Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

poniedziałek, 19 września 2016

Wspomnienia demonów, część 46

Witajcie. Dużo się działo.
Przede wszystkim, dziękuję za liczne wyświetlenia! Dzięki Wam dobiliśmy do czterdziestu tysięcy wyświetleń bloga. Naprawdę, ogromnie się cieszę z tego powodu, tak bardzo, ze nawet sobie nie wyobrażacie.
Po drugie, z wielką przykrością muszę się z Wami czymś podzielić. Ostatnio chciałam wrzucać swoją twórczość na Wattpada, a tam... Ech.
Zwyczajnie skradziono moje własne dzieło.
Co lepsze, dziewczyna, która to zrobiła, nie napisała, że udostępnia opowiadanie z blogosfery, tylko perfidnie kłamie i upiera się przy swoim, że to nie jej a niby "tłumaczone". Ciekawe tylko, z jakiego języka na jaki, bo z polskiego na polski z zachowaniem moich, charakterystycznych błędów o raczej mało prawdopodobne. I w tym momencie jest mi podwójnie przykro.
Te opowiadanie wymyślam całkowicie sama. Jest to twór mojej wyobraźni, a ludzie zaczęli się pytać, czy ja naprawdę tego nie tłumaczę. Otóż nie, jest różnica w tłumaczeniu czegoś, a pisaniu w oparciu o inne dzieło, prawda? Ale to podkreślam na każdym kroku, a ponadto nigdy nie ukrywałam, gdy coś od kogoś pożyczałam, nawet, jeśli to była istna pierdoła.
W dodatku, tamte komcie typu" och, jak cudownie tłumaczysz!" Jeszcze bardziej mnie dobiły. Bo na blogu cisza przeważnie i posucha, a złodziejom się przyklaskuje.
Naturalnie zgłosiłam to jako plagiat, ale efekty są mizerne, a raczej w ogóle ich brak.
W dodatku zakup nowego laptopa okazał się fiaskiem, więc znowu posucha twórcza, bo do starego komputera czasami nie mam już sił. Ale przynajmniej klawiatura obcykana, bo nie robię tyle literówek :D
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
~~ XLVI ~~

            Czas jakby zatrzymał się w miejscu, kiedy ponownie wśród rozentuzjazmowanego tłumu dostrzegł jej twarzyczkę tak wyraźnie, jak gdyby stał tuż obok niej. Wszystko dookoła złało się w nieistotną, kolorową masę, poruszającą się zbyt wolno, niż to wynikałoby z praw rządzących naturą. W tej przestrzeni znalazła się tylko ich dwójka, odgrodzona od reszty świata niewidzialną barierą, która tłumiła wszystko, co niezwiązane było z tym, co działo się w ich sercach. Można powiedzieć, że połączyły się ze sobą na moment, wypaczając płynący czas. Z jednej strony stał Raum, ze sztyletem w dłoni i drugą dociskając do krwawiącego boku, a z drugiej strony tunelu zerkała na niego wzrokiem przepełniony bólem, prośbą o wybaczenie i smutkiem białowłosa. Chociaż znajdowali się bardzo daleko od siebie, nie potrzebowali nawet mówić. Emocje, uczucia i niewypowiedziane słowa same płynęły tym mistycznym tworem, jaki się wokół nich utworzył.
             Dziewczyna wyciągnęła do niego dłoń, powoli, jakby bała się go spłoszyć i czekała na to, co zrobi. Jaka będzie odpowiedź osoby, której dobre intencje i rady tak okrutnie zlekceważyła, a która teraz przez nią cierpi. Tak bardzo chciała mu pomóc, ale jeszcze nie widziała, czy jego życie jest zagrożone, tak jak w innych przypadkach. Za to ignorując ostrzeżenie i upominanie kotki, tchnęła w niego odrobinę własnej mocy, aby nieco ulżyć w bólu, gojąc odniesioną ranę. Była świadoma, że przypłaci to własnym życiem, ale czuła się winna całemu swojemu zachowaniu.
             Sebastian miał do niej przede wszystkim żal. Nie potrafił o tym myśleć na spokojnie, nie teraz. Gniew, przez cały czas duszony na dnie jego serca, nie znajdował ujścia i zaczynał się wylewać, jak kipiące mleko opuszczające swoje naczynie. Nawet nie zwracał uwagę na swojego przyrodniego brata, siedzącego tuż obok. Zdrada Collette bolała go o wiele bardziej. Wielokrotnie ją ostrzegał, żeby mu nie ufała, że nie jest osobą, przy której mogłaby wrócić i wcale nie dlatego, że chciał ja do siebie przywiązać. Wręcz przeciwnie, gdyby mógł, chętnie zrzuciłby z siebie tę wątpliwą przyjemność. Szkopuł tkwił jedynie w tym, że gdyby ktokolwiek się dowiedział, że przyprowadził boginię śmierci pod swój dach, co równało się ze złamaniem masy obowiązujących praw, zostałby bardzo surowo ukarany, a w najgorszym wypadku straciłby życie.
            Zakrwawiona ręka mimowolnie drgnęła, unosząc się w kierunku bogini, i chociaż wciąż dzieliła ich odległość, poczuł ciepło na sercu, a rana na boku zaczęła się jeszcze szybciej zasklepiać niż to było możliwe. Jednak nie mógł znieść jej wdzięcznego spojrzenia.
             Gwałtownie odwrócił wzrok w stronę, w której stał ostatni demon, z którym przyszło mu walczyć. Tym samym brutalnie przerwał mistycyzm chwili i odwrócił się całą postawą do swojego przeciwnika, Lucyniela. Obydwaj nie śpieszyli się, a spokój malujący się na ich twarzach tylko podgrzewał atmosferę na trybunach, która zaczynała wrzeć. Bezruch, jaki panował, podkreślał wiatr, przesuwający pojedyncze ziarenka piasku na arenie, czekając, aż się na siebie rzucą. Tymczasem nic na to nie wskazywało.
             – To będzie zaszczyt z Toba walczyć – powiedział spokojnie Raum, lekko skłaniając głowę przed swoim przeciwnikiem, który odpowiedział mu tym samym na miły gest.
             Może jego matka miała rację? Zdradzić może każdy, a on nie może sobie pozwolić na chwilę słabości. Przyjaźń, prychnął w myślach. To dobre dla śmiertelników. Ostatnie sekundy spokoju i zacznie się walka.
*
             Odkąd książę się oddalił, Andatejkę nie przestawały dręczyły wyrzuty sumienia. Nie czuła nawet głodu, przez ciągłe emocje kłębiące się w niej od początku dnia i niespodziewane wydarzenia. Do tej pory demon zawsze zostawiał jej coś do zjedzenia zanim wychodził, czego był absolutnie pewien, że na pewno się nim nie zatruje. Dzisiaj również czekał na nią skromny posiłek, składający się w przeważającej części z owoców i mięsa czegoś, czego dziewczyna zapomniała, jak się nazywa, ale pamiętała, że było bardzo delikatne w smaku i niezwykle sycące. Teraz leżało pewnie dalej nietknięte w jej pokoju, bo nawet nie miała okazji go dzisiaj powąchać, nie mówiąc o jedzeniu, odkąd wyszła na moment – jak jej się zdawało – przez okno i do tej pory nie wróciła, jak również nic nie wskazywało na to, że ma wrócić w najbliższym czasie, by zasiąść do stołu i dać ulgę swojemu brzuchowi.
             Teraz nie była pewna, czy jej pragnienie, aby być z nim podczas ważnej chwili było do końca słuszne. Wiedziała, że nie wybaczy jej nieposłuszeństwa, a w czarnych scenariuszach, które podsuwał jej umysł, widziała, jak zostawia ją na pastwę losu w piekielnych krainach. Przeraźliwy chłód zmroził jej serce, a zimno powoli rozlewało się na pozostałe członki, powodując, że mimo ciepła dziewczyna drżała, nawet gdy Seth ją objął. Przyczyniało się też do tego niezwykle skąpe ubranie, którego teraz zaczęła się wstydzić jeszcze bardziej niż dotychczas. Myśl, że Raum ją tak widział, napawała ja strachem, obrzydzeniem i chęcią zaszycia się w najczarniejszej dziurze, do której nie dochodzi żaden promień światła.
             Tymczasem zacisnęła dłonie w pięści i skupiona pożerała wzrokiem, co się dzieje na arenie. Przez to nawet nie zauważyła, jak Seth otula swoimi rękoma jej drobne piąstki i delikatnie manipulując naciskiem rozprostowuje jej palce , a następnie przysuwa jej nadgarstek do ust, składając na nim delikatny pocałunek. Jego oczy hipnotyzowały, przyciągały spojrzenie, dlatego gdy spotykał się z jeszcze większą ignorancją ze strony dziewczyny, nie miał pojęcia, jak ma to zinterpretować. Umysł krzyczał, że go lekceważy, ale uciszył ten głos, dochodząc do wniosku, że walka dwójki następców tronu zwyczajnie ją pochłonęła, tak, jak i resztę widowni. Przez moment panowała taka cisza, że miał poważne wątpliwości, czy przypadkiem czas nie stanął w miejscu. Wszak bardzo się mylił, gdyż bystry obserwator widział, że ostatnia walka była ciekawsza niż pozostałe, polegające jedynie na rozlewie krwi. Za to jej drżenie doprowadzało go do szaleństwa i gdyby mógł, rzuciłby się na nią, nie zważając na dzikie tłumy upominające się o jeszcze więcej atrakcji.
             Raum dokładnie obserwował swojego przeciwnika, w tym pozornym spokoju i  odkrył strategię, jaką postanowił przyjąć Lucyniel. Jako syn księcia światła, sam władał… mrokiem. Dlatego, nieznacznie się poruszając i cały czas zachowując dystans, subtelnie poszerzał swój cień, z początku niezauważenie, by na koniec zaczął pędzić jak szalony w kierunku przeciwnika.
             Wówczas przez arenę przebiegł głośny wiwat, przerywając śmiertelną ciszę. Publiczność nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, co było Sebastianowi niezwykle na rękę. Po prostu nie zawahał się i zmusił głos w sobie, aby z nim współpracował. Dzięki temu wystarczył jeden, stanowczy ruch sztyletu, a cień się rozpołowił, rozegnany przez strzelający w niego, silny płomień, który okrążył całą arenę, dosłownie podgrzewając atmosferę i pozbawiając przeciwnika możliwości zagrania cieniem.
            Szkarłatne oczy błyszczały niezdrowym światłem w pożodze, gdy bez pardonu uderzył na swojego kuzyna. Coś kazało mu pokazać, że jest warty tego, aby być pierwszym księciem.
             Jego czarne, długie włosy, rozsypane na tle ognistej łuny wyglądały przerażająco, a każdy ruch był nie mniej przerażająco precyzyjny. Bez trudu zepchnął Lucyniela w kąt, odgrodził go widowiskowo językiem ognia od reszty, gdy na swoje nieszczęście uniósł na moment głowę, zerkając na widownię. Znowu znalazł się niebezpiecznie blisko białowłosej, a dokładnie mówiąc, tuż pod nią, gdzie siedziała. Zlekceważył dumny wzrok Setha, ale ta chwila wystarczyła, by jego przeciwnik schwycił go za włosy i powalił na ziemię i gdyby nie jego zwinność, dzięki której w ostatniej chwili zmienił położenie, przypłaciłby to życiem, a tak, Lucyniel został tylko z pękiem czarnych włosów w dłoni, osmalony przez języki ognia, które znacznie go oszpeciły, a skóra jeszcze nie zdążyła się tak szybko zregenerować.
             Tłum szalał. Obrażenia odniesione na grach rankingowych były na tyle ważne, że istniał nawet zwyczaj pozostawiania ich, aby w pewien sposób utrwalić swoje błędy i być żywym dowodem sukcesu przeciwnika. Dlatego Sebastian czuł palący ból w sercu. Stracił niby nic nie znaczącą rzecz, bo przecież włosy odrosną, ale strata bolała go tak samo jakby stracił kończynę. Krótkie kosmyki spadały mu na twarz, a nieprzyzwyczajony do nich, nerwowo potrząsał głową, starając się je zrzucić z czoła i policzków. Już miał się rzucić rozwścieczony, kiedy Azazel wstał i zażądał zawieszenia walki w tym momencie, uznając, że obydwaj są godni swoich pozycji.
            Po arenie przemknął pomruk niezrozumienia. Obydwaj byli dalej zdolni do walki, Lucyniel nieco poparzony, Raum tylko zmęczony i zdołowany, ale furia, która rozgościła się w jego duszy, nie dawała mu spokoju.         
            – Chcesz uniknąć rozlewu krwi? – zapytał zdziwiony Belial, unosząc brew. Sam liczył skrycie w duchu na pozbycie się któregoś z książąt, ale trzeźwa opinia jednego z władców kazała mu się zastanowić zanim podejmie decyzję. Właściwie, było mu bez różnicy, kto zginie. Jeśli trafiłoby na jego syna – to będzie znak, że nie był godzien, by zajmować tak wysokie stanowisko. Tym bardziej, że Azazel rzadko o coś wnosił, zawsze trzymał się na uboczu. Nie czuł potrzeby brylowania, przewodnictwa, za to jego mocy obawiano się na równi z jego spokojnym usposobieniem.
            – Nie. Uważam, że są wystarczająco dobrzy po tym, co nam zaprezentowali – wyjaśnił, nie wdając się w żadne dyskusje, chociaż porywczy Lewiatan już był gotów tylko na złość Belialowi domagać się walki do ostatniej kropli krwi. Spokojny król doczekał się poparcia Lucyfera, więc rogaty władca machnął ręką, zgadzając się, ku ogromnemu niezadowoleniu Kurary. Jakby dzisiaj było mało złych nowin. Przez cały czas łowiła uchem rozmowę, nie roniąc z niej ani słowa, aby dokładnie wiedzieć, co planują odnoście rywala Setha w kolejce do tronu. W myślach krzyczała, że to niesprawiedliwe, bo jej dziecko musiało walczyć do ostatnich sekund i w tym momencie zgadzała się z Lewiatanem, ale nie mogła nic zrobić. Głośno prychnęła tylko, obnosząc się ze swoim niezadowoleniem i rozczarowaniem, a następnie opadła na fotelu, domagając się przyniesienia natychmiast kolejnego pucharu z krwią.
             Trąby rozbrzmiały ponownie i ogłoszono wyniki, dla jednych łaskawe, dla innych przekreślające szansę i marzenia na przyszłość. Raum miał szczęście znaleźć sie w pierwszej grupie, ale niewiele go to w tym momencie obchodziło. Czuł się zdruzgotany, a krótkie kosmyki dodatkowo go irytowały. Najchętniej spaliłby je w płomieniach, gdyby mógł, ale bycie zupełnie łysym wcale mu się nie uśmiechało. Nie pamiętał nawet czasów, kiedy nie miał swojego warkocza. To było zdecydowanie zbyt dawno temu.
             Publika powoli zbierała się, okupując wyjścia i blokując wszystko, co tylko się dało. Seth, korzystając ze swoich przywilejów, wziął Andatejkę za rękę i skierował się do najbliższego wyjścia, nie martwiąc się o nic. Tymczasem dziewczyna próbowała mu grzecznie odmówić, upierając się, że poczeka na Sebastiana, ale Seth wydawał się głuchy na jej prośby, dopóki nie przechyliła czarę goryczy swoimi prośbami.
            – Co ty w nim takiego widzisz ? – Szorstkość rzuconych słów przeraziła nawet samego adresata, dlatego zaraz dodał na swoje usprawiedliwienie. – Przepraszam, nie chciałem, aby tak to zabrzmiało. Na pewno chciałabyś się z nim spotkać. Ale obiecaj, że mnie też odwiedzisz. Będzie mi cię brakowało – szepnął, pochylając się nad nią, jednak dziewczyna powstrzymała go ruchem dłoni, na co musiał niechętnie się zgodzić.
            – Obiecuję – szepnęła nieśmiało, zabierając rękę z jego piersi – mógłbyś mnie ubrać normalnie?
            – Dlaczego? W tym wyglądasz bardzo ładnie – zdziwił się demon, mierząc ją wzrokiem.
            – Ale źle się czuję.
            – Niech ci będzie, ale nie mów, że w ten worek, w którym tu przyszłaś – jęknął niepocieszony, zakreślając palcem koło tuż wokół jej pępka. – W ogóle, z którego regionu piekła pochodzisz? Tak sie wstydzisz swojego pięknego ciała, że to aż nieprawdopodobne. Wiesz, ile Południc chciałoby wyglądać tak ponętnie jak ty? Ile Rusałek uganiałoby się, byleby posiąść chociaż część twojego czaru? Twoje oczy zrobiły ze mnie twojego sługę, zrobiłbym dla ciebie wszystko, a ty ciągle traktujesz mnie tak, jakbym chciał zrobić ci krzywdę…
            Seth doskonale bawił się w duchu, bo widział, że stawianie się w świetle znacznie skuteczniej otwierało drogę do serca dziewczyny, niż wcześniejsze próby. Jeśli zdoła obudzić w niej poczucie winy, to będzie krok milowy w kierunku, aby skończyła w jego łóżku.
*
            – Zdobyłeś sztylet? – przywitał go szorstki, nieprzyjemny i lekko zachrypiały głos. – Do reszty skretyniałeś? Jaja sobie robisz? Gdzie go ukryłeś, złodzieju?!
            Garbus zrzucił z siebie ręce swojego towarzysza, a gdy nie mógł się od niego odkleić, uderzył go łańcuchem po skrzywionej mordzie.
            –Zamknij się. Chyba, że chcesz się mierzyć z księciem Sethem. Proszę bardzo – burknął. Zrzucił zniesmaczony kamieniem, który znalazł mu się pod nogami w zaśmiecony stół, przewracając wszystko, co na nim było. Głaz skończył swoją wycieczkę na czole zaspanego kompana, na co reszta ryknęła śmiechem. Obleśny rechot niósł się jeszcze przez parę chwil, jednak zdołał rozładować zbyt napiętą atmosferę, a także wprowadzić pewien spokój.
            – Więc dziewczyna dalej go ma przy sobie? Jesteś pewien?
            – Taaak – mruknął przeciągle. – Mignął mi przed oczami, gdy wchodziła na arenę.
            – Więc ją do tego zmuś. Obiecała, że ci go odda. Nie chciałeś jej porywać ze względu na książęta, znalazłeś idealny sposób, by pokojowo i bez rozlewu krwi go od niej zdobyć, więc teraz musi się zgodzić! – ryknął garbatemu wprost do ucha jeden z białoskórych demonów. Miał przeźroczyste tęczówki, tak jak gdzieniegdzie skórę, przez którą prześwitywały wnętrzności. Złośliwi twierdzili, że genitalia również były przeźroczyste, dlatego żadna z najpodlejszych wywłok piekła nawet nie chciała spędzić z nim nocy. Śmiertelnicy, którzy go zobaczyli w pełnej krasie nie dożyli do chwili, w której mogliby opowiedzieć innym, jak dokładnie wyglądał, a w rodzimych stronach uważano go za obrzydliwego.
            Garbus splunął na bok. Nie miałby nic przeciwko, gdyby… Wtedy, gdy na niego wpadła, przepraszała go jak wartościowego członka społeczeństwa, a nie jak śmiecia, za którego uchodził. Dlatego, gdy zobaczył, że demonica dolewa trucizny do pucharu, pokręcił się w pobliżu i wrzucił tam żabieniec, aby nie przypłaciła poczęstunku życiem. Wcale nie musiał, ale już wówczas w jego głowie zrodził się plan. Inaczej nawet nie mieli co myśleć o wyprawie na Dwór Cieni.

7 komentarzy:

  1. Nareszcie się coś dzieje.. choć szkoda, że remis. Plan Kurary coraz bardziej się oddala :D Ach ten Seth.. traktuje Andatejkę jako zabawkę na jedną noc.. czy on w ogóle ma uczucia ? :( Nadal nie mogę się doczekać konfrontacji dziewczyny z Sebusiem.. no i końcówka. Kim jest osoba, dla której pracuje garbusek.. No i oczywiście zostaje również pytanie czy Kurara skonfrontuje się z synem za jego nieposłuszeństwo. Mihihi. Co za emocje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się z niego zrobić męską wersję Mary Sue. Ale to jeszcze nic, z czasem będzie coraz lepiej <3 I nie bądź taka pewna, Kurara tak łatwo się nie podda :D
      A przecież demony nie mają uczuć, nic ci to nie mówi? :D

      Usuń
  2. Raum ja cie rozumiem. Sama mam włosy do pasa i teżbym dostala szłu jakby ktiś mi je urwał. Aallee te emocje. No i żal mi Collette cóz czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też żal, ale ma za swoje. Jednak stara się tak, jak potrafi, to też trzeba docenić. Nie wszyscy urodzili się mądrymi ^^

      Usuń
  3. No tak. No największą oznaką martwienia się jest brak apetytu, no tag xD.

    I nie, Raum nie był ZDOŁWANY. Może za jakieś W CHOLERĘ raz by był, ale teraz nie. Teraz był smutny, niezadowolony, zrezygnowany - sto innych przymiotników, ale nie: zdołowany.

    Czyli Azazel zarządził koniec. Belialowi to wisi, a Lewiatan na złość Belialowi, który ma to w dupie, chce kontynuowania walki. WUT?

    Andatejka mówiła Sethowi o Raumie "Sebastian"? Trochę to tak bardzo psujące resztki kamuflażu TT_TT

    " Seth doskonale bawił się w duchu, bo widział, że stawianie się w świetle znacznie skuteczniej otwierało drogę do serca dziewczyny, niż wcześniejsze próby. " - pro tip życia by Seth The Chirurg (Nami&Andatejka colaboration): nie stój w cieniu, stanie w świetle lepiej otwiera serca.

    " Zrzucił zniesmaczony kamieniem, który znalazł mu się pod nogami w zaśmiecony stół, " - ???

    Podsumowując: wychodzi na to, że walki powstały tylko po to, żeby wyjaśnić, czemu Sebuś ma krótkie włosy, a miał długie... xDDDD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ten apetyt to też się nie je, noooo XD Czepiasz się :*
      Serio nie napisałam zdołowany? XDDDDDD Efekty, gdy rozdział piszę kilka dni i w biegu między przystankiem, a przystankiem XD
      Dokładnie, Azazel jest trzeźwo myślący. Może coś zobaczył w tej dwójce, bo jak widzisz, to, że jest się czyimś synem, w piekle nie jest równoznaczne z zainteresowaniem.
      Serio powiedziała? Jezu, do korekty!
      DlATEGO POD LATARNIĄ NAJCIEMNIEJ xddddddddddddddddddD
      Poniekąd tak, ( skrajnie nieambitnie), planowałam to zrobić trochę inaczej, w ogóle miała być draka, a wyszło zupełnie inaczej :)
      No, czaj, nowa klawiatura, nowy lapcio, my lowe <3

      Usuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, wrócę do wcześniejszego rozdziału, a dokładniej o ten obraz to w zasadzie chyba wiadomo co stało się z Sebusiem, och jednak ma uczucoa jak to go zabolało i włoski, och odrosna (bo mam wrażenie że później ma już krótkie)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń