Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 16 stycznia 2016

Wspomnienia demonów, część 19



Witajcie :D To już kolejny rozdział, może nie dzieje się nie wiadomo ile, ale brak akcji to też akcja, a ja bardzo chciałabym, żebyście poznali dokładnie charaktery bohaterów, abyście mogli snuć własne teorie spiskowe na temat ich losów.
Chociaż pewnie za dużo wymagam ;)
Myślenie boli, a już twórcze to w ogóle. Skala bólu 10/10.

Oczywiście pochwalę się tym, że przetłumaczyłam wczoraj pierwszy raz dj. Znajdziecie je w zakładce na górze. Cały dzień prawie mi na to zszedł, ale było warto!

`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````

~~XIX~~

            – Czego chciałeś się dowiedzieć? – spytał nie najmądrzej Grell, podciągając pod siebie kolana. Nie śnił. Kamerdyner leżał wykrwawiając się na jesiennym dywanie z liści, hrabia klęczał przy nim bez ruchu, a oni rozsiedli się, jakby mieli oglądać przedstawienie teatralne przedstawienie wędrującej trupy aktorskiej. Odruchowo sięgnął do kieszeni płaszcza, którego nie miał. Jednak nie sypnie kilka szylingów w zamian za fatygę za porywający spektakl. Co za szkoda.


            – Możesz mi o tym opowiedzieć? Czy to też jest obwarowane jakimiś warunkami do spełnienia? – zakpił, wyciągając rękę po kolejne ciastko – i długo jeszcze będziemy tak sterczeć?


            – Dopóki wspomnienia nie dotrą do końca, albo kiedy owocowa mieszanka straci swoje właściwości. Ale tak, czy inaczej, zapowiada się, że spędzimy tu co najmniej godzinę.


            – Możesz iść, nic cię tu nie trzyma, prawda? To chciałeś powiedzieć?! – rozgorączkowany wymachiwał rękoma, w podświadomości szukając okazji do zwady z kimkolwiek.


            – Uspokój się.


            – Łatwo ci mówić – burknął Grell, zdziwiony, że z ust wydostają się białe obłoczki pary. Jak dziecko, specjalnie otworzył usta szerzej i zaczął chuchać, udając, że jest smokiem, a biała mgła to nie skroplona para wodna, tylko czysty lód wydobywający się z jego zwierzęcej postaci. Magicznie udało mu się skupić na sobie uwagę przygnębionego boga. Nic dziwnego, że było mu tak zimno. Pomysł włożenia rąk w rękawy wydał mu się teraz niezwykle odkrywczym, jednak zapięcie guzików dalej znacząco wykraczało poza jego możliwości.


            Ale żeby aż godzinę? Co to tam było? Jeśli nic nie przekręcił, to zwyczajny sok malinowo-wiśniowy. Nigdy nie przepadał za biologią ani nie interesował się tym specjalnie, jednak teraz był zwyczajnie zaintrygowany, co takiego się właściwie dzieje, że coś, co ludzie używają do jedzenia, u starego, silnego demona jak Sebastian jest w stanie wywołać długotrwały paraliż wraz ze skutkami ubocznymi, które ich najbardziej interesowały.


            – A ten… sok, czy co to tam innego było, to chociaż smaczny jest?


            – Nigdy go nie próbowałeś?


            – Wiesz, jakoś nie miałem okazji – wtrącił smutno Grell, a stary bóg nie dopytywał. Nikt, kto zasilił ich szeregi raczej nie miał szczęśliwego życia ziemskiego, więc nie warto było nawet o nim wspominać. Niektórzy szczęśliwcy nawet go nie pamiętali, tracili wszystkie związane z nim wspomnienia w chwili swoich narodzin. Czerwonowłosy zazdrościł im tej beztroski. Sam chciałby mieć szansę rozpoczęcia nowego życia z czystą kartą.


            Grabarz podniósł kociaka na wysokość wzroku i zaczął nosem łaskotać jego brzuszek, za co zwierzątko odwdzięczyło się całą gamą słodkiego pomrukiwania i machaniem łapek. Co bardziej zaskoczyło czerwonowłosego to to, że ani razu go nawet nie zadrapał, nie mówiąc już o kąsaniu. Według przesądów wskazywałoby to, ze jest dobrą osobą, której warto ufać. Na razie, postanowił nie dowierzać temu kociemu szóstemu zmysłowi. Jakoś jego zaufanie spęzło na niczym.


            – Wiesz, moja siostra miała kiedyś kotkę – zaczął grabarz, głaszcząc zwierzątko po głowie, z pewnym wahaniem dobierając słowa, jakby ciągle się obawiał, że powie za dużo – Uwielbiała ją. Była zawsze blisko niej, a ten mały wybitnie go przypomina. Ma takie same złociste oczy. Nawet futro jest identyczne. Czasami mam wrażenie, że to taki duch przeszłości, kręcący się wokół mnie, jakby nie mógł odejść, bo nie spełnił swojej roli na ziemi i prosił mnie o pomoc. Wiem, ociera się o absurd – zakończył niby żartem, ale sam nie był pewien, czy chciał żartować.


            – Sebastian bardzo się rozczulił, gdy go zobaczył. Ten skończony kociarz płaszczy się przed każdym kiciusiem, który przebiegnie mu drogę – wtrącił złośliwie – ale jak teraz sobie pomyślę, jak bardzo był oczarowany, gdy go zobaczył… – zastanowił się, powoli chłonąc z tych wszystkich negatywnych emocji – To było niezwykłe – podsumował, drapiąc się w głowę.


            Spróbował odtworzyć tę chwilę, gdy wisiał w powietrzu, gotowy, by zadać cios. Kamerdyner stał do niego tyłem, trzymając na rękach czarną kotkę, jakby była jego objawieniem i najdroższym skarbem, który należy za wszelką cenę chronić. Niemożliwe, że go nie zauważył. Przecież to demon, tyle razy podeptał mu jego twarz w przyjacielskich potyczkach, że nie wątpił w jego zręczność. Nawet poświęcił pewnego razu swoją marynarkę, tylko po to, aby jego piła się zablokowała. Shinigami czyścił ja potem z resztek wełny jeszcze dobry tydzień.


            Ale Undertaker dał mu właśnie tego konkretnego kota, żeby przechylić szalę zwycięstwa na jego stronę. Umysł podsunął mu zupełnie inną wersję: demon celowo opóźniał chwilę reakcji, żeby nacieszyć się czworonogiem i związanymi z nim wspomnieniami, aż przeciągnął strunę. Chwila radości go zgubiła. Zaryzykował, żeby napatrzeć się na kota?


            – On znał twoją siostrę, prawda? – spytał Grell, który po nagłym olśnieniu doszedł do wniosku, że rozumie jeszcze mniej niż na początku. Układanka, w której brakowało ostatniego elementu, okazała się bezkształtnym tworem, a w dodatku, finalny, wieńczący dzieło klocek wcale nie pasował do pozostawionego kształtu.


            Grabarz zawahał się. Nigdy o tym jeszcze nikomu nie opowiadał. Czy warto, żeby ta historia ujrzała światło dzienne? On szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania, ale Grell był od niej wolnym. Nic go nie wiązało z tym demonem, chyba, że chorobliwa obsesja na jego punkcie i chęć zostania matką jego dzieci.


              Grellu, właściwie… Dlaczego ty ciągle chcesz być matką dzieci Sebastiana? – zapytał Undertaker, zdając sobie sprawę, że nijak ma się to do jego historii, ale zwyczajnie go to ciekawiło. No bo skąd ten pomysł na bycie transwestytą w miejscu, gdzie są sami mężczyźni z założenia?


            Na to pytanie Grell nie odpowiedział od razu. Zastanowił się, czy to w ogóle była prawda, to wszystko, co zwykł wykrzykiwać w obecności kamerdynera bez zastanowienia. Zawsze ubierał się wyzywająco, wybierając krzykliwą czerwień, która idealnie pasowała do jego naturalnego koloru włosów. Nawet oprawki okularów otrzymał w swoim ukochanym kolorze. Kiedy to się w ogóle zaczęło?


            – Pamiętasz, że gdy byłem mały bardzo naśmiewano się z mojego koloru włosów? – spytał nagle, obgryzając paznokcie. Undertaker uśmiechnął się pod nosem. Oczywiście, że pamiętał, trudno było zapomnieć, skoro był jego mistrzem, a on pierwszym uczniem. Odkąd zaczął tworzyć swój image, nigdy, przenigdy nie powrócił do swojego nawyku z dzieciństwa. Tępił go na wszystkie możliwe sposoby: bandażował ręce, smarował gorzkimi paskudztwami, malował je, za co nie raz dostawał naganę od dyrektora… A teraz, gdy sam cofnął się kilkaset lat wstecz, przyzwyczajenie ujawniło się ponownie.


            – Natury i widłami nie wygonisz – grabarz roześmiał się, a Grell orientując się, że niszczy właśnie swój staranie zrobiony manicure, natychmiast oderwał palce od ust i zaczął się pluć naokoło, wycierając rękę o ubranie. 


            – Kiedyś, gdy goniłem się z przyjaciółmi po bibliotece, wpadłem przypadkiem na białowłosą osobę. Najpierw myślałem, że to ty. Nie pamiętam dokładnie, jak wyglądała, ale wydała mi się niezwykle piękna. Niosła wiele książek, a ja w nią się uderzyłem, dzięki czemu straciła równowagę i upadła, obijając sobie kolana i rozrzucając książki. Wystraszyłem się, że będzie bardzo zła, więc czym prędzej stamtąd uciekłem – opowiadał coraz bardziej przejęty Grell, gestykulując rękoma. Pokazywał, gdzie stały regały wypełnione po wierzch książkami, jak grube tomy znalazły się na ziemi, jak upadł, dosłownie wszystko. Nawet jego mimika zdradzała emocje, które po latach odżyły na nowo – Pamiętam tylko, chociaż nie wiem czemu, że nie miała okularów, jej białe włosy i nieobecne spojrzenie, jakby za kimś tęskniła – chociaż to były tylko domysły, wydawały mu się tak oczywiste, ze nawet nie dopuścił innej myśli tłumaczącej marzycielskie zachowanie osoby ze wspomnień – I nie wiedzieć czemu, ubzdurałem sobie, że to była dziewczyna, chociaż to nie możliwe, prawda? – zapytał grabarza, pocierając tył głowy. Po tej całej historii dostał ataku głupkowatego śmiechu. Bo w sumie, czym on się przejmował? Że był niezdarą, która życiowe decyzje podejmuje tylko dlatego, że kogoś przypadkiem potrącił?


             W świetle tego, czego się dowiedział, zorientował się, że jego wspomnienie wcale nie uległo aż takiemu zniekształceniu, jak poprzednio uważał. Głupawka powoli ustępowała, a on zyskiwał zdolność łączenia faktów. Po uśmiechu grabarza jego wątpliwości tylko wzrosły na sile.


            – Undertakerze, nie mów… że to… była… ona…


            Tylko dlatego, że ją wówczas widział i ubzdurał sobie, że to mężczyzna, który był taki piękny w jego dziecięcych oczach postanowił zrobić ze sobą to, co zrobił. Nagle jego krwistoczerwone włosy zaczęły być największym atutem, jaki posiadał, a wieczorami, nakryty kołdrą po uszy, zamiast historii bogów zgłębiał tajniki makijażu. Nauczył się ładnie poruszać, wypracował własny styl, a w połączeniu z resztkami gustu, jaki miał do dyspozycji, dobierał sobie ubrania, mające podkreślać jego zgrabną sylwetkę. Zrobił wszystko, by upodobnić się do swojego ideału, a po latach dowiaduje się, że to były jedynie mrzonki. Poczuł się oszukany, chociaż nikt mu tego nie wmówił i nikt do niczego nie zmusił.


            – Więc teraz przynajmniej wiem, dlaczego wydała mi się taka piękna i czemu cały czas myślałem o niej jak o dziewczynie – przyznał gorzko, przeżywając głęboko kolejne rozczarowanie. Jakby jego marzenie zamknięte w szklanej bańce w zderzeniu z twardą rzeczywistością uległo rozbiciu na tysiące tęczowych okruchów, odsłaniając mroczną prawdę.


            – I dalej nie mam zielonego pojęcia, jak miała na imię – westchnął Grell, przecierając rękawem ostrze piły i odkładając ją na bok. Sięgnął otwarcie po kolejne ciastko. Paczka leżała dokładnie pomiędzy nimi, owinięta brązowym papierem, tak, żeby każdy z nich mógł swobodnie się częstować nie przeszkadzając sobie wzajemnie.


            – Andatejka – grabarz wyciągnął się na trawie, unosząc do góry ręce.


            – Kłamiesz – przedrzeźnił starego boga, zaglądając mu ciekawsko w twarz. Jeśli nic się nie stanie, być może wreszcie usłyszy tę nurtująca go opowieść. Skoro zyskała miejsce w życiu każdego z nich, musiała być naprawdę ciekawą osobą.


            – Takie historie jak ta, w ogóle nie powinny wyjść poza krąg osób nimi zainteresowanych. Nie są moralizujące, nie uczą niczego dobrego i są do bólu prawdziwe – zaczął grabarz, podejmując ostateczną decyzję – Masz rację, nie nazywała się Andatejka, tak samo jak ja nie nazywam się grabarzem ale o tym dowiesz się w trakcie historii, gdyż dzięki temu, kim była, wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło.

*

            Andatejka razem z Heptlingiem udali się zgodnie z planem do największego centrum, jakie tylko było dostępne w ich świecie. Całe ogromne sale wypełnione ubraniami, a po środku nich stała ona, do reszty zdezorientowana i szczęśliwa, krążąca między wieszakami, zastanawiając się, w czym by ładnie wyglądała i w sumie co powinno się nosić w świecie bogów, nawet, jeśli nie regulowały tego żadne przepisy. Stawiało ją to w skomplikowanym położeniu. Gdyby chciała, mogłaby chodzić roznegliżowana i nikt nie mógł by ją za to ukarać, ale takie kokietowanie nie leżało w jej naturze.


            Heptling podszedł bardzo poważnie do misji, zresztą, zupełnie zgodni z jego charakterem. Polecił ją znajomym ekspedientkom, aby pomogły jej z wyborem garderoby i służyły poradą, a sam udał się do sąsiedniego okienka, by zakupić najnowsze wydanie gazety dla bogów i na osłodę rożek z kandyzowanymi morelami. Tak uzbrojony, jak prawdziwy mężczyzna z kobietą na zakupach, przysiadł sobie na ławeczce tuż przy kasie i odpłynął w swój świat. Rozsiadł się wygodnie i uważnym wzrokiem znad drukowanych linijek czerpał przyjemność z obserwowania swojej podopiecznej. Jedyne, co go niepokoiło, to zbyt szybko ukazujące się dno przekąski. Cmoknął zdegustowany i podniósł się leniwie do okienka, by zamówić jeszcze orzechy w karmelu i jeszcze jeden rożek dla Andatejki, na wypadek, gdyby wcześniej skończyła zakupy. Jeśli nie, to on już zadba, by jedzenie się nie zmarnowało.


            Białowłosa z zachwytem przemierzała kolejne alejki, niosąc na ręku dość pokaźny stosik. Pomimo nalegań ze strony sprzedawczyń, aby jednak zmierzyła ubrania, albo żeby dała którejś z nich do noszenia tych wybranych przez nią, kategorycznie odmawiała. Czuła się bezpiecznie, gdy miała w zasięgu rąk to, co potrzebowała na teraz.


             Szybko się przekonała, że prośby kobiet nie były bezzasadne, gdy musiała się co chwilę zatrzymywać, by zbierać z ziemi jakąś część wybranej przez siebie garderoby. Po piątym razie z rzędu, czerwona ze wstydu odwróciła i poprosiła jedna z nich, aby jednak pomogły jej nieść, na co z chęcią się zgodziły. W końcu, była protegowaną Heptlinga, więc nawet nie bardzo miały okazję jej odmówić, ale dziewczyna na szczęście o tym nie wiedziała.


            Pozbywszy się połowy ciężaru, radośnie pobiegła do przymierzalni, aby uporać się z tymi wszystkimi rzeczami. Aby przybliżyć czas spędzony przez boginię na wyborze nowych ubrań powiem tylko, że Heptling z nudów przeczytał gazetę od początku, od końca, nauczył się pierwszego artykułu na pamięć, a teraz zabawiał się układaniem nowych wyrazów z dowolnie wybranych liter i kląskaniem językiem jak koń, czym irytował bliżej stojącą sprzedawczynię.


            Andatejce najbardziej spodobały się dwie rzeczy. Pierwszą z nich była delikatna, żółta sukienka na ramiączkach z opadającymi rękawami, suto zdobionymi ażurami. Ucieleśnienie jej dziewczęcych marzeń prezentowało się idealnie i szybko powędrowało na kupkę oznaczoną niewidzialnym napisem „biorę koniecznie”. Drugą rzeczą, która podbiła jej serce był brązowy komplet, w którego skład wchodziła plisowana, rozszerzana spódnica przed kolana i marynarka z białą bluzką. Kołnierz usztywniała dość spora kokarda, natomiast rękawy wieńczyły delikatne koronki. Tak, drogi czytelnik dobrze myśli: Andatejka miała słabość do koronek, a jeśli biernie przelatywał przez tekst oczyma, to już wie. Przebrawszy się w swój nowy kawowy strój, na który również zdecydowała się od razu, szarpnęła zasłonę i wybiegła radośnie do Heptlinga, kręcąc się przed nim w kółko z radosnym uśmiechem na twarzy, pokazując, jak wygląda z każdej strony i zmuszając do zwerbalizowania opinii. 


            – Ładnie wyglądasz, ale załóż buty – stwierdził zmęczonym tonem. Orzeszki były na niebezpiecznie niskim poziomie, bo z całej siły starał się zachować rożek z kandyzowanymi owocami dla podopiecznej.


            Zdziwiona dziewczyna stanęła w miejscu i spojrzała w dół. Rzeczywiście, w szale zakupów zupełnie o tym zapomniała, czując się tak swobodnie bez butów. Poruszyła bosymi stopami, upewniając się, że na pewno niczego tam nie ma, jakby nie ufając swoim zmysłom.


            – Bosonoga bogini – mruknął Heptling, powracając do lektury, a tak naprawdę do skrycia twarzy za gazetą i podśmiewania się z roztrzepania jego uczennicy.


             Nadęte ze złości policzki były wystarczającym dowodem jej poirytowania. Obróciła się na pięcie i odeszła. Zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że podczas jej obrotu jej długie włosy delikatnie musnęły po policzku opiekuna i skutecznie odciągnęły wzrok od czerni zlewających się literek. Patrzył z uśmieszkiem, z jaką gracją wracała do przymierzalni w dalszym ciągu boso, ignorując zszokowane spojrzenia.

            Uparta jest – przemknęło mu przez myśl, gdy zniknęła za zasłoną.

8 komentarzy:

  1. "Niosła wiele książek, a ja w nią się uderzyłem, dzięki czemu straciła równowagę" - to brzmi tak, jakby to przewrócenie się było jej niezbędne i bardzo pomocne xD raczej "przez co straciła równowagę".
    No, poza tym już Ci mówiłam o tym spełzanju, jest jeszcze kilka braków polskich znaków (joł!) I znowu zaczęłam nadużywać eee... przyimków, albo zaimków (nigdy się nie nauczę...) ale 'ja" "jego" itp itd, tych słów. W wielu miejsach są zbędne, np.:
    "podeptał mu jego twarz" - albo "mu twarz", albo "jego twarz" (skłaniam się ku drugiej opcji).
    No, a poza tym... Ja dalej nie mogę przywyknąć, że Andatejka jest takim radosnym dzieckiem słońca. Wyobrażałam sobue raczej oonurą, poważną żniwiarkę, lekko wycofaną, nieufną i nie lubiącą kontsktu z ludźmi za to strasznie zafascynowaną tym nowym światem, do którego trafiła. No, po części się zgadza, ale dalej nie przywykłam, że jest taka radosna, bo ubranka :P
    Podoba mi się to wyjaśnienie, skąd w Grellu ttle kobiecości, ale jakby Cię dopadła jedna z gimbusiar z mojego fp... Jak śmiesz nie akceptować tego, że Grell jest kobietą?! No xD
    I ten kot. Ja wiem, że stwierdzam oczywistości, że kitek się pojawi i że będzie jakoś związany z całą trójką, ale dalej mi za mało przesłanek, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Skąd mógł wziąć się ten kot, że Seba był AŻ TAK w niego wpatrzony? Stawiałabym na wątek romantyczny, albo jakiegoś kurde chowańca, ale naprawdę nie wiem, bo nie widzę, skąd miałabym się dowiedzieć. Nie lubię nie wiedzieć, daj mi więcej xD
    No i wreszcie wiemy, kiedy Grell i Undi się poznali. Mam nadzieję, że to ładnie opiszesz we wspomnieniach, bo chcę to czytać xD
    No i w dalszym ciągu czekam, aż Seth - wróg Sebastiana nr 1, przynajmniej wg jego matki, wkroczy do akcji i wejdzie w jakąś interakcję z Sebciem :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojezu, za dużo wymagań xd
    I tak, dokładnie, łamię niezmienną zasadę osób przebywających w towarzystwie Sebcia, że muszą być wycofani i ponurzy. Z całych sił chcę pokazać, że nie ( ale to dziecko słońce kojarzy mi się z królem słońce), że pomimo tego, co ją spotkało i spotykać będzie ma specyficzny charakter, w którym zawsze będzie właśnie takim promyczkiem słońca (haha, nawet garderobą to podkreślam), który... < spoiler>. I tyle z tłumaczenia. Mogę powiedzieć tylko tyle, że Seth jeszcze poczeka na debiut, ale przeznaczyłam dla niego bardzo poważną rolę. Grell i Undziu... Nie wiem, zobaczy się w trakcie.
    A co do kota, to .

    OdpowiedzUsuń
  3. O Jezu Chryste jaki cudowny blog *3* aww na pewno będe zaglądać <3 ( tylko najpierw przeczytam wszystkie wcześniejsze opowiadania x'D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Miło mi to słyszeć, szczególnie, że wykształciła się jakaś maniera niekomentowania i ja naprawdę nie wiem, czy się wam to podoba, czy nie.
      Początek obecnego ( Wspomnienia demonów) jest w październiku, a trzy wcześniejsze są o wiele krótsze - powiedzmy, że były rozgrzewką, albo literackimi doujinshami.
      Zapraszam, zaglądaj, będzie mi miło ^^

      Usuń
  4. Cóż, muszę przyznać, że te wszystkie opowiadania które zawiera blog- wchłonęłam praktycznie w jeden dzień. Jestem pod ogromnym wrażeniem, tak trzymaj. ^^ Teraz nie pozostało mi nic innego, jak cierpliwie czekać na kolejne perypetie małego, uroczego demona, bo to właśnie one najbardzie przypadły mi do gustu. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, właśnie zyskałaś wierną fankę =^,^= Pozdrawiam cieplutko :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj ^^ Cieszę się ogromnie, że mały Sebuś tak bardzo ci przypadł do gustu, chociaż wcale jeszcze nie było o nim znów tak dużo ♡.♡ Akcja powoli się zazębi o siebie, niedomówienia połączą i jakoś to wszystko się połączy w całość. Następna notka będzie w sobotę i mam nadzieję, że przeczytasz ją z taką samą przyjemnością, jeśli to, co mówiłaś jest prawdą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy dam radę doczekać cierpliwie do soboty, ale mimo wszystko spróbuję :b Sebuś jest tego warty :3 Powodzenia w dalszym pisaniu <3

      Usuń
  6. Hejka,
    wspaniale, więc to jednak Grell spotkał siostrę Undertaker'a choć był przekonany, że to mężczyzna i tak czytał jak się upiększyć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń