Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 12 listopada 2016

Wspomnienia demonów, część 51

Witam wszystkich czytelników! Dzisiejszy rozdział jest nieco inny od pozostałych. Od razu uprzedzam, że wszelkie błędy, przekręcenia, zła pisownia, ogółem, wszystko, co odraża i odrzuca od czytania, jest celowe i to jest zabieg artystyczny mający coś pokazać. Co – musicie odgadnąć sami. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, mimo początkowych trudności i uwag ze strony mózgu „ale przecież to powinno być napisane inaczej!”
Piszcie, czy Wam się spodobało i ewentualnie co poprawić.

~~ LI ~~



Cześć Raumie!
Bardzo tęsknię. *kleks* Udało mi się wru wró wrucić do domu bezpiecznie, jestem cała i chciałam ci za to podziękować.
A wienc, jeszcze raz dziękuje za wszystko, za to, że mogę teraz napisać do Ciebie list. Przepraszam, rze nie od razu, ale *zamazane*. Ja wcale nie umiałam pisadź, a teraz dopiero się ucze i robie strasznie dużo błendów. *Część nieczytelna i poskreślana*.
 Mamy teraz przedzimie. Wszyscy chodzimy na zajencia, *roztarte, nieczytelne* a braciszek jest kochany! Ani razu na mnie nie krzyczał.
Wiem, że potrafisz wszystko, a niewiem, jak cię znaleźć, dlatego będę chować listy do ciebie pod korzeń wielkiego dębu niedaleko Exmes. To jak pójdziesz prosto od wschodniej bramy, to ić prosto, prosto prosto prosto, aż miniesz kowala Jaquesa i tam skręć w lewo. Będzie durze pastwisko, ale przynajmniej tam nikt nie chodzi zbierać listów. *kleks* Raum, nie rozumiem, dlaczego u nas nie ma nic w staroichirańskim, ale będę szukać! *nieczytelne*

Kochany Raumie,
to już miesiąc, odkąd wruciłam i wszystko powoli przechodzi do normy i porządku dziennego. Pisanie też mi już idzie nieco lepiej, robię mniej rażących błędów, bo za każdy mój tyłek ozdabiały niebieskie pręty bakałarzów. Undusiowi pisanie przychodzi z ogromną łatwością, nie to, co mi. Zastanawiam się kilka razy nad każdym słowem, które *kleks* chcę napisać, a i tak efekty są niewspółmierne do starań. *rozmazane*  No i mam tyle myśli, które chcę przekazać, a one nie mieszczą się w słowach! Ostatnio też zaczęłam do ciebie pisać ( a napiszesz mi, jak otrzymasz którykolwiek z listów? Wiem, że niektóre giną w drodze i zawsze mnie to zastanawia, jak, skoro wiezie je kurier. No i ostatnio odkryłam! *kleks* Braciszek wszedł niezapowiedzianie do mojego pokoju, akurat, gdy zbierauam myśli. Natychmiast zasłoniłam pisaninę rękawem, ale przez chaotyczność ruchów wywróciłam kubek z wodą i ubrudziłam rękawy tuszem. Stół zresztą też. Wiadomo, po takim zmasowanym ataku na list, to już nic tam się odczytać nie dało, dzięki czemu nasza tajemnica nie wyszła na światło dzienne. *zamazana końcówka*

Mon ami,
Ten zarząd mnie kiedyś wykończy. Odkąd wróciłam, a to już ( zawsze muszę się doliczyć na palcach. Nigdy mi nie wychodzi jeszcze tak z pamięci, chociaż muszę przyznać, że braciszek jest nie w porównaniu lepszy z algebry niż ja. Czasami czuję się taka tępa na tych wszystkich lekcjach! Jednak staram się bardzo uważać, żeby być tak mądrą jak ty. Nie za dobrze mi idzie szybkie notowanie, bo dopiero co naucyłam się pisć, a przeważnie ćwicze pisanie w listach do ciebie. Dlatego próbuję rysować na kartkach najważniejsze zagadnienia, a to idzie mi całkiem sprawnie. Jakie było moje zaskoczenie, gdy pewnego razu idąc korytarzem, podsłuchauam niechcący ( wszyscy mówią, że to nie ładnie podsłuchiwać, a ja uważam, że wszyscy tak robiom). No, to podsłuchałam niechcący, ze kilkoro chłopaków również ma problemy z pisaniem, ale wstydzą się przyznać. Poczułam się tak jakoś raźniej, że to nie tylko mój problem.
A, zaczęłam o zarządzie. Raum, co ja mogę im powiedzieć? Są tak uparci, że to aż nie mieści się w głowie, a zawsze jak do nich idę, to czuję taką wielka gule w gardle i nie dam rady iść. No i wszystko mnie wówczas boli, a raz nawet mnie mdliło. To nie tak, że oni mnie trują, skądże znowu. To ich pytania. Czy widziałaś jakiegoś demona? – pyta jeden z okularników.  Mówię, że nie i zastanawiam się, dlaczego wszyscy bogowie mają okulary. Nie uwierzysz, ale ja z braciszkiem jesteśmy jedynymi osobami w całym tym mętliku, które nie mają problemów ze wzrokiem. To trochę dziwne, aż czuję się momentami nienormalna. Kolejne pytania: Jak to nie, przez tak długi okres czasu od twojego zaginięcia? Wówczas mówię, że wydawało mi się, że byłam tam zaledwie parę godzin. Czy widziałaś tam coś, co szczególnie zwróciło twoją uwagę? Raum, jak bardzo źle zrobiłam, mówiąc im o tych kwiatkach, którymi mnie uleczyłeś? Coś powiedzieć musiałam, na bardziej niewygodne tematy mówię im, że nie pamiętam, a chyba roślinki to nie takie straszne rzeczy, aby o nich nie mówić…

Raum!
Pamiętasz, co ci powiedziałam, gdy znikałam w przejściu? Nie daje mi to spokoju. Już blisko rok minął od naszego pierwszego i ostatniego spotkania, a ja… Czuję niepokój, gdy o tobie myślę. Według tego, co lekceważąco i z wielką niechęcią przebąkną o Was wykładowcy, powinniście być zimnymi, złymi, wyrachowanymi istotami, które istnieją tylko po to, bo były kaprysem boskim i po to, by kraść nam dusze, które musimy zbierać. A jednak ty wydawałeś się inny. Nie wiem, skąd zostało we mnie to wrażenie, ale jest ono sile i niezatarte.
Czasami mi się śnisz. Wówczas znowu jestem ten rok wcześniej, ale od razu cię znam. Biegnę do Ciebie z uśmiechem na ustach, krzycząc o jakichś drobiazgach. Wówczas znikasz, rozpływasz się w powietrzu, a ja zostaję z niczym i budzę się z płaczem. Wówczas wstaję i boso, na palcach skradam się w kąt pokoju, gdzie pod przegniłą deską ukryłam dwie rzeczy, które mi po Tobie zostały. Właściwie to są trzy, ale mam wrażenie, jakby ta trzecia na stałe zadomowiła się w moim sercu. Pamiętasz ten czerwony wisiorek, który mi podarowałeś, aby krył mój ludzki zapach? Ciągle go mam. Boję się go zabierać gdziekolwiek, dlatego w dzień leży ukryty *kleks*, a czasami w nocy, gdy jest mi już tak bardzo smutno, że nie daję sobie rady, zasypiam z nim, mocno ściskając w dłoni.
Właściwie to, że go mam, zasługuje na jakiś cud. Brat i Heptling mi opowiadali, że nie mogli mi otworzyć ręki, gdy mnie znaleźli po przekroczeniu wymiarów. Dopiero, gdy sama się obudziłam, zorientowałam się, że palce tak mi zesztywniały, że nie mogę nic zrobić. Z wielkim trudem poszerzyłam nieco szparki, a wówczas nie potrzebowałam zbyt wiele czasu, by ukryć medalion jak najszybciej w pierze poduszki, zresztą tak samo jak sztylet. Może widzieli to, nie mam pojęcia. W każdym razie wszyscy solidarnie zeznali, że nic przy sobie nie miałam, więc rewizja okazała się zbyteczna. Jakoś czuję wstręt na myśl, że czyjeś ręce miałyby mnie obłapiać wszędzie. Brrr, aż teraz mam ciarki! *kleks*
No nie, a już tyle napisałam czystego listu! Te kleksy są moją zmorą. Gdy jakiś niechcący powstaje, staram się go od razu przykryć papierkiem, żeby wsiąkł nadmiar tuszu, ale gdzież tam! Robią mi się dodatkowe odbitki, a po kilku takich próbach cały arkusz wygląda po prostu źle. I to bardzo. Aż tonie w kolorach! Najczęściej czarnym, lub czerwonym, ale niebieski i zielony też się zdarza, zależy, jaki mamy barwnik.
Trzecią rzeczą, która mi o tobie przypomina, chociaż nie dostałam od ciebie, jest pewne czarne pióro. Ach, wyobraź sobie, zabawna historia! Wzięło się znikąd w… no, u mnie i pachnie zupełnie tak samo jak ty, chociaż znalazłam je przypadkiem, gdy razem z Heptlingiem wykonywaliśmy jedno z moich pierwszych zleceń w pobliżu Exmes. Aaaa, nie pisałam ci o nim, więc możesz go nie znać. Heptling to mój nauczyciel opiekun, również bóg śmierci. Ma podobne do moich, zielone oczy, naturalnie okulary, a jego bronią jest taka długa, biała lanca. Gdybyś go spotkał kiedyś, uważaj, nie zna litości. Poznasz go po charakterystycznie przyciętych z lewej strony włosach koloru ochry.
A pióro… Ono pachnie tobą. Nie wiem, jak to możliwe, ale ilekroć je dotykam czuję się tak, jakby cząstka ciebie ciągle była  blisko mnie.

Mój przyjacielu,
Jakaż ja byłam naiwna sadząc, że jeśli będę pisać do Ciebie listy bez adresu, to one dotrą, ponieważ w mojej wyobraźni rozrosłeś się do rangi boga, który może wszystko. Jednak samo to pisanie stało się niejako tradycją, więc dalej będę ją kontynuować, trwając w naiwnej, dziecięcej wierze w cuda.
Czy jeszcze chociaż trochę mnie pamiętasz? Ja nie mogę zapomnieć o tobie. Chociaż z czasem wspomnienia blakną, chociażby jak moje ziemskie życie, wspólne chwile z tobą błyszczą w moim sercu i dają ciepło dla duszy.
Pamiętam twoje oczy. Były takiego pięknego koloru, aż brakuje mi słów, by je opisać. To nie była zwykła czerwień, to był niemal szkarłat, gdy się złościłeś, albo burgund, gdy żartowałeś. One były pełne życia, pomimo że nie żyjesz nim, a wszelkie uczucia zdawały się dla ciebie obce. Pamiętam twój śmiech, gdy raczyłeś mnie nim po niezbyt mądrym pytaniu z mojej strony. Cóż, byłam takim dzieckiem.
Przeszukałam całą bibliotekę, wypytując Heptlinga, czy znajdę coś w staroichirańskim. Ta część dla uczniów jest co najmniej opłakana! Już po wyrazie jego twarzy widziałam, że wcale mu się to nie podoba, ale zabrał mnie dyskretnie do części nauczycieskiej i wybrał parę pozycji, które nie zniknęły pod naciskiem ze strony zarządu. A wszystko przez obawę, aby inni bogowie nie powtórzyli mojej eskapady!
Czytanie było bardzo trudne. Pamiętałam doskonale podstawy, które zdołałeś mi wpoić, ale po tak długim czasie nieużywania i kontakcie jedynie z francuskim, sporadycznie angielskim, długo się namęczyłam, zanim porządnie odczytałam jeden z prostszych tekstów. Złożyłam sobie obietnicę, że nigdy go nie zapomnę, a w miarę możliwości nawet rozwinę swoje umiejętności, bo ciągle wierzę, że kiedyś się spotkamy ponownie, pomimo że byłeś temu tak przeciwny. Z czasem zrozumiałam twoje pobudki, w ogóle się dziwię, jak ja jeszcze żyję w jednym kawałku.

Kochany Raumie!
Dzisiaj bardzo się zawiodłam. Niedługo są moje szesnaste urodziny, a w związku z tym przypomniałam sobie, że przecież nawet nie zapytałam, ile ty miałeś lat, gdy cię widziałam, a to już niedługo trzy lata temu. Wciąż pamiętam dokładnie tamten październik i żyje on swoim życiem w moich wspomnieniach, tworząc jedne z piękniejszych chwil mojego życia.
Trochę wstyd mi to napisać, ale chyba cię pokochałam od pierwszego wejrzenia, tylko będąc takim dzieckiem, nie potrafiłam tego zrozumieć.
A tak poza tym, to irytują mnie spojrzenia przygłupów z szkoły, śliniących się do mojej klatki piersiowej. Głupio mi z tym i dlatego zawsze mam na sobie coś luźniejszego. W dodatku, piersi są niewygodne! Podskakują przy bieganiu, a to trochę ciągnie skórę. No i przyciąga uwagę. Chętnie byłabym bardziej płaska, chociaż w porównaniu z ziemskimi kobietami, które zbieramy podczas ćwiczeń i odnosimy ich dusze do centrum naukowo-dydaktycznego shinigami, to wyglądam przy nich jak dziecko albo płaska deska i to mnie niejako pociesza. A weź tu chodź z takimi balonami! To chyba za jakąś karę! Moje w zupełności mi wystarczą.
Ostatnio podsłuchałam rozmowę bogów, że jedna z akcji, do której mieliśmy się przygotować, miała zostać odwołana, bo stwierdzono obecność demonów w pobliżu, a w związku z tym uznano, ze to zbyt niebezpieczne. Oczywiście co zrobiłam? Poleciałam w te pędy do Heptlinga i tyle mu nadojadałam, aż nie wybuchnął złością i nie poszedł nas zapisać do tego miejsca, mamrocząc pod nosem takie straszne rzeczy, że aż bałam się podejść bliżej. Przez cały dzień chodziłam podekscytowana, uczesałam nieco inaczej włosy, żeby ci się spodobało, założyłam ładniejszą sukienkę i sprawdziłam, czy z moją bronią wszystko w porządku. Nie zmieniła się od czasu, gdy ostatni raz ją widziałeś. Kotka bardzo mi pomaga, nie tylko w walce. Zawsze służy radą i pomocą, gdy tego potrzebuję. Razem stanowimy naprawdę zgrany duet!
Byłam gotowa do wyjścia praktycznie godzinę przed czasem i kręciłam się po pokoju, dopóki nie wyciągnęłam na wszelki wypadek sztyletu. Alderański, prawda? Staram się zapamiętywać takie rzeczy, abyś mógł być dumny ze swojej przyjaciółki.
Wiesz, chęć odnalezienia przyjaciela pomogła mi się odrodzić. Czasami myślę, że to dzięki Tobie żyję, ale skoro jeszcze nie odeszłam tam, gdzie inni Shinigami po spełnieniu swojego przeznaczenia ciągle wierzę, że moje przeznaczenie jeszcze zdoła mnie zaskoczyć. I wierzę w to, że się spotkamy.
Kiedy wreszcie wyszliśmy, gnałam przed siebie co sił, ile powietrza w płucach i ile miłości w sercu. To chyba ona tak mi kazała biec na miejsce, dopóki Heptling nie złapał mnie za ramię i nie wymierzył siarczystego policzka, krzycząc, abym się ocknęła. Mówił, że wołał do mnie już od jakiegoś czasu, a ja go ignorowałam. Troszkę się rozpłakałam, bo chciałam, żebyś zobaczył mnie piękną, a nie z opuchniętym policzkiem, no ale cóż. Heptling zawsze pragnął dla mnie dobra, więc nie miałam mu za złe, a gdybym była tak nieprzytomna w walce, to mogłoby się skończyć źle, skoro nawet już nie odbierałam bodźców z tego świata, tak pochłonięta myślami o Tobie.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, zgodnie z zasłyszanymi plotkami demon szykował się do odebrania duszy. Pierwszy raz byłam świadkiem czegoś takiego i muszę przyznać, że wywarło to na mnie… Nawet nie potrafię określić jak ogromne wrażenie. Szpetna kreatura, rodem z legend, naprawdę nie trzeba było dużo spostrzegawczości, aby go rozpoznać. To się czuło razem z pulsującą krwią w naszych żyłach.
To było morderswo. Tradycyjnie, niewiele myśląc ( to moja zmora!) rzuciłam się ze sztyletem na demona. Dobrze mi szło na zajęciach z walki wręcz, ale dopiero pojedynek z nim zweryfikował moje umiejętności. Drugi z nich uciekł, zapamiętałam tylko, że był miejscami póprześwitujący i mam niezatarte wrażenie, że gdzieś go widziałam podczas mojego pobytu w piekle, ale gdzie - mógłbyś mi uciąć głowę, a i tak nie byłabym w stanie sobie o tym przypomnieć, bo już głowię się nad tym trzy dni i beż żadnego rezultatu.
Wracając do tamtego demona… Nie pożarł duszy. Zabiłam go tym ostrzem. Z jakiegoś powodu inne rany zagajał na sobie, od tej broni nie. Pogratulowano mi i wróciliśmy z nowym doświadczeniem, ponieważ pokonaliśmy mordercę. Jednak ja sama, czułam w sercu ból? Czy ty także tak zabijasz? Czy żyjesz w ten sposób?
Nawet jeśli, w niczym nie jestem lepsza, bo zabiłam jednego z was i zasługuje na miano mordercy w takim samym stopniu, jak przyległo ono do Was. Źle mi z tym. W dodatku nie było tam Ciebie. Gdybyś był, czy umiałabym przeciwko Tobie walczyć? Czy umiałabym cię zabić z zimną krwią, jak oczekują ode mnie moi przełożeni i cała rasa bogów śmierci? Odbieranie życia, które ulega końcowi nie z naszej winy to zupełnie cos innego, niż wyszarpywanie je własnymi rękoma z jeszcze bijących, gorących serc.
Przez to nie mogłam spać. Kilka dni byłam nieobecna duchem, jednak znalazłam odpowiedź. Ciebie, mój drogi, nie potrafiłabym zabić. 

9 komentarzy:

  1. Jakie to słodkie :D Widać, że Andatejka coraz lepiej radzi sobie z pisaniem o czym świadczy treść ostatniego listu :D Zaczyna zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć, z podlotka staje się dojrzałą, mądrą kobietą. Ciekawe co się w międzyczasie dzieje u Rauma. Wrócił do swojego kontrahenta a może już ma nowego ? W końcu trzy lata to szmat czasu ;) Zarząd nie daje jej spokoju, ciągle chcą coś wiedzieć, ciągle szperają. Fajnie, że Unduś pomaga siostrze zamiast trzymać ją pod kluczem i stawać na przekór. To by było na tyle.. bo nie mam zbytnio pomysłu dzisiaj na komentarz a jeszcze próbuję wymyślić ciąg dalszy jednego fragmentu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boże, szesnaście lat dla mnie to absolutnie żadna dojrzała osoba xD No ale to personalnie. Potrzebowałam pokazać upływ czasu, brak wieści, no. Do Sebusia też powrócimy w stosownym czasie, a na razie jest dobrze :)

      Usuń
  2. Tak Anadatejka znacznie się poprawiła. Ale te błędy ( jak dla mnie) były bardzo urocze! No ale boszz jak ona posała o tych swoich piersiach. Tym to ona mnie rozbawiła! Dobrze... Mam nadzieje , że oni się spotkqją. No i daj w końcu coś z pesperktywy Unfusia! Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam ubaw o tym pisząc.... No ale to Andatejka, natury czasami i widłami nie wygonisz ;P
      Ja też mam nadzieję, i będę czekać. Inaczej, nie byłoby opka, Sebastian wybudziłby się ze swojego letargu XD
      PERSPEKTYWA UNDUSIA, JAK I RAUMA, MUSI POCZEKAĆ, AŻ JĄ NAPISZĘ XD Zresztą, nie jest aż tak niezbędna dla fabuły, a ja chcę to opko kiedyś skończyć XDDDDDD

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile bedzuie jeszcze tych rozdzialow jestem ciekawa nie moge sie doczekac dalszego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, będzie ich tyle, dopóki nie zmieszczę się w historii, którą chcę przekazać, a nie chcę się bawić w tomy. No, a to, że nie możesz się doczekać następnego, bardzo mnie cieszy :)

      Usuń
  5. Te błędy... Nie umie napisać "że", ale przecinki w większości stawia tam, gdzie powinna? Nie ma szans, najpierw ogarnęłaby ortografię, potem interpunkcję. No i przeskok z pierwszego listu na drugi... Ta zmiana słownictwa mi się gryzie. O ile rozumiem wyeliminowanie ortów, tak interpunkcja dalej na tym samym poziomie, a sposób pisania nagle taki dojrzały (poziom interpunkcji właściwie w trakcie spada Oo). Za szybko to nadrobiła. Ten przeseskok nie trzyma się kupy.
    Poza tym jej stwierdzenie, jakim to ona dzieckiem była - maleństwo, dalej jesteś dzieckiem i jeszcze bardzo długo nim będziesz xD. Ale brzmi jak bardzo doświadczona przez życie.
    O! Właśnie! To jest ten problem. Ona do niego pisze o rzeczach, które są dla niej ważne, jakby nie było. Ale nie ma w nich nic o tym, co by ją tak doświadczyło, żeby w trzy lata spoważniała, ba! W miesiąc! A właściwie od trzeciego listu brzmi dużo dojrzalej, zbyt jak na moje. W końcu to tylko trzy lata.
    No, ja zakładam, że to tylko niektóre z tych listów, ale to też byłoby dobrze jakoś zaznaczyć, bo jeśli ćwiczyła pisanie tyle, co tu go jest, to nie poćwiczyła zbyt wiele. A jak już przy samym liście: ogarnęła, że trzeba się witać i żegnać, ogarnęła zeroty grzecznościowe. Czemu nie pisała daty i miejsca? Ja wiem, że "akademia shinigami", brzmi dziwnie w adresie, no ale to podstawa pisania listów. Jakby to dodać, to i upływ czasu byłby wyraźniejszy.
    No i lepiej, żeby to nie były wszystkie listy, bo jak przez te lata nie wydarzyło się nic ważnego (bo to, co opisywała, to jednak do zbyt kluczowych momentów nie należało xD), to będzie suabo.
    A teraz pisz mi, co u Sebusia, jego dojrzewanie mnie barziej ciekzwi. I mój Seth i wogle piekielna drama noooo TT_TT.

    PS Jak to ona DOPIERO SOBIE UŚWIADOMIŁA, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, skoro jak się rozstawali, to mu to powiedziała? TT_TT.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to są wybrane listy. Powiem o tym już w następny odcinku ( wyobraź sobie, że go PRAWIE MAM JUŻ TERAZ szok i niedowierzanie). Dlaczego tak, to też kiedyś tam wyjdzie w praniu, no ale XD
      W ogóle wiadomo, że dziecko, ale dla siebie samej ona odczuwa upływ czasu. W końcu powoli zaczyna przeradzać się w kobietę, ale z racji młodego wieku, jej głupotą się nie skończy. No i zrezygnowałam z daty, bo samolubnie uznalam, że knic nie wniesie, najwyżej mi skomplikuje i o. Nie, będzie tak, jak jest xD
      Nie będzie Sebusia, ahahaahha Nie będzie Undzia, będzie to, co ja chcę. A, i przecinki zbyt by mnie irytowały, zresztą, tu niw chodziło, by robić źle wszystko, tylko pokazać, że coś się działo.
      Czemu one są poważne... To w większości jej przemyślenia. Na żywo w życiu nie powiedziałaby tego Sebusiowi prosto w twarz, zanim nie strzeliłaby starter packu z buraczkiem na twarzy, jąkaniem i poganianiem się w myślach. Ona gdzieś rozumem się pogodziła, że te listy właściwie pomogły się jej pogodzić ze stratą, ale również wierzy sercem, że kiedyś dostaną się w ręce adresata. Naturalnie, byłoby to ciężkie dla niej, aż tak się obnażyć, ale... To zakochana młódka, nie poradzisz ^^

      Usuń