Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 2 stycznia 2016

Wspomnienia demonów, część 17



Kochani ^^
Z okazji Nowego Roku, już 2016, chciałam Wam życzyć wszystkiego dobrego, najlepszych wrażeń, pomysłów na życie, szczęścia pod dostatkiem, miłości, przyjaźni, niezapomnianych chwil i uśmiechu <3
Oraz noworoczny art, specjalnie ode mnie.


``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````




~~XVII~~



            Wzdłuż ciemnych, kamiennych korytarzy rozchodził się tupot małych, pracowitych nóżek. Bose stopy, skórzane pantofle i łapy zwierzęce przemierzały schody i niezliczone zakręty, zanim dotarły do właściwych drzwi, za którymi czekała znudzona do granic możliwości Kurara. Z wyciągniętymi rękoma leżała w wannie z czymś, co do złudzenia przypominało krew. Różnica nieuchwytna dla ludzkiego oka zawierała się subtelnie w gęstości cieczy pieszczotliwie otulającej całe ciało jednej z kochanek króla i minimalnie ciemniejszym odcieniu roztworu. Dookoła rozstawiono świece i słoiki skrywające pod szczelnie zakręconymi pokrywkami najpiękniejsze zapachy znane na całym świecie, które tylko czekały na to, aby kościste palce zacisnęły się na metalowym wieczku i uwolniły je z ciasnych ścian szklanego więzienia, by wznieść się niczym wolny ptak w przestworza, obdarzając mijane rzeczy cudowną, hipnotyczną wonią.
            Kurara nie zadawała sobie trudu związanego z pielęgnacją własnego ciała. Sama wolała zanurzać i czerpać dłonią krwistą ciecz, by potem spływała jej między palcami, powracając do reszty. Zupełnie jak małe dziecko, które przesypuje w ten sposób piasek na plaży. Mycie pozostawiała dla swojej służby, nie ułatwiając im zadania nawet w najmniejszym stopniu. Gdyby ktoś zasugerowałby jej wczucie się w rolę swoich podwładnych, wyśmiałaby go i zrównała z błotem. Nie dlatego, że była aż tak nieczuła i rozpieszczona przez dostatek. Ona doskonale wiedziała, jak to jest, ale o tym wiedzieli nieliczni. Wszyscy coś tam słyszeli o jej przeszłości, ale nikt na tyle dokładnie, by stworzyć ze strzępków informacji spójną historię, co Kurarze było niezwykle na rękę.
            Poniekąd tak leczyła swój kompleks niskiego urodzenia. Odkąd sięgała pamięcią, karmiła się opowieściami starych demonów o dostatnim życiu, jakie prowadzono na dworze. Uczty, zaszczyty, potyczki. Wszystko to stawało się przed jej oczami tak naturalne i rzeczywiste, jak żadna inna rzecz w zasięgu jej drobnych, dziecięcych dłoni. Wiedziała, że kiedyś zbierze w sobie odwagę i zawalczy o własne marzenia. Na samym początku próbowała o tym porozmawiać z bratem lub matką, ale w swoim środowisku spotkała się wyłącznie z brakiem zrozumienia, dlatego bardzo szybko nauczyła się, że jest to rzecz, którą nie warto dzielić się z otoczeniem. W przeciwnym razie wybijano jej to z głowy siłą pięści. Z takim nastawieniem wstawała każdego ranka, po czym biegła do lustra wody, aby zmyć z siebie nierealne nocne mrzonki. Nie ważne, jak mocno tarła twarz, one nie chciały odejść, zbyt mocno ta idea zakorzeniła się w jej umyśle, by tak po prostu przejść nad nią do porządku dziennego. Codziennie budziła się z tą myślą, spędzała całe dnie na mozolnym przybliżaniu się do upragnionego marzenia i zmęczona zasypiała, wśród krzyków i smrodu dzielnicy, w której spędziła wystarczająco dużo czasu, by na zawsze ją znienawidzić.
            Zabiła własnego brata, aby zbliżyć się do upragnionego celu. Na chwilę znowu przeniosła się do tamtych dni. Rozgrzany piasek na arenie od emocji, rozentuzjazmowany tłum skandujący coś, co nie do końca rozumiała. Podarte spodenki i krótka bluzeczka na ramiączkach. Dookoła niej ciała tych, którzy nie mieli tyle szczęścia. Jedyną zasadą obowiązującą na tych grach, to brak zasad. Wszystko zależało od tego, jakie wrażenie wywrze uczestnik na widowni, a w oparciu o to, jaką decyzję podejmą królowie, przyporządkowując ich ostatecznie do hierarchii, jaka panowała w piekle. Jedyny sposób dla takich jak ona na awans. I nie zamierzała tego przepuścić między palcami.
            Zapach potu i strachu. Szczęk broni. Krzyk rannych i poległych. Czy wtedy coś czuła? Pamięta wiatr smagający jej drobną twarz, chęć mordu, ale czy jakieś uczucia? Czy gdy zobaczyła twarz przebrzydłego stworzenia, które ją wykorzystywało i poniżało, czuła coś oprócz ulgi, gdy jego odrąbana głowa potoczyła się do jej stóp?
            Czuła się wreszcie wolna, niezależna i silna. Tłum wiwatował na jej cześć, wykrzykując jej imię. Później opowiadano, jakie wywarła piorunujące wrażenie, gdy stała z nogą opartą o czaszkę pokonanego wroga, z rozwianą krótką czuprynką, sklejoną zaschniętą krwią i ciężkim mieczem w dłoni. Swoje złociste oczy utkwiła po kolei w twarzy każdego z czterech króli, jakby chciała osobiście rzucić każdemu z nich wyzwanie. Nawet nie przypuszczała, jak bardzo ten wzrok zapadł w pamięci Beliala.
            Dwójka służących w milczeniu zajmowała się krótkimi, ciemnymi włosami. Ani ładne, ani brzydkie, ich nijakość była obezwładniająca. Gdyby chociaż zdecydowały, czy chcą być kręcone, czy proste. Nawet do tej prostej decyzji miały zdecydowanie zbyt lekceważące podejście. Zupełnie jak ich pani. Cały swój wygląd zawdzięczały mozolnemu upiększaniu, upinaniu i stylizowaniu. Jeżeli efekt końcowy nie podobał się Kurarze, bez uprzedzenia wyrywała z włosów wszystkie spinki i rozrzucała je po podłodze. Zruszone włosy zaczynały sterczeć na wszystkie strony, a demonice zmuszone były posłusznie rozpocząć swoją pracę na nowo, z uśmiechem na ustach i pewnością w zwinnych palcach.
            Lekkie kichnięcie władczyni zakłóciło ciszę zalegającą każdy skrawek pomieszczenia. Nerwowy odskok czterech rąk, zbyt gwałtowny, żeby uznać go za zamierzony efekt. Służące spojrzały po sobie niepewnie. Czy wina leżała po ich stronie? Czy zrobiły coś źle, co nie spodobało się ich pani? Zapytanie o to wprost nie wchodziło w  grę. Ich główne zadanie polegało właśnie na odgadywaniu zachcianek władców i ich bezwarunkowego spełniania, w oparciu o pewne kanony panujące na tak rozpustnym i bezlitosnym dworze. Całą tą przysługę można by przyrównać do tańca na pękającym lodzie. Zbyt porywający niechybnie prowadził na dno, a z kolei nudnego nikt nie chciał oglądać.
            Zawołaj Zabu odezwała się Kurara, cofając do siebie dłoń tak, jakby właśnie ją o coś oparzyła.
            Służące spojrzały znacząco po sobie. Dzisiejsze wydarzenie głośno odbiło się w murach zamku, że niemożliwym było, aby przeszło niezauważalnie. Zresztą, nikt tego nie planował.
            Zabu nie żyje odpowiedziała jedna z nich, przerywając wykonywaną pracę. W ślad za nią postąpiła jej towarzyszka. Pokornie odsunęły się od władczyni, przygotowując się mentalnie na przyjęcie jej gniewu. Wówczas najlepiej było znaleźć się poza zasięgiem jej rąk.
            Co się stało? suchy ton władczyni jasno sugerował, że zwłoka w przekazaniu informacji jest wysoce niewskazana.
            Raum ją zabił. Dwie inne służące to widziały nerwowo wyrzuciła druga, wbijając wzrok w podłogę.
            Raum? rzuciła pytająco w przestrzeń i zanurzyła się po brodę w wannie, zupełnie niwecząc dotychczasową pracę podwładnych.
            Co tam takiego się stało, że dzieciak Isztar postanowił się popisać siłą? Po cichu jednak była dla niego pełna podziwu. Zabu nie była pierwszą lepszą służącą, której pozbawienie życia równało się wysiłkowi niezbędnemu do zabicia natrętnej muchy.
            Ale ona była wybitnie natrętna. Jak mucha. Szczególnie te jej zamiłowanie do plotek, które rozsiewała na lewo i prawo, bez żadnego zastanowienia. Natrętna, uciążliwa, brzęcząca mucha przyznała sama przed sobą.
            W takim razie zawołaj do mnie Rauma, gdy wyjdę z kąpieli. Chciałabym mu podziękować poprosiła łagodnie. Widać było, że ta informacja bardzo poprawiła jej humor. Podciągnęła się w wannie i przewróciła na brzuch, machając nogami w powietrzu.
            Raum zaginął, pani. Wyszedł dzisiaj rano, tuż po tym incydencie i ślad po nim zaginął. Nikt nie wie, gdzie jest. Nauczyciele znowu się na nim zawiedli, o czym mówią wszystkim napotkanym...
            Starczy Kurara uniosła dumnie rękę w górę na znak, że nie ma ochoty już jej słuchać, rozkazując tym samym, żeby oddaliła się od niej.
            Narzekania na postawę Rauma wobec nauczycieli było czymś tak powszechnym jak zdarta płyta, powtarzająca ten sam walc po raz setny, tak że każdy o zdrowych zmysłach wyłączał ją przy najbliższej sposobności. Nie ulega wątpliwościom, że takie zachowanie tylko dawało nieme przyzwolenie na dalszą ignorancję księcia. Nikt nie miał ochoty zajmować się taką błahostką, najwyżej wypominano nauczycielom, że najwyraźniej są niekompetentni, skoro nie potrafią zapanować nad jednym demonicznym dzieckiem.
            Seth nigdy nie sprawiał takich problemów. Do wybitności było mu daleko, dlatego wolał jednak uczestniczyć w zajęciach, jak nudne by one nie były i jak bardzo by mu się nie chciało. W jego zamyśle pokazywał przez to, że jest o wiele lepszy niż jego przyrodni brat, a tak naprawdę w społeczeństwie były bardziej akceptowane wagary, niż pilność młodszego księcia.
            Jak długo go nie ma?
            Blisko dobę nikt go nie widział. Isztar chodzi jak lew w klatce.
            Nie obchodzi mnie Isztar! warknęła Kurara, aż służąca uniosła ramiona i zacisnęła oczy, jakby chcąc w ten sposób zniknąć jej z pola widzenia Pytałam się wyraźnie o jej szczyla, nie o nią. Jesteś zbyt gadatliwa, wiesz?
            Służka ze strachu skłoniła się do samej ziemi, prosząc o przebaczenie. W innym wypadku Kurara byłaby o wiele bardziej rozwścieczona, a i tak Isztar była przy niej tematem tabu. Schyliła się po jeden z flakonów z pachnidłami i wycelowała prosto między oczy pochylonej demonicy, rozcinając jej skórę.
            Czas zadbać o to, by Seth awansował na drabinie społecznej kosztem swojego brata. Matka oblizała się łakomie, czując smak przyszłego zwycięstwa. Nawet palcem nie kiwnie, o to Isztar może być spokojna. Raum są się zniszczy swoim zachowaniem, a ona go tylko lekko ukierunkuje na właściwą drogę i będzie mu orędowniczką prosto na samo dno piekieł.


5 komentarzy:

  1. "Pytałam się wyraźnie o jej szczyla, nie o nią." Ahahahahahaha Nami zwija się w wannie ze śmiechu, a różana woda wylewa się na podłogę xD
    Ten tekst mnie całkowicie rozwalił. Swoją drogą, tak czytając o Kurarze pomyślałam sobie, że czekam, aż wreszcie młody Sebcio wkroczy do akcji i pokaże na co go stać w tych igrzyskach. Bo mj tęskno za jego zajebistością i niewątpliwym majestatem. Budowanie świata budowaniem świata, ale wewnętrzy sebozjebizm rządzi się swoimi prawami i pragnie Sebcia. A ona niech od niego odbije, on zbyt mądry jest, żeby dać się jej zwieść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego mam wrażenie, że wybierasz sobie najgłupsze zdanka z rozdzialików, a potem mi pokazujesz ich komiczność? Wyrwane z kontekstu naprawdę prezentuje się bardzo dobrze xd Ja im buduję Koloseum xd naprawdę, ten wątek też ruszy już niedługo, jak go porządnie opracuję w swoim móżdżku xd

      Usuń
  2. Cudo czekam i czekam na notkę o Raumie i się doczekałam nie umiem podsumować notek więc powiem Ci że przeczytałam ten tekst w zaledwie 7 minut co oznacza że pokochałam twoje opowiadanie i będę jedną z twoich najfanek :P
    JackiPerła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli w 7 minut jest prawdą, to oznacza, że notka była krótka, a nie, ze była cudowna xd Ale naprawdę cieszę się, że ci się podoba. Dobrze wiedzieć, że ma się stałych czytelników <3

      Usuń
  3. Hej,
    wspaniały rozdział, mam nadzieję że jednak nic nie stanie się Sebusiowi, i plan Kagury nie wypali i nie chcę aby było źle między braćmi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń