas tak długo wyczekiwanego seansu. Wówczas problem niezapowiedzianych gości czy zgonów zostałby automatycznie wyeliminowany. Ale przedtem musi się wyspać.
       Cały tydzień chodził jak nieswój. Nadzwyczaj sumiennie przykładał się do swoich obowiązków, dbając o porządek w katalogach, a nawet poganiał podwładnych, aby nie było opóźnień. W roztargnieniu zapomniał o wizycie u kosmetyczki, co ostatecznie przekonało kobiety z działu kadr, że jeszcze nie w pełni doszedł do siebie po ostatnim pojedynku.
       W końcu doczekał się upragnionego dnia. Już od razu po przebudzeniu czuł, jak energia wypiera go z łóżka, a adrenalina buzuje w żyłach. Rankiem, zanim jeszcze wybrał się do rezydencji, wpadł na chwilę do grabarza po karton z kociakiem i flakonik. Puchata kuleczka fuknęła na widok czerwonowłosego żniwiarza i swoją niechęć zamanifestowała obsikując mu cały rękaw płaszcza. Zniesmaczony shinigami darł się w niebogłosy o kosztach pralni i czyszczenia. Jednak kociak nic sobie z tego nie robił i zwinnie wdrapał się na ramie Undertakera, strosząc futerko. Grabarz zasłaniał twarz rękawem, starając się nie roześmiać w głos, niemniej jednak sytuacja niezwykle go bawiła. Skoro jedyny sojusznik w tym starciu tak otwarcie okazuje, co o tym myśli... Zastanawiał się, czy to dobry, czy zły znak. Nie był przesądny z natury, chociaż lubił się zastanawiać nad fenomenem samospełniających się proroctw.
      Zdenerwowany Grell razem z pudłem na rękach opuścił zakład pogrzebowy, kierując się w mniej zaludnione okolice. Spojrzał z obrzydzeniem na swój płaszcz. Niemiłosiernie cuchnął, a i plama niesamowicie go irytowała. Westchnął ciężko. Pomimo, że był już listopad i przyszły już pierwsze przymrozki, zdjął swoje okrycie i przewiesił przez ramię. Planował pozostawić je gdzieś przy wejściu do rezydencji i zabrać po skończonej akcji. Przez jego ciało przebiegł dreszcz. Pomimo słonecznej pogody, podmuchy wiatru były przejmująco zimne. Czym prędzej pobiegł do swojego celu, wymachując po drodze kosą. Po niespełna kwadransie był już na miejscu.
     Specjalnie przebiegł cały park, żeby wybrać najlepsze miejsce na kryjówkę. Wystrzegał się terenów równinnych. Jednocześnie musiało być na tyle przestronne, by móc z łatwością zaatakować. Zadanie wydawało się trudne, jednak nie beznadziejne.  W końcu upatrzył swój ideał.
      Mała polana, na której obok siebie rosły zbyt gęsto trzy buki i kilka klonów. Obok drzew znajdowały się zwalone na siebie głazy porośnięte mchem. Grell aż podskoczył z uciechy. Ustawił karton z kociakiem idealnie pod drzewami i szczelnie go zamknął. Nie mógł pozwolić, żeby cenna przynęta uciekła. Potem podszedł zbadać kamienie. Przykucnął i schował się za nimi. Przewyższały go znacznie, czego był niezmiernie rad. Przez szpary mógł obserwować całą okolicę, samemu pozostając w ukryciu.
     Grell położył obok siebie na ziemi kosę. Teraz musi znaleźć fiolkę, która dał mu Undertaker. Rękoma obmacywał całe ubranie, dopóki nie natrafił na buteleczkę w kieszeni spodni. Odetchnął z ulgą. Wyjął miksturę i przyjrzał się jej. Naprawdę posiadała aż taką moc? Zwyczajny sok malinowo-wiśniowy?
     Zębami odkręcił korek i splunął za siebie. Wylał odrobinę cieczy na dłoń i poprowadził po ostrzu piły. Słodki zapach uderzył w nozdrza. Przez chwilę zastanawiał się, czy to wystarczy. Dla pewności przechylił flakonik i całą zawartość wylał na ząbki piły, pilnując, aby jak najwięcej cieczy zostało na broni. Odszukał wyrzuconą zakrętkę i ponownie schował ją do kieszeni. Nie może pozostawiać  niepotrzebnych śladów.
     Teraz pozostało już tylko czekanie. Grell przysiadł za stertą kamieni i tępo wpatrywał się przed siebie. Pomimo, że kociak pomiaukiwał, po kamerdynerze nie było ani śladu. Żniwiarz zacisnął zęby. Będzie trwał aż do skutku. Nie ważnie ile czasu mu to zajmie. Gra warta była świeczki.
     Po godzinie cały trząsł się z zimna i przeklinał w duchu kota, który zanieczyścił mu płaszcz. Palce kurczowo zaciśnięte na uchwycie piły przybrały fioletową barwę. Kichał raz po raz. Zaczynał wątpić, że Sebastian da się złapać na sztuczkę z kotem.
     Jego jedyną rozrywką była obserwacja. Ostre podmuchy wiatru, które podrywały opadnięte listowie z ziemi i zmuszały je do szalonego tańca. Kolorowy dywan przemieszczał się, zasypując żniwiarza od stóp do głów. Po kilku takich epizodach przypominał wielką zgrabioną górę jesiennych liści.
     „Dobrze, że przynajmniej pasują mi do koloru włosów” pomyślał Grell „Można to uznać za jakiś rodzaj zamaskowania. Ciekawe, co sobie by pomyślał Sebastian, gdyby mnie takiego zobaczył?”
      Do jego uszu dotarł charakterystyczny szelest zgniatanych liści. Ktoś się zbliża. Grell przykucnął w pełnej gotowości do skoku. Mocno zacisnął dłonie na swojej broni. Uregulował oddech i wychylił się nieco, uważając, żeby nie zrzucić z siebie całej masy liści.
     Zza drzewa powoli zbliżała się czarna sylwetka. Żniwiarz nie miał już żadnych wątpliwości. To był on! Idealny obiekt jego nieodwzajemnionych uczuć. Ten sprężysty chód, ta postawa.
      „Opamiętaj się, nie możesz tego spieprzyć” warknął do siebie w myślach.
     Sebastian zatrzymał się naprzeciw kartonu. Grell głośno przełknął ślinę. Czuł, jak serce wali mu w piersi jak młotem. Jeszcze nie teraz. Jeszcze musi wytrzymać ten moment, inaczej może wszystko zepsuć.
     Demon podszedł do pudła i je otworzył. Nie spodziewał się tego, co tam zobaczył. Na jego twarzy zagościł rzadki widok. Oczy zmrużyły się w szczerym uśmiechu, a cała mimika wyrażała zachwyt. Wyjął kociaka i usadowił na kolanach. Dłonią podrapał go po głowie, na co zwierzątko odpowiedziało mu mruczeniem. Wyciągnął się i wystawił pazurki. Potem powoli otworzył swoje złociste oczy i skierował wzrok w krwistoczerwonych tęczówkach lokaja.
      Teraz albo nigdy. Grell momentalnie wzbił się w powietrze  i runął na Sebastiana. Był wdzięczny kotce, że uwiodła demona na tą jedną, jedyną sekundę, uśpiła jego czujność. Sebastian nie zdążył odparować ataku. Odwrócił się , by odparować ręką atak, ale shinigami był szybszy. Ostrze wbiło się idealnie w klatkę piersiową, druzgocząc mostek i spojenia żeber.
      Kamerdyner splunął krwią. Jego ciało zaczął ogarniać natychmiastowy paraliż. Przez chwilę próbował zanalizować, co to takiego. Przecież nie pierwszy raz Grell zranił go swoją bronią. Co prawda, mogła przeciąć wszystko, dlatego była dla niego niebezpieczna, ale żeby aż tak?
     Przed oczyma zaczęły mu stawać krwawe plamy. Sebastian jęknął z bólu. Rana zaczynała palić od wewnątrz. Po chwili przypomniał sobie, dlaczego to uczucie wydało mu się znajome. Ona pierwsza poznała jego tajemnice. Dobrze wiedział, co się za chwile stanie. Ten czerwonowłosy narwaniec obejrzy jego wybrane wspomnienia, o ile mu ktoś nie przeszkodzi. Zaczął modlić się w duchu, aby ktokolwiek mu przeszkodził. Ktokolwiek z mieszkańców rezydencji. Po prostu po wszystkim wymazałby mu wspomnienia, co nie wchodziło w grę u ponurych żniwiarzy.
      Nie mógł uwierzyć, że dał się tak bardzo zaślepić tylko z powodu jego miłości do kotów. W sumie, co takiego w nim było? Aksamitne czarne futro, hipnotyzujące oczy koloru płynnego złota. Miał wrażenie, że już kiedyś go widział.
       „Naprawdę zrobiłem się strasznie sentymentalny” uśmiechnął się w duchu Sebastian. Ból promieniował już na całe ciało. Nie był w stanie jasno myśleć. Jeszcze chwila i straci świadomość. Stanie się jednym z widzów swojego przeszłego życia. Wiedział, że w przeciwieństwie do ludzkich nagrań, ich wspomnienia będą pojawiać się chaotycznie. Zazwyczaj te, do których byli szczególnie przywiązani lub te, które chcieliby ukryć przed wszystkimi. Ciekawe, co zobaczy teraz.
            – Grell, co ty tutaj… Sebastian! Co to za cyrk? – dotarł do niego głos panicza. Ledwie uniósł powieki. Nawet nie był w stanie się uśmiechnąć do niego. Widział, jak Ciel podchodzi do niego i przykuca obok. Jak zmienia się na twarzy. Jest przerażony. Nie rozumie, co się stało. Jak rzuca się na Grella, który pewnie w tej chwili dostaje ataku szału. Może zacznie gryźć i pluć?
            – Grell, co ty wyprawiasz? – natarł na niego Ciel i już szykował się, by go uderzyć swoją laską.
            – Wypierdalaj stąd, a nie, to pożałujesz, że się urodziłeś! – darł się opętany shinigami.
            – O co ci chodzi? – złościł się Ciel – kaleczysz mi sługę, jesteś na MOIM terytorium i śmiesz jeszcze czegokolwiek ode mnie żądać?
            – Ciel, proszę, nie chcę ci zrobić krzywdy. Idź stąd, jeszcze nie jest za późno – błagał Grell.
            – Nawet o tym nie myśl. Tak w ogóle, co tu się sta… – urwał w połowie zdania i z przerażeniem odwrócił się w stronę demona.
       Cinematic records zaczęło się nad nim kłębić. Grell natychmiast zdjął okulary i w tej samej chwili dopadł do niego, uparcie się wpatrując. Hrabia bez własnej świadomości podszedł do swojego lokaja i upadł przed nim na kolana. Białe klatki zaczynały wypełniać kreski, które powoli układały się w kontury.  
      Ciel miał poważne wątpliwości, czy to jego umysł zwariował, czy jednak śni. Kreski układały się w obrazy, jakich nigdy wcześniej nie widział. Najpierw bez większego sensu, jednak w miarę upływu czasu tracił swoją pewność. Spojrzał na leżącego bez ruchu Sebastiana. Wydawał mu się taki sztuczny. Aby się upewnić, że nie śni, dotknął białej skóry kamerdynera.
        W tym momencie poczuł, jakby go przeszył prąd i usłyszał w swoim umyśle głos. Głos jego lokaja.
       „Paniczu, wybacz, że sprawiłem tyle problemów. Teraz zobaczysz coś, czego nigdy nie było ci dane. To są moje wspomnienia. Nie wiem, co konkretnie widzisz, jednak chciałbym ci podziękować. Dzięki temu, że tu jesteś, Grell nie ma dostępu do mojej pamięci.”
            – Sebastian! – krzyknął Ciel.
      „ Nie mogę się ruszyć. Tak długo, dopóki trwa paraliż, będziesz odbywał podróż w przeszłość. Dziękuję, że tu jesteś. Nie jestem już w stanie dłużej utrzymywać swojej świadomości. Do zobaczenia, paniczu”.
        Ciel przeniósł mętny wzrok na zapiski historii życia jego demona. Taśmy przestawały poruszać się z zawrotną prędkością. Ostatecznie, wszystkie skupiły się wokół niego, tworząc jeden wielki ekran. Ciel usiadł, podparłszy się rękoma.Wizja tego wszystkiego pochłonęła go doszczętnie. Miał wrażenie, jakby był niemym widzem, niezdolnym do myślenia podczas oglądanego seansu.
      Historia dopiero się rozpoczyna. Prapoczątek wszystkiego. Nareszcie zrozumiał, jaką szansę dał mu los. Mógł zrozumieć swojego podwładnego, poznać jego świat. Niechcący kamerdyner odsłonił przed nim swoją największą słabość.


      
    




3 komentarze:

  1. Odkrył przed nim swoją największą słabość, a Sebastian mu dziekuje TT_TT Jezu, to było piękne. Wreszcie mój kochany <3 wreszcie wspomnienia! W ogóle, nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktoś stanie na drodze Grella do poznania wspomnień Sebusia. Może dlatego, że w sumie chciałabym, żeby coś mu się wreszcie udało... Jezu, dalej przeżywam to, że on mu podziękował xD Wybacz, gorączka, nie myślę. Nie stworzę nic składnego. Ale jaram się, więc jest super <3 Sebuś, nadciągamy!^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha <3 dojrzałam do tego, aby ci ładnie odpisać ^^
      Dzięki postaci Grella chciałam pokazać, że on wcale nie był takim kompletnym idiotą, tylko, że wcale nie ma szczęścia. Bo dotrzymał obietnicy złożonej trochę Undertakerowi, a trochę sobie samemu. Wykonał najtrudniejszą część zadania, a potknął się na pierdole. Na pewno wiele osób w tym momencie z nim się utożsamia. Nie wiem, co z nim dallej będzie. Jedno jest pewne: jest niezwykłą postacią i wielką inwidualnoscią.
      Czekaj, a się doczekasz ^^

      Usuń
  2. Hej,
    a było tak blisko, Grell wykonał najtrudniejszą rzecz, a potknął się na pierdole...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń