Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 12 września 2015

Edukacja muzyczna Ciela, część 3

Nareszcie akcja ruszy do przodu ^^
Z góry przepraszam za brak notek w przyszłym tygodniu. Wiąże się to z moim wyjazdem i brakiem dostępu do internetu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
P.S. Po obejrzeniu yutubolizy zaczynam się poważnie obawiać o swoją twórczość...
A tu link do opisywanej opery
https://www.youtube.com/watch?v=6KbUzc617ps
`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

       Dzień upłynął podobnie do tysięcy innych, które Ciel spędzał razem ze swoim kamerdynerem w posiadłości. Nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Ta sama praca, te same godziny posiłków. Hrabia zaczynał się zastanawiać, czy nie wpadł aby w monotonię, którą wypadałoby jakoś urozmaicić. Dlatego z nieukrywaną niecierpliwością oczekiwał wieczoru, kiedy wreszcie wybiorą się do Royal Opera House.
      W powozie nie odzywał się ani słowem. Podparł ręką brodę i tępo wpatrywał się w szybę. Gdyby go w tym momencie spytać, co właśnie mijają lub co widział przez okno, prawdopodobnie nie byłby w stanie odpowiedzieć. W głębi duszy, przejmował się tym, co mu wczoraj powiedział Sebastian.
      Jak w ogóle będzie wyglądało to spotkanie z jednym z oprawców? Czy go rozpozna? Co się ma właściwie wydarzyć? Tylko co do kary nie miał żadnej wątpliwości. Wszystkim swoim ciemiężycielom obiecał śmierć i upokorzenie, ten sam los, który zgotowali jemu. Taki był warunek kontraktu. Mimowolnie podniósł prawą dłoń i dotknął opuszkami palców swoją przepaskę na oku.
     Sebastian natychmiast wyczulił swoją uwagę. Panicz szykuje jakiś nowy rozkaz? Czy może to być bardziej prozaiczna sprawa jak ból oczu?
-Paniczu? - spytał po chwili.
     Ciel przeniósł nieprzytomny wzrok na krwistoczerwone oczy lokaja. Dzięki ich intensywnej kolorystyce łatwiej mu było utrzymać spojrzenie w konkretnym punkcie i pozbierać myśli.
-Słucham - odpowiedział, coraz bardziej powracając w bieg spraw bieżących.
-Coś się stało? - zaniepokoił się poważnie kamerdyner.
-Nie, nie - gwałtownie zaprzeczył Ciel, nawet bardziej niż powinien - To nic takiego. Jestem po prostu... zmęczony.
      Doskonale zdawał sobie sprawy z banalności wymówki, ale nie chciał drążyć tematu. Czuł, że to nie pora i nie miejsce na takie rozmowy. Skarcił siebie w myślach.
     " -Zachowujesz się jak ostatni mazgaj. Czyż nie po to zawarłeś pakt z demonem? Weź się w końcu w garść i przestań zachowywać jak rozwydrzone, rozpieszczone dziecko. Inaczej nigdy nie będziesz w stanie wypełnić swojej zemsty, jeżeli przy każdej sprawie będziesz miał takie rozterki - wewnętrzny głos twardo postawił na swoim.
-Czy to znaczy, że mam w ogóle nie myśleć? Nie zastanawiać się nad swoim postępowaniem? - zapytał sam siebie.
-Każde wahanie może decydować o twoim życiu lub śmierci. Nie możesz sobie na to pozwolić! Nie pamiętasz, jak skończyła Madame Red?
-Ja już wybrałem swój koniec. W chwili, gdy zawarłem z nim pakt. Wiem, co mnie czeka.
-Więc dlaczego się wahasz?
-Może jeszcze nie straciłem resztki swojego człowieczeństwa. A może po prostu nigdy się do tego nie nadawałem.
-Do czego? Do zemsty? - prychnął wewnętrzny głos - Naprawdę, sam sobie szkodzisz.
-Wiem. Ale... nie potrafię inaczej.
-Nie - roześmiał się głos - ty nie chcesz."
      Kiedy dojechali do głównego budynku, Ciel wysiadł i popatrzył przez chwilę na budynek. Przeniósł wzrok na potężne kolumny bogato zdobione u góry, które podtrzymywały trójkątne sklepienie budynku. Stały dumne, niezachwiane i mocne, dokładnie tak, jak sam powinien się czuć. Dlaczego więc tracił wiarę? Miał za sobą swoją najpotężniejszą broń: demona w ludzkiej skórze. Któż mógł mu się oprzeć?  
      Kiedy zbliżał się do wejścia, jego wzrok zatrzymał się na herbie Anglii. Lew i jednorożec, dość niezwykła para zwierząt, jeśli się nad tym zastanowić, które stały na zadnich łapach, trzymając tarczę dzieloną na cztery segmenty.
-Dieu et mon droit - przeczytał na głos Ciel, głośno wypuszczając powietrze.
     Właśnie. Zawołanie, które pojawiało się na większości herbów szlacheckich domów w Anglii. Dewiza herbowa monarchii brytyjskiej. Bóg i moje prawo. On stracił swoją wiarę, ale ustanawia prawo. On powierzył swoją przyszłość w ręce demona, i dokona zemsty na tych, którzy zniszczyli mu życie. To on jest głową rodu Phantomhive! Zagubiona pewność siebie wróciła, z dwukrotnie większą siłą, wypierając z jego serca wszelkie wahanie.
-Sebastian, idziemy - rzucił do lokaja i stanowczo ruszył do wejścia.
     Sebastian zarezerwował prawdopodobnie najlepszą lożę, a przynajmniej takie wrażenie odniósł hrabia, gdy znaleźli się na miejscu. Centralnie pod nimi, znajdowała się scena, z potężnymi bordowymi zasłonami i wygrawerowanym złotymi nićmi herbem królewskim. Trochę poniżej poziomu sceny, w kanale, orkiestra stroiła swoje instrumenty, które wypełniały pomieszczenie niekończącymi się pochodami kwintowo-kwartowymi. Damy w sąsiednich lożach we wspaniałych kreacjach wachlowały się i plotkowały z sąsiadkami, dzieląc się najświeższymi nowinkami ze świata mody, bądź sprawami uczuciowymi.
     Ciel odwrócił głowę z niesmakiem. Jak można być tak płytkim? Chyba nigdy nie zrozumie kobiet, a w szczególności swojej narzeczonej, która wypatrzywszy go z loży na piętrze niżej, machała do niego jak oszalała.
      Sebastian nagle trącił go w ramię.
-Paniczu, spójrz na instrumentalistów. Coś się stało.
Istotnie, osoby skupiły się wokół dyrygenta i nie wyglądało to bynajmniej na zwykłe wydawanie ostatnich wskazówek dotyczących gry.
-Idziemy - zdecydował natychmiast Ciel.
      Mijając bardziej i mniej znane osoby, hrabia grzecznie skłaniał głowę w geście przywitania, zamieniając z nimi słowo lub dwa. Kiedy nareszcie dotarł do kanału, dotarło do niego, że dyrygent jest roztrzęsiony.
-Może trzeba wezwać policję?- zaproponował mężczyzna znad kontrabasu.
-Oczywiście! Ale trzeba będzie również odwołać występ! Kogo ja znajdę teraz w obsadę pierwszych skrzypiec? -lamentował dyrygent, dygocząc i prawie płacząc z nerwów.
     Ciel odchrząknął.
-Jestem Ciel Phantomhive, Pies Jej Królewskiej Mości. Czy możecie mi powiedzieć, co się stało?
     Dyrygent odwrócił się do chłopca i opowiedział mu o odkrytym zaledwie przed dziesięcioma minutami morderstwie pierwszych skrzypiec, a dokładnie Marii Ofenbach. Została brutalnie zasztyletowana w swojej garderobie, sprawca uciekł, porzucając narzędzie zbrodni. Wszyscy są roztrzęsieni i trudno o zastępstwo.
-Proszę pokazać mi partyturę - zwrócił się uprzejmie Sebastian do dyrygenta, prezentując mu jeden z najwspanialszych uśmiechów.
     Mężczyzna bez słowa spełnił prośbę demona. Lokaj przewertował utwór, zatrzymując się na chwilę w paru miejscach.
-Jeżeli nie ma pan nic przeciwko, mógłbym zastąpić tragicznie zmarłą. Sprawcy mogło zależeć, aby koncert się nie odbył. najtrudniejsza partia znajduje się tutaj, ale nie powinno to stanowić problemu. Naturalnie, jeszcze kadencja wirtuozowska. Pan pozwoli, że zademonstruję.
     Sebastian podszedł do ogłupiałego mężczyzny i wyjąwszy z jego rąk nastrojone skrzypce, zaczął bezbłędnie realizować swoją partię, wzbogacając nawet jeszcze bardziej zapis kadencji o trudne do wykonania ozdobniki i obiegniki. Jego gra hipnotyzowała, była tak pełna wyrazu i doskonałości. Wszyscy, którzy byli obok umilkli, aby wysłuchać tak niespotykanie pięknego brzmienia.
     Gdy skończył, dyrygent podszedł do niego drżąc.
-Pan...pan...pan jest genialny! Jeżeli by pan mógł, naprawdę, uratowałby pan nie tylko nas! Och, pan wybaczy, że nie zapytałem przedtem o pana godność.
-Jestem kamerdynerem rodu Phantomhive - uśmiechnął się lokaj - Sebastian Michaelis.
-Lordzie Phantomhive, ma pan u siebie prawdziwy skarb!- wykrzyknął dyrygent -Ile bym dał, by człowiek taki jak pan, zasilił nasze szeregi muzyków!
-Ależ, jestem tylko piekielnie dobrym lokajem.
-I piekielnie dobrze pan gra, panie Michaelis - kontynuował dyrygent - Piekielnie to idealne określenie.
-Przejmuję tę sprawę w imieniu Jej Królewskiej Mości - oświadczył hrabia - proszę też, aby ktoś powiadomił o tym Scotland Yard. Nie życzę sobie, aby kręcili mi się pod nogami.
-Oczywiście - zapewnił dyrygent.
-Paniczu - odezwał się Sebastian - Proszę wrócić na miejsce. Właśnie odezwał się pierwszy dzwon - uśmiechnął się przebiegle i zajął czołowe miejsce w orkiestrze.
     Hrabia prychnął, po czym odwrócił się i zginął w tłumie. Skoro jego kamerdyner ma grać, to czuje się zmuszony do wysłuchania całości. Powrócił do swojej loży i zajął wygodną pozycję. Po chwili zgasło światło, kurtyny podniosły się, a pomieszczenie wypełniły delikatne dźwięki uwertury.

      

8 komentarzy:

  1. Jezu, mój Sebuś grający na scenie. Miałam nadzieję, że to się tak skończy. Chociaż jak myślę o Sebastianie i skrzypcach, to mam takie dwie myśli:
    1. Sebastian grający nyan cata! Nya nya nua nyanuanananana xD
    2. Tak jak na prowozorycznym balu dla Elizabeth, gdzie Sebastian zagrał partie wszystkich instrumentów na jednych skrzypcach. Lrawdziwy talent, prawdziwy skarb! (Bodaj 3 odcinek 1 sezonu xD)
    Anyway. Taaag, jaram się <3

    Yutuboliza - dlaczego mam wrażenie, że mówisz o moim rak kontencie? I dlaczego mam wrażenie, że to brzmi jak zaproszenie do zanalizowania Cię? XD Bo wiesz, ja zawsze chętnie xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie. To jest po prostu paniczny strach.
    Taak, ja też zaaawsze się jaram, gdy znajdę art z Sebastianem i skrzypcami *.*
    A co do nyan, ja umiem to zaśpiewać wyrabiając się w tempie z melodią >.< Sebastian byłby zachwycony XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha szacun :P też kiedyś próbowałam, niewiele brakowało. Za to levan polke kiedyś znałam całą, ale się zapomniało :P
      Anyway... Co zrobisz, jak Cie zjutubolizuje? :P

      Usuń
    2. Hahaha szacun :P też kiedyś próbowałam, niewiele brakowało. Za to levan polke kiedyś znałam całą, ale się zapomniało :P
      Anyway... Co zrobisz, jak Cie zjutubolizuje? :P

      Usuń
    3. Co zrobie... Zaplacze, wyslucham wszystiego ze dwa razy, wyjde po budyn, wroce z czekolada, wlacze edytora, poprawie wszystkie bledy jakie znajdziesz, porzuce pisanie na dwa tygodnie po czym oleje to i powroce do radosnej tworczosci. Wierze w to, ze z czasem bede coraz lepsza.

      Usuń
    4. To ja nie wiem, czy warto xD Nie chcę czekać da tygodnie na notkę TT_TT

      Usuń
  3. Haha, zazdro nyanowania :D Ja jestem człowiekiem, który dużo gada, ale ma wyjątkowo słabą dykcję. Dlatego irytuje mnie fakt, że najczęściej w połowie wypowiedzi ktoś całkowicie przestaje mnie rozumieć, jeśli w ogóle mnie słucha (kocham kupować bilety w tramwaju ;-;)
    Kocham rozterki Ciela! No <33333 po prostu.
    "Piekielnie to idealne określenie" - nawet nie wie jak bardzo ;)
    Sebi skrzypek *-* Zamawiam go sobie na urodziny! Wgl, kocham wszystko związane z muzyką w Kuroshu.
    Czy tylko ja mam wrażenie, że rozdzielenie Ciela i Sebastiana nie skończy sie za dobrze? Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to ja miałam mieszane uczucia przy tych rozterkach... Nie jestem pewna, czy ich zwyczajnie nie za dużo >.< Pomimo tego jakoś czuję, że Ciel PRAWIE NA PEWNO je miał. Taki instynkt ^^
      A muszę przyznać, że nie myślałam jeszcze o twoich przypuszczeniach... Może je wykorzystam? W końcu, trzeba być elastycznym!

      Usuń