Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

wtorek, 8 grudnia 2015

Wspomnienia demonów, część 12


Publikuję post tak wcześnie, że aż sama nie wiem, czy to mądrze z mojej strony xd
Tak mało zapasu T.T 
Ale święta coraz bliżej, a czuję, że wena czai się gdzieś w pobliżu, tylko muszę ją złapać za ogon, rogi, czy cokolwiek, co tam ma i zmusić ją do współpracy xd
I dopiero teraz zauważyłam, że opowiadanie publikuję już na przestrzeni 3 miesięcy O.O Jak dla mnie, to sukces.
No i ogromnie się cieszę z ponad 6 tysięcy wyświetleń ^^ Dziękuję <3
`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

~~XII~~


            Donośne głosy dobiegające z altany zaprzątnęły uwagę Sebastiana na tyle, że zawrócił z obranego przez siebie celu. W myślach próbował przyporządkować im właścicieli. Cały czas miał wrażenie, że brzmiały znajomo, ale nie mógł sobie ich z niczym skojarzyć.

             Miał iść na lekcje, jednak jak zwykle znalazł sobie ciekawsze zajęcie. Tym razem planował wagary. Zamierzał powłóczyć się po okolicy, a przy okazji znaleźć silisforie, o których niedawno dowiedział się od starego profesora.
            Wbrew swojej lekceważącej postawie okazywanej bez skrupułów nauczycielom, jego jedynego darzył pewnym rodzajem sympatii. Wydawało się, że z wzajemnością. Nie dlatego, że młody demon był przesadnie zły. Regularne zajęcia były dla niego straszną torturą. Potrafił nie zjawiać się kilka razy z rzędu, by potem wszystkie zaległości nadrobić w godzinę. Nauka nie sprawiała mu żadnych trudności. Wystarczyło, że rozumiał istotę sprawy, a potrzebne informacje chwytał w locie.
             Najchętniej spędzał czas na włóczeniu się po okolicy w poszukiwaniu nowych rzeczy, które potem zajmowały mu umysł na długie godziny.  Jeżeli nie było go na zewnątrz, to istniała szansa znalezienia go w konkretnym miejscu, a mianowicie pasjami przesiadywał w bibliotece. Skoro nie miał żadnego towarzystwa, musiał sam znajdować sobie twórcze zajęcie. Mówi się, że demony nie mają duszy, więc coś, czego szczątki posiadał Sebastian, na pewno należało do odkrywcy. Przecież było tyle rzeczy do zbadania! A ile różnych dworskich intryg i ploteczek  dowiadywał się  podczas swoich wypraw. Zawsze wiedział co, gdzie i jak ma się odbyć. Można było śmiało stwierdzić, że dwór nie miał przed nim tajemnic.
            Doświadczony demon opowiadał mu o rzeczach przydatnych w ich egzystencji, ale w taki sposób, że Sebastian słuchał jak zaczarowany. Staruszek miał bardzo nietypowy sposób bycia. Twierdził, że nawet w ich życiu trzeba odnajdywać radość w małych rzeczach. Taką postawą zaprzeczał jednej z elementarnych zasad piekła, mówiącej o braku możliwości odczuwania przez nich uczuć. Żarty z Rauma stanowiły chleb powszedni, a niekończące się potyczki słowne ćwiczyły bystrość umysłu. Jednocześnie uczył go w ten sposób dystansu do samego siebie, rzeczy, którą jak wielokrotnie powtarzał, pomoże mu w każdej sytuacji. Czasami opowiadał mu jeszcze o czasach, w których jego matka była małą, psotną dziewczynką, która wygrywała każdą potyczkę, w której wzięła udział. Był wówczas jej nauczycielem literatury, więc sporo pamiętał z tamtych dni i był całkiem blisko niej, by spamiętać niezliczone anegdotki. Często mówił, że Raum jest bardzo podobny do Isztar hartem ducha. I że jest prawdopodobnie jego ostatnim uczniem. Sebastian nie do końca rozumiał, co ma na myśli, jednak nigdy nie dopytywał się szczegółów.
            Raum pracowicie całą noc spędził w bibliotece zawzięcie wertując karty atlasów, dopóki nie natrafił na rysunek obrazujący jak ta roślina powinna wyglądać i gdzie należy jej szukać. Oczami żądnymi wiedzy chłonął potrzebne informacje, a niemal fotograficzna pamięć bez trudu odnotowała w swoich zasobach wizerunek silisforii. Tak bardzo napalił się do tego pomysłu, że nie mógł usiedzieć w miejscu. Niecierpliwie czekał aż nastanie ranek.  Jako tako nie potrzebował snu, chociaż kładziono na to szczególny nacisk, a przynajmniej jego matka kazała służbie pilnować, aby Raum zawsze przespał chociaż jedną godzinę. Zawsze motywowała to tym, że nie ma pod opieką żadnej duszy, którą można by skraść, a odpoczywając zbiera niezbędną siłę. To była prawda, ale które dziecko da się posłusznie zagnać do łóżka, zanim samo nie padnie na nos? Nawet, jeśli jest demonem?
            Otóż podczas swojej wyprawy został świadkiem dość nieprzyjemnego zdarzenia, które na długo utkwiło mu w pamięci. Toczyła się jakaś zażarta rozmowa, która wcale nie cichła. Trzy demonice rozprawiały o czymś zawzięcie, żywo gestykulując rękoma. Ich twarze zdradzały cały wachlarz emocji. Od razu je poznał. Służyły w domu jego matki. Postarał się bezszelestnie do nich zbliżyć, żeby dowiedzieć się, co jest powodem takiego wzburzenia. Całkowicie ukrył  poziom swojej energii, aby zostać niewykrytym przez innych mieszkańców. Wówczas nie zdobyłby cennych informacji, a sam zostałby odprowadzony pod drzwi sali, w której czekał nauczyciel. Wówczas jego plany spęzłyby na niczym.
            Naprawdę nie wiem, co on w niej widział stwierdziła jedna z nich, poprawiając włosy palcami, podczas gdy przeciągała się na krześle - i w dodatku to dziecko. Wszyscy tak bardzo się go boją, a ono nawet nie odkryło swojej naznaczonej umiejętności. Każdy inny demon w jego wieku już dawno szlifuje swój talent. Kiedy to ja odkryłam swój? zamyśliła się, pochylając kolejno palce, jakby coś liczyła i usilnie próbowała sobie przypomnieć.
            A nie na pięć lat przed grą? zapytała ją złotowłosa sąsiadka.
            Zabu, przestań. To niczego nie zmieni westchnęła ostatnia nie dorównujemy nawet Efsedarum. Księżna okazała jej wielką łaskę, wskrzeszając ją po tym incydencie.
             Jakim incydencie? przemknęło przez myśl Sebastianowi. Efsedarum często się nim zajmowała, a matka wyjątkowo jej ufała. Wszyscy darzyli ją szacunkiem, ale nie pamiętał, żeby demonica była martwa. Nadstawił uszu w nadziei na interesującą rozmowę.
            Ale to suka, która panoszy się nie bardzo wiadomo czym. Słyszałyście plotki dotyczące jej i tej drugiej, Kurary? kontynuowała wzburzona Zabu przecież obie są niezłe. Urodziły synów i teraz będą się między sobą żreć o przyszłość ich dzieci. Jak bezmózgie hieny.
            Sebastian wzdrygnął się. Słyszał o swoim przyrodnim bracie, a nawet chyba widział go z kilka razy, na przyjęciach u ojca. Wydawał się bardzo zagubiony i nieśmiały. W jego pamięci utkwiły złociste oczy, które próbowały go śledzić i naśladować we wszystkim. Przypomniał sobie dość nieznaczący, lecz zabawny epizod. Podczas jednego z przyjęć, gdy zabawiał rozmową inne wysoko postawione w hierarchii demony, ciekawe jak wygląda następca Beliala, popełnił lekkie faux pas. Przy przywitaniu z resztą, pierwszy wyciągnął do nich rękę. Na szczęście Isztar natychmiast się przy nim znalazła i odwróciła sytuację na jego korzyść. Chwilę później Seth popełnił identyczny błąd, naśladując go, za co Kurara omal nie zabiła go wzrokiem.
            Kurara... Nie wiedział dlaczego, ale gdy spotkał ją pierwszy raz, od razu rozpoznał jej zapach. Chociaż siliła się dla niego na uśmiech, równie zazdrosny jak jej natura, nie uwierzył w jej dobre intencje. Ten zapach był niepokojący. Ostrzegał przed czymś, co kiedyś miało miejsce, ale zupełnie nie pamiętał co.
            Ale czy to jest taki powód, by szkalować jego i matkę? Bo demony były rozwiązłe? To było przecież zupełnie naturalne i tak powszednie, że nikogo to nie dziwiło. Postanowił zostać jeszcze chwilę i przysłuchać się dalszej wymianie opinii, a raczej wylewania złości. Cały zamienił się w słuch, tracąc kontakt z rzeczywistością.
            Zastanawiam się, czy to rzekome przeciwstawienie się Belialowi to też tylko plotka rozprzestrzeniana przez nadgorliwą matkę. To przecież niemożliwe, by ten szczyl sprzeciwił się woli jednego z Czterech.
            Krew się w nim zagotowała, ale wytrwale czekał w swojej kryjówce na dogodny moment. Zacisnął zęby, żeby nie stracić nad sobą panowania. Pamiętał szczątkowe wydarzenia z tamtego wieczora. To była prawda.
            Taka silna i niby taka mądra ta Isztar, a jej bachor łazi się jak dziwak po zamku, z tym milczącym spojrzeniem. Wcale nie dba o lekcje. Zaczynam się zastanawiać, czy może jest przygłupem i dlatego wiecznie ucieka. Mogłaby go bardziej doglądać, jeśli faktycznie jest synem króla, a nie pierwszego lepszego żołdaka, za którymi ugania się na polach. Idiotka.
            Sebastian nie dał rady dłużej znosić oczerniania swojej rodziny. Wyszedł ze swego ukrycia, wzbudzając swoim pojawieniem spore zamieszanie. Zabu lekko zbladła. Pomimo, że wiecznie obgadywała innych za plecami, wbrew temu, co mówiła, naprawdę obawiała się zarówno Isztar jak i Rauma. Widziała, jak powoli traci nad sobą kontrolę, przybierając właściwą sobie formę. Nie miała już wątpliwości, że słyszał jeżeli nie całą, to większość jej wypowiedzi.
            Nigdy nie spodziewała się, że forma księcia jest tak majestatyczna i odrażająca. Bezwiednie zacisnęła oczy, aby uchronić się przed tą przerażającą wizją, a do jej uszu dobiegał zduszony krzyk towarzyszek. Żałowała swojej lekkomyślności. Teraz, gdy było już za późno, zrozumiała, że te plotki, to tylko część prawdy. Wierzchołek góry lodowej potęgi rodziny królewskiej.
            Sebastian podszedł w czarnych, długich butach na wyrafinowanym, zdobionym obcasie. Cholewy sięgały prawie do polowy ud. Długie pazury, które zdobiły smukłe palce, które zagłębiły się w klatce Zabu, wyrywając jej serce. Zdążyła jeszcze tylko zauważyć wściekłą czerwień jego oczu i długie kły wyszczerzone w obłędnym uśmiechu. Upadła głucho na ziemię, tuż do jego stóp. Przecież był jeszcze taki młody! Jak to możliwe, by dziecko przed grą rankingową osiągnęło taki poziom, dorównujący dowodzącym legionom piekielnej armii?
            Całe ciało pozbawione serca rozsypało się w proch. Sebastian zdeptał obcasem pozostałości po nielojalnej służącej i wytarł dłoń w fartuch jednej z dwóch przerażonych towarzyszek. Demonice nawet nie śmiały prosić o litość. Doskonale zdawały sobie sprawę, że w starciu z nim nie mają najmniejszych szans.
            Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, to chętnie je wysłucham wysączył jadowicie, mierząc wzrokiem pozostałą drżąca dwójkę. Energicznie zaprzeczyły kręcąc głowami A jeśli to już wszystko, to wracajcie do pracy. Chyba, że wolicie tłumaczyć się Księżnej – dodał po chwili ciszy.
            Sebastian nie zamierzał pozostawać tu dłużej, niż to konieczne. Obrócił się na piecie, wprawiając w łopotanie postrzępiony dół płaszcza.  Wyglądał tak, jakby nie stanowił na końcu zwartej materii, a swobodnie unoszącą się chmurę elektronową. Ostatnie, co zarejestrowały służące, zanim padły bez czucia przytłoczone energią przyszłego władcy to długie, czarne włosy sięgające prawie do pasa splecione w warkocz i potężne zakręcone rogi na czubku głowy.
            Obudziły się dopiero po kilku godzinach, zbierając się z podłogi tak szybko jak tylko mogły i uciekły stamtąd do podziemi budynku, żeby uspokoić się po tym, co zobaczyły na własne oczy i przy okazji postawić większość swoich ruchomości w zakładach bukmacherskich na pierwszego księcia, Rauma. Strach strachem, ale jeśli mogły na tym skorzystać, to nie zamierzały marnować okazji. Los demonów jest zbyt niepewny i nieprzewidywalny, a przeszła ewentualna wygrana może bardzo przyjaźnie je nastawić do życia.
            Raum starał się nie przejmować tym, co usłyszał. Doskonale wiedział, że zazdrość otacza go od urodzenia, ale żeby aż tak? I co one z tego miały? Nie żałował, że pozbawił życia jedną z nich, tą szczekaczkę.
            Udało się jej zatruć młodego księcia swoją złośliwą gadaniną, dodać kroplę goryczy. Nie miał pojęcia, co może być tą umiejętnością, o której wspominała z nieukrywaną dumą.. Zaczął w myślach przerzucać i katalogować inne demony pod tym kątem. Niektóre potrafiły wywoływać specyficzne zaburzenia atmosferyczne, inne słyszały myśli. Jego ojciec potrafił torturować wzrokiem. A on? Całe nic. Miewa co prawda przeczucie, takie jak jego matka, które podpowiadało mu, jak powinien postąpić, ale czy to jest ta umiejętność? Prawdę mówiąc, liczył na coś bardziej spektakularnego.

            Zniesmaczony, zupełnie zmienił zdanie, udając się na wilcze wzgórze. Już z daleka uderzył go specyficzny smród rozkładających się ciał. Nie był jakimś przesadnym estetą, dlatego taki widok nie robił na nim wrażenia. Gnijącą, cuchnącą woń wydobywała się z wilczych szczątków, które przewieszone na sznurach przez oczodoły w specyficzny sposób, bo łapami do góry, machały się na powietrzu. Całe wzgórze pokrywały sterczące kości. Gdyby ktoś się im dokładnie przypatrzył, zachwyciłby się ich różnorodnością. Piszczele, żebra, czaszki z pustymi dołami i wszędobylskim robactwem. Kolonie skorupiaków znalazły tu wcale przytulne miejsce do egzystowania. Miejsce na pozór martwe, tętniło życiem, które cichutko przebiegało wzdłuż kości, tworząc niestrudzenie nowe porcje próchnicy. Sebastian usiadł na ściętym pniu i spojrzał w niebo. Zasnute ciemnozielonymi, brudnymi, chmurami odrzucało od siebie i przyprawiało o smutek. To, co ma ziemi wyglądało tak pięknie, tutaj było szkaradztwem napawającym odrazą. Dotyczyło to wszystkiego, bez wyjątku, łącznie z nimi samymi, demonami, potępionymi aniołami, którym przyszło żyć w tak okrutnym świecie.

5 komentarzy:

  1. Cudowne,wspaniałe i boskie. Jejku znalazłam twoje opowiadanie i nie mogę się po prostu doczekać następnych notek. Tyle zagadek.
    Jaką zdolność ma Sebastian?
    Jaki jest jego przyrodni brat?
    Oj cudownie nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
    JackiPerła

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać że czytasz ,,Czarną różę demona'' wyrywanie serc było w 3 tomie rozdziału 36, Natomiast przyrodni brat demon z złotymi oczami, co chce walczyć o władzę w 3 tom rozdziału 4-6. Mimo to miło widzieć Sebastiana z warkoczykiem,który wagaruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi anonimie, dziękuję, że bronisz mojego opowiadania, ale tu wszystko jest ok. My się z Andatejką trzymamy i w 1 rozdziale wyraźnie napisała o powtarzających się motywach, więc wszystko dobrze i czytaj opowiadanie Andatejki, bo jestem fanką i mówię, że warto.
      Pozdro, Nami.

      Usuń
  3. Widać, że nie czytałeś mojego wstępu do całej opowieści, gdyż tam na samym początku wyraźnie to zaznaczyłam, że będzie parę odniesień, które AŻ WYPUNKTOWAŁAM, ale widać, że przeczytanie tego ze zrozumieniem przerastało twoje możliwości ;)
    Więc nie jaraj mi się tu poszczególnymi rozdziałami, bo zapewniam, że z moimi siłami umysłowymi jeszcze wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    o tak wspaniale, cudownie zastanawiam się nad zdolnościami Sebastiana...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń