Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 7 listopada 2015

Wspomnienia demonów, część 5


Dopiero po czasie zorientowałam się, że moje opowiadanie przybiera kompozycję szkatułkową i jestem niesamowicie z tego dumna. W końcu, pierwsze, co mi wówczas przychodzi na myśl, to „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa, a gdzie mi się tam mierzyć w tak wysoki poziom literacki >.<
Wspomnienia Sebastiana czas zacząć, nie przedłużam już ^^
I życzcie mi powodzenia w… zaliczeniach.
```````````````````````````````````````````````````````````````````````

~~  V  ~~



     
                Ciel w milczeniu przypatrywał się wyświetlanemu obrazowi. Jego oczom ukazała się obszerna przestrzeń, w której przebywało mnóstwo istot. Nie miała okien ani sufitu, dzięki czemu całe światło wpadało z zewnątrz. Niebo nad zebranymi przybrało czarną barwę, która rozświetlały konstelacje gwiezdne. Oprócz nich przez widnokrąg widoczne było coś na kształt zorzy polarnej. Kolorowe wstęgi przebiegały, pojawiały się i gasły.
             Kolumny podpierały fantazyjnie wycięte łuki arkad. Wzdłuż słupów piął się zielono-fioletowy bluszcz rozsiewając wokół upojny, słodki zapach. Listki drgały, ilekroć ktokolwiek je musnął, nieostrożnie przechodząc obok niego lub chcąc wzmocnić narkotyczną woń. Ucztujący przebywali zasadniczo w pozycjach półleżących, z pucharami w dłoniach. Kobiety miały na sobie wyrafinowane stroje, często zdjęte do połowy. Rozchylały usta w uśmiechu, kokietując swoich partnerów. Ich towarzysze  byli hybrydami ze zwierzęcymi kończynami, rogami lub skrzydłami.
            Do gromady nieznajomych zbliżała się wysoka kobieta z niemowlęciem na rękach. Przy każdym kroku suknia z wysokimi rozcięciami na udach uciekała jej na boki, odsłaniając idealne, szczupłe nogi. Wysokie obcasy dodatkowo podkreślały jej wdzięki.
            Niespodziewane przybycie wzbudziło powszechne zainteresowanie. Zebrani w olbrzymiej sali przerywali zabawę odwracając głowy i obdarzając nowo przybyłą ciekawskimi spojrzeniami. Pewnie kroczyła po czarnej, hebanowej podłodze, wybijając rytm obcasami. Pióra jej błękitnych skrzydeł drżały.
            Nieznajoma podeszła do siedzącej na podwyższeniu czwórki demonów i uklękła przed nimi, pokornie pochylając głowę. Włosy opadły jej w nieładzie na twarz. Czekała w napięciu, aż zostanie jej poświęcona chwila uwagi. Nie śmiała pierwsza zabrać głosu. Lękliwym wzrokiem spod spuszczonych powiek badała ich reakcję. Nieznacznie nakryła skrzydłami plecy, podkreślając swoje uniżenie.
            W końcu jeden z nich oparł swoją głowę na dłoni i spojrzał na klęczącą. Nie śpiesząc się sięgnął ręką po jeden z wymyślnych owoców leżących na tacy obok. Ścisnął go w dłoni tak, że cały sok ściekł między czarnymi szponami. Siedzące u jego podnóża sukuby zaczęły się łasić. Brały jego śnieżnobiałą rękę i zlizywały z niej resztki, pojękując. Demon wyszarpnął dłoń i wyrzucił za siebie skórę. Natychmiast w tym miejscu pojawiła się sfora czarnych stworzeń, zawzięcie walczących o rzucony ochłap.
            – Słucham, Efsedarum – zwrócił się do kobiety, teatralnie zamykając w powietrzu palce od piątego do drugiego w pięść.   
             – Wielmożny panie – odezwała się natychmiast, nadal nie podnosząc wzroku – Wielka Księżna Isztar urodziła ci syna.
            – Moje gratulacje, Belialu. Rzadko rodzą się żywi potomkowie naszej czwórki – wtrącił się złotowłosy mężczyzna siedzący po lewej stronie.
            – Dziękuję, Lucyferze – skłonił uprzejmie głowę ozdobioną ogromnymi, zakręconymi rogami – ale nad tym nie boleję. Umierają, ponieważ są zbyt słabi, aby dzierżyć odziedziczoną po nas moc.
            – Dlatego na matki wybieramy tylko potężne demonice – skwitował trzeci z nich, który siedział między Lucyferem a Belialem – pozostałe mogą pozostać co najwyżej naszymi kochankami.
            – A to dla nich i tak zaszczyt – dodał niedbale Belial, gładząc po głowie jedną z kobiet, które siedziały u podnóża jego tronu.
            – Isztar? Czy ja dobrze słyszałem? – upewnił się ostatni z nich – Przecież to postrach większości naszych podwładnych. Gwałtowna i żądna władzy, staje w czasie walki u boku swoich ulubionych królów. Poza tym, ona jest nieobliczalna. Nie chciałbym znaleźć się z nią sam na sam. Z pewnością straciłbym cierpliwość i roztrzaskałbym jej głowę.
            – I to byłby błąd, Lewiatanie. Nawet nie wyobrażasz sobie, jaka był świetna – Belial uśmiechnął się na samo wspomnienie wspólnie spędzonych nocy – To prawda, że jest porywcza i pełna pasji. W końcu w swoich stronach była czczona jako bogini wojowniczka.
            – Nie masz za grosz gustu – odgryzł się Lewiatan.
            – Esfedarum, jak księżna go nazwała? – zaciekawił się Lucyfer, odkładając długie włosy za plecy. Powszechnie był uważany za najpiękniejszego z upadłych aniołów, zdolnego uwieść każdego, bez wyjątku. Jako jeden z nielicznych miał dwie pary skrzydeł, pozostałość po przynależności do cherubinów.
            Belial odwrócił się i pytająco spojrzał na służkę.
            – Księżna dała mu na imię Raum. Nadworni wróżbici przepowiedzieli dla niego przyszłość. Czeka go niezwykły los. Mówili też, że pomimo swego pochodzenia będzie zawiązywał kontrakty ze śmiertelnikami. Z tego powodu będzie przez bardzo długi czas używał ludzkiego imienia – wypowiedziała ostatnie słowa z pewnym obrzydzeniem.
            – To doprawdy! – roześmiał się Belial i jego towarzystwo – opowiedz nam o tym, Esfedarum.
            Diablica podniosła błękitne oczy i spojrzała na władcę. Próbowała odczytać z krwistoczerwonych tęczówek, czy coś zagraża jej lub dziecku. Księżna wyznaczyła ją na mamkę i odpowiedzialność za zdrowie potomka spoczywało tylko na jej barkach. Za każde niedopatrzenie groziła jej śmierć. Zacisnęła mocniej ręce, otulając nimi niemowlę. Dziecko smacznie spało w jej ramionach, ssąc kciuk.
            – Sebastian Michaelis – wyszeptała, mając nadzieję, że król piekieł nie zwróci na to uwagi. Miała wrażenie, jakby przed chwilą co wypowiedziane słowa rozszarpały jej gardło.
            – Nie jest to zabronione tylko dlatego, że wywodzi się z rodziny królewskiej – odparł rozbawiony demon, ciekawie przyglądając się Esfedarum trzymającej dziecko – Zobaczymy, co z niego będzie, jeśli przeżyje. Daj mi go na chwilę – powiedział, wyciągając w jej kierunku dłoń.
            Przerażona niania odruchowo mocniej przycisnęła niemowlę do siebie, jednak wstała i podała władcy zawiniątko. Dziecko wyciągnęło rączki, słodko się przeciągając. Belial opętał je swoimi pazurami. Wyszczerzył kły w uśmiechu i spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
            – No nie – prychnął znudzony Lucyfer, siedząc tym razem na jednej nodze i podpierając dłonią brodę. W drugiej trzymał potężny puchar z winem – teraz będziesz go uśmiercał spojrzeniem? Proszę cie, przecież dziecko tego nie przeżyje.
            – Niech robi, co chce – uspokoił go milczący dotąd Azazel.
            Lucyfer odwrócił się zniesmaczony, jednak kątem oka cały czas obserwował Beliala. Demon postawił już wokół siebie barierę, aby nikt z zewnątrz mu nie przeszkodził. Naprawdę chciał przetestować siłę tego dziecka. Barwa jego tęczówek zmieniała się jak w kalejdoskopie, emanując śmiercionośnym promieniowaniem porównywalnym do metali radioaktywnych.  Nagle dziecko otworzyło oczy. W tym momencie bariera przekształciła się w szkło i runęła w drobny mak, sypiąc odłamkami po posadzce. Niektóre kawałki wbijały się w ciała sukubów, które nie zdążyły w porę uskoczyć na bok. Krzyki wypełniły całą przestrzeń, jednak po paru minutach zostały zdominowane przez głośny rechot Beliala.
            – Oto mój syn – ogłosił triumfalnie, wstając z tronu i trzymając dziecko w objęciach – Niech będzie. Raumie, witaj wśród nas, upadłych aniołów.
            Głośny szmer przeszedł wzdłuż Sali. Półleżące pod arkadami demony żywo dyskutowały o zaistniałej sytuacji. Nikt nie pamiętał, aby ktokolwiek był w stanie przeciwstawić się woli jednego z czterech władców, a tymczasem byli naocznymi świadkami niezwykłych umiejętności małego. Niewątpliwie, to dziecko będzie bardzo potężnym demonem, a w związku z tym, należy mu oddać hołd. Wszyscy zgromadzeni wstali i skłonili się, uznając tymczasową wyższość. Niektóre demony zaczęły grac w kości o to, jaką pozycję zajmie w grze rankingowej, gdy ukończy 10 lat.
            – A ja wolałbym dziewczynkę – wtrącił Azazel, odrywając ich uwagę od zachowań tłumu.
            – Dlaczego? – zainteresował się Belial.
            – W przeciwieństwie do tych ograniczonych robaków, którzy córki traktują jak coś gorszego, ja uważam, że to one wnoszą do naszego życia smak. Czym byłby świat bez kobiet?
            – Smak? – złapał go za słowo Lucyfer. Zawsze lubił słuchać rozważań Azazela, jak dziwne by one nie były.
            – To córki kształtują życie synów. Przywodzą i odwodzą ich od pewnych decyzji. Ale nie mieczem i brutalna siłą, które zostały im odebrane już z chwilą narodzin. Ich bronią jest wdzięk, podstęp i spryt, cechy, których brakuje co najmniej połowie męskiej populacji.
            – U nas nie ma różnicy, czy następcą jest kobietą czy mężczyzną. Ważne jest, jak sobie radzi, ile ma kontraktów lub po prostu jak silny jest. Czy jest warty tego, aby przeżyć – zauważył Lewiatan.
            – A jak twoja Naama i Sitra? Dawno ich nie widziałem – stwierdził Lucyfer, przegryzając orzeszki ziemne – Pamiętam, że również dobrze się zapowiadały.
            – Ja też – przyznał obojętnie Lewiatan.
            Belial przychnął i skinął głową na Esfedarum. Natychmiast podbiegła do niego i przejęła dziecko.
            – Zabierz je teraz. Pora kontynuować ucztę – zarządził, po czym zaraz dodał – Czy Isztar przyjdzie?
            – Jeszcze nie, ciągle jest niestabilna po porodzie. Do tej pory, zabiła z tuzin asystentek – dodała cicho mamka i odeszła bocznym korytarzem.
            Belial roześmiał się w duchu. Cała Isztar. Gdy wpadnie w szał, jej moc ulega destabilizacji, a zbyt słabe demony nie wytrzymują jej dużego natężenia w stosunkowo krótkim czasie. Wiedział, że nauczy swoje dziecko wszystkiego co dla niego najlepsze.


10 komentarzy:

  1. Piękne to opisanie ♥ cudowny Sebuś (^ω^)
    Oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, Sebuś jako niemowlę musiał być naprawdę cudowny <3

      Usuń
    2. Oj na pewno (^ω^) był taki art na fb jak pamiętam i pokazywał on właśnie małego Sebusia (^ω^) słodziaaaaak ♥
      Pisz tak dalej no serio wspaniale Ci idzie (^ω^)

      Usuń
  2. Jezu. To było piękne :o
    Wspaniale opisałaś piekło. Może nawet nie samo piekło, co jego klimat. Sposób w jaki rozmawiały ze sobą dekony. Było czuć, że są złe, rozwiązłe i pozbawione uczuć. Jestem zazdrosna xD dawno nie napisałam nic na takim poziomie jak to <3
    Tylko... Czemu wszyscy się upierają, że Sebuś to Raum? Z tego, co pamiętam, nie tylko on mógł zmieniać się w kruka xD No ale nic, na kogoś trzeba było się zdecydować i nie ma się co czepiać.
    A tersz: byle do... wtorku? Dobrze pamiętam? Chyba tak xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, do wtorku <3
    Nie tylko że kruk. Raum był jeszcze bóstwem pożarów, a z tego co pamiętam, Sebastian też wcale ładnie puścił z dymem kilka rezydencji ^^ No, mniejsza o to.
    Dziękuję <3 sceny z piekła sprawiają mi na razie dyskomfort w pisaniu, ale powinnam szybko się przyzwyczaić ^.^
    Na razie mam zagwozdkę, bo muszę nagiąć kilka faktów i strasznie mnie to boli T_T i nie mam pojęcia jak wybrnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tylko tyle - Wow! Więcej nie trzeba. Ps. Zazdroszczę talentu *-* Oby tak dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowite!
    Czekam na dalszy ciąg wspomnień, ale najpierw kilka uwag...
    1. Czy to nie Ciel w mandze i anime nadał imię Sebastianowi? Wiem, że to twoja fikcja, ale ten fakt trochę mnie wyprowadził z równowagi.
    2.,,Niektóre demony zaczęły grac w kości o to, jaką pozycję zajmie w grze rankingowej, gdy ukończy 10 lat." Wynika z tego, iż 10-letni Sebcio jest porównywalny wiekiem do ludzkiego dziecka, a przecież Demony żyją od setek lat więc ich ,,rozwój" cielesny i emocjonalny byłby o wiele dłuższy. Każdy musi się rozwinąć, a nie mogło być tak, że Sebastian ma równy rozwój z ludzkim dzieckiem, bo przecierz nadal jest młodziutki, zwinny i sexy, a przecierz to on ,,Przeniósł żumę do Europy" i żyję od Wieków. Z tego wynika, że jego ,,dorastanie" też musiało być długię i np. dziecko w wieku 10 mogłoby być porównywalne do Sebcia, który ma np. 600 lat. Te dwa przypuszczenia przeczą sobię zawzajem.

    Jeśli chodzino uwagi to więcej nie mam i z radością przyjmuję fakt o kolejnych rozdziałach :3

    Całuski
    (づ ̄ ³ ̄)づ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E-e. Gdyby demony rozwijały się 600 lat, pozabijano by je w większości.
      Jeżeli rany goją się na nich w mgnieniu oka, to mają dojrzewać długo? W każdym razie, ja zakładam, że w ciągu dziesięciu LAT DEMONICH, które nie mają odzwierciedlenia na lata ludzkie, jest wystarczająco sprawny, aby można było przetestować jego siłę.
      A co do pierwszej uwagi, to jest to fanfik na PODSTAWIE, czyli, że nie będę tu nadmiernie Cielować. Demony przewidzały, że tak będzie się nazywał, ale nigdzie nie jest powiedziane, że wcześniej demon nie mógł nosić tego imienia.

      Usuń
  6. Hej,
    naprawdę wspaniale to wszystko przedstawiłaś... coraz bardziej mnie to opowiadanie interesuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń