Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

środa, 23 września 2015

Edukacja muzyczna Ciela, część 4

Wreszcie jestem i od razu zabieram się do pracy. Dzięki mojemu małemu urlopowi trochę się pozbierałam i wreszcie mam parę pomysłów na opowiadanka i nie tylko ^^
O życiu nie wspominając.
Cieszę się baaardzo z waszych komentarzy. Zawsze kończy się to tak, że lecę poczytać każdą wiadomość i na mojej twarzy widnieje banan.
Albo inny owoc.
Nieważne. Miłego czytania :D
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
     Rozedrgany, niepewny dźwięk skrzypiec snuł swoją melodię coraz odważniej. Delikatne arpeggio harfy, po czym znów powrót do głównej myśli instrumentów smyczkowych. Słychać rosnące napięcie, pierwszą kulminację podkreśloną bębnami i werblami oraz sekcją dętą. Znów zawieszenie, melodia prowadzona przez flety. Na szczęście, nie za długo. Skrzypce natychmiast odbierają te poczucie wyższości i rozpoczyna się muzyczny dialog.
    Ciel westchnął. Z daleka obserwował swojego kamerdynera, zupełnie zatopionego w muzycznym świecie. Nigdy nie przypuszczał, że jeszcze coś oprócz kotów może działać na niego tak silnie. Jego skupiony wyraz twarzy i półprzymknięte powieki z długimi rzęsami, które rzucały cień na policzki. Niedbale opadający kosmyk włosów dodawał mu artystycznego ducha. Dłonią w nieskazitelnie białej rękawiczce trzymał nadzwyczaj pewnie swój smyczek. Podczas gry zdawało się, że jedynie muska nim struny, a palcami drugiej ręki tańczy na gryfie instrumentu.
     Przez salę przebiegały szepty zachwytu nad nowym solistą, rozsiewanym głównie przez damy. Nie mogły się nadziwić jego niezwykłej urodzie, szlachetności rysów, pięknej postawie i artystycznym zamiłowaniom. Ciel z początku starał się ignorować te drażniące szmery, a skupić się na widowisku, tym bardziej, że soliści zaczynali wyśpiewywać swoje partie, a chciał chociaż początek dobrze zrozumieć. Jednak im bardziej się wyciszał, tym bardziej irytowały go nowe komplementy pod adresem Sebastiana.
-Kociarz. Idiota. Meloman.- burczał rozzłoszczony pod nosem.
-Och, nie uważasz, że jest piekielnie przystojny? - dotarł do jego uszu damski głos z sąsiedniej loży.
       Hrabia niechętnie odwrócił głowę w tamtym kierunku i dojrzał dwie damy, wachlujące się i plotkujące w najlepsze.
-Hmmm...- mruknęła druga - Jest nawet piękniejszy od mojego narzeczonego - roześmiała się - gdybym mogła, to bym jeszcze w tej chwili zerwała oświadczyny i ... - tu jej głos zamienił się w niezrozumiałą mieszankę śmiechu, chichrania i krztuszenia się.
-Ale czy wiesz, jak się nazywa?
-Właśnie nie - odpowiedziała rozczarowana - wszędzie na afiszach widnieje Maria Ofenbach, a wątpię, by używał takiego pseudonimu.
-Jego tajemniczość jest jeszcze bardziej pociągająca - rozmarzyła się jedna z nich odrobinę za głośno, co doprowadziło młodego hrabiego do ostateczności.
-Panie wybaczą, ale trwa przedstawienie. Jeżeli chcą panie przeszkadzać innym słuchającym, to tam są drzwi - odezwał się rozgniewany hrabia.
-Och, jaki słodki chłopczyk! Nie wierzę! Tyle wspaniałych osób podczas dzisiejszego wieczoru!- roześmiała się dziewczyna, wcale nie przejmując swoim zachowaniem.
       Ciel w tym momencie wstał i zdecydowanie ruszył do wyjścia. Nie miał zamiaru przebywać tu ani chwili dłużej. Mózgi tych kobiet prawdopodobnie nie istniały, albo zatrzymały się w rozwoju zarodkowym. Tuż przy drzwiach, poczuł na sobie mrożące krew w żyłach spojrzenie Sebastiana. Odwrócił głowę i jego wzrok spotkał się z zimną czerwienią tęczówek demona. No tak. Jego zachowanie też jest nie na miejscu.
     Chcąc pograć na nerwach demonowi, wyszedł na zewnątrz i odczuł pewną satysfakcję wynikającą ze swego nieposłuszeństwa. Akustyka budynku była doskonała, toteż spokojnie mógł wysłuchiwać fragmentów na korytarzu. Dodatkowym atutem był brak szeptów. Hrabia wyciągnął się i ruszył przed siebie.
     Odszedłszy nieco od wejścia, zatrzymał się i zamyślił. Mógłby wykorzystać ten czas na małe śledztwo. Nikt by mu się nie kręcił pod nogami, a w czasie antraktu mógłby zobowiązać do czegoś Sebastiana. W dodatku, mógł na spokojnie przepytać woźnych i garderobianę. Przede wszystkim, należało obejrzeć miejsce zbrodni.
       Rozejrzawszy się dookoła, wybrał drogę i uważnie się rozglądał, chociaż jego myśli były zaprzątnięte sprawą zupełnie odległą od zabójstwa.
        Zdał sobie sprawę, że zupełnie nie rozumie tych zachwytów nad Sebastianem. Przecież był tylko zbyt wysokim, pyskatym demonem na jego usługach. Sadystą, który opanował kłamstwo do perfekcji. Jedyną rzeczą, którą by ewentualnie u niego cenił była jego rozległa wiedza, ale przecież nabył ją w ciągu swego długiego nudnego życia, więc nie było to chyba niczym nadzwyczajnym, a przynajmniej tak mu się wydawało. Wiedział, że Sebastian ceni sobie jego smak duszy i osobowość, ale czy jest coś, co on, hrabia Phantomhive, mógłby cenić u demona?
        Z niesmakiem zatrzymał się przed drzwiami, które opatrzone były tabliczką: Maria Ofenbach. Klamka pod naciskiem poddała się i hrabia uchylił drzwi. Miał szczęście. Prawdopodobnie nikt oprócz mordercy tu jeszcze nie był, na czym bardzo mu zależało. Ciało młodej kobiety leżało bezwładnie w kałuży krwi na tapczanie. W zaciśniętej dłoni trzymała smyczek, a skrzypce leżały w drugiej ręce. Ciel podszedł bliżej i zobaczył leżący pod kozetką z perfumami i pomadą sztylet. Narzędzie zbrodni. Schylił się i podniósł nóż. Na ostrzu zdążyła już zaschnąć krew. Bogato zdobiona rękojeść z wygrafowanym imieniem i nazwiskiem zmarłej solistki. Żadnej wskazówki oprócz faktu, że zgon nastąpił najpóźniej godzinę temu.
         Podszedł do przyborów na toaletce i przestawił parę w nadziei, że być może znajdzie coś, czego będzie mógł się trzymać. Niestety i tutaj nie znalazł niczego satysfakcjonującego. Rozejrzał się ponownie po pomieszczeniu. Zwłoki, posłanie, toaletka, suknia, i porzucony w kącie futerał.
         Zaraz, czy instrumentalista nie powinien dbać o swój instrument? Ciel podszedł do ciała i zbadał jego temperaturę. Tak jak przypuszczał, zgon wystąpił najpóźniej godzinę temu, czyli dyrygent mówił prawdę. Oczy ofiary wpatrywały się tępo w sufit. Ciel podążył wzrokiem w tamto miejsce, ale niczego na nim nie zauważył. Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w górę, po czym dłonią zakrył wzrok zmarłej. W tym momencie dotarło do niego, że trzymany smyczek jest bardzo pocięty, a przez skrzypce ciągnie się długa rysa.
-Musiała się bronić przed napastnikiem - powiedział sam do siebie i zamarł w bezruchu.
        Trop. to, czego szukał i to w dwóch miejscach. Rozprostował sztywniejące palce zmarłej i wyswobodził skrzypce. Uważnie obejrzał instrument i zajrzał do środka przez esowate wycięcia po bokach. Nie spodziewał się tego, co znalazł. Potrząsał energicznie instrumentem, aż wypadł z niego mały bilecik wizytowy. Ciel ujął go ostrożnie i zakrył usta by nie krzyczeć. Bilet wstępu do towarzystwa, które zgotowało mu ten los. Bez nazwiska, ale mógł należeć do kogoś z kręgu znajomych ofiary bądź jej samej. Gorączkowo szukał czegoś jeszcze, jakiegoś śladu. W drugiej ręce, która trzymała smyczek, ofiara zmięłła w pięści wstążkę, jaką noszą mężczyźni zamiast krawatów. Czyżby napastnik? I kto należał do tego towarzystwa?
     Ciel chwiejąc się na nogach odszedł pod ścianę i osunął się po niej. Sebastian co prawda uprzedził go, ale jego nerwy nie był na to w dalszym ciągu gotowe. Był mu wdzięczny, za to co zrobił. Gdyby nie to, pewnie teraz zaczął by krzyczeć i straciłby nad sobą kontrolę. Teraz, chociaż ciało odmawia mu posłuszeństwa, nadal może trzymać umysł w ryzach.
"-Uspokój się. Zobacz, czy nie ma jeszcze jakieś wskazówki - powtarzał sobie w myślach.
-Widzisz, jaki jesteś słaby? - zakpiło jego drugie ja- nawet nie możesz ustać na nogach, a cóż dopiero swobodnie myśleć.
-Zamknij się! - Ciel wziął kilka głębokich oddechów - Odejdź.
-Siebie samego nigdy nie wypędzisz. I jak zamierzasz się zemścić, słaby chłopczyku?
-Udowodnię ci."
     Drżącymi rękoma schwycił się ściany, ciężko dysząc. Podniósł się nieznacznie, po czym nieludzkim wysiłkiem udało mu się stanąć, chociaż czuł się słabo. Jednak nie zamierzał przegrać z sobą. samym. Spojrzał na wstążkę i bilecik nerwowo trzymany w zaciśniętej pięści, po czym wsadził je odruchowo do kieszeni. Nie mógł się doczekać antraktu, ale przedtem musiał jeszcze wykonać wiele innych rzeczy. Potrzebował Sebastiana, chociaż w duchu skarcił się za tą słabość. Powoli, wciąż trzymając się ściany, wyszedł z pokoju na korytarz i upadł, gdy tylko przekroczył próg.


2 komentarze:

  1. Uuu, zaczęła się akcja. Dobrze dedukuję, że morderca i postać, której szuka Ciel to jedna i ta sama osoba? Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze myslisz, to moge przyznac, jednak po kolejnych czesciach chyba sama domyslisz sie kto to bedzie :-)

    OdpowiedzUsuń