Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

czwartek, 6 października 2016

Wspomnienia demonów, część 48


Przechodząc w deszczu kolorowych liści uświadomiłam sobie, że niedługo mija rok, odkąd zaczęłam publikować ( jak również tworzyć) poniższe opowiadanie. To właśnie one zainspirowały mnie do pierwszych, nieporadnych prób Grella w oszukaniu przeznaczenia. Z początku nawet nie wiedziałam, czego wspomnienia konkretnie będą dotyczyć. Naprawdę. Z czasem powstały bohaterowie, ich dylematy, razem z powolnym rozwojem akcji. Zdaję sobie sprawę, że większość chciałaby zapewne częściej się ukazujących rozdzialików. Ja też, zapewniam. Jednak… Trochę zaczęło mnie przerażać, co wyrosło w mojej głowie ( i wciąż się kształtuje! Bo ja nie wiem, co się stanie, dlaczego… O wszystkim dowiaduję się od mojej Wyobraźni, która jest niezwykle kapryśna. Dlatego czasami jak każdy czytelnik zadaje sobie e same pytania: Co będzie dalej? Jak ktoś postąpi? Kto to mógłby być? ) jak również staram się utrzymać pewien poziom. Chcę wam coś w tym opowiadaniu przekazać, zresztą, jak każdy autor. Chyba.
Tyle tytułem wstępu. Trzymajcie kciuki, aby plan nie kolidował mi z resztą zajęć, przyda mi się odrobina wsparcia.

~~ 48 ~~
               Wizja się rozmyła, ale myśli, które wówczas powstały, zagnieździły się w umyśle księcia na dobre. Kim była tamta osoba? Usilnie starał się wszystko zapamiętać, ponieważ tak mu podpowiadało przeczucie. Drobna, białowłosa postać, koścista, ze zbyt ciężkimi ozdobami na dłoniach, które równie dobrze mogłyby spełniać rolę naramienników. Mówiono o niej, że była Walkirią. W każdym razie, wpakowała się w wielkie kłopoty, tego był pewien.
                – Co to ma być? – zapytał, postanawiając zmusić ducha, aby powiedział mu coś. Skoro to ma być jego umiejętność, nie powinien się nawet wahać tylko wykorzystać go w najlepszy dla siebie sposób.
                – A jeśli ci nie powiem? ­– zakpił głos.
                – To źle skończysz. Skoro mam nad tobą realną władzę, wykorzystam ją.
                – Zaczynasz rozumieć – ucieszył się, o czym książę wywnioskował z tonu, który rozjaśniał w uszach tak samo, gdy usiłowało się coś powiedzieć, szeroko uśmiechając.  – Nie chciałem w ogóle tego pokazywać – dodał jeszcze, po sporej przerwie.
                – W to nie wątpię. Jednak pytam raz jeszcze: co to jest?
                – Skazanie Walkirii za poważne wykroczenia – zakpił głos, ale wówczas Sebastianowi skończyła się cierpliwość. Skupił się, masując swoje skronie, dopóki nie osiągnął zamierzonego efektu. Głos zaczął wyć i błagać, a demon specjalnie jeszcze bardziej znęcał się nad nim, błyskając jadowicie oczami, dopóki skomlenie nie zaczęło działać mu na nerwy. Nawet wtedy uśmieszek zadowolenia nie schodził z jego twarzy.
                – Byłem na tym. Zajmujesz wszędzie moje miejsce i widzisz świat moimi oczami. Żałuję tamtego czynu – wyznał w końcu, wyczerpany po bólu, jaki musiał znieść. – Nie do wiary, jesteś bardziej podobny do swego ojca, niż sądziłem – prychnął niezadowolony.
                – Dlaczego?
                Książę nie doczekał się odpowiedzi, jednie znienacka w jego umyśle zagościło imię. Hildr. Wówczas zrozumiał, że to było to imię, które próbował wówczas usłyszeć, gdy wizja się rozmywała, a gdy każde usłyszane słowo było wypaczane tak, jakby ktoś celowo nie chciał, aby wyszło kiedykolwiek na jaw. A więc nazywała się Hildr i była Walkirią. Poszukiwania czas zacząć. Podniósł się energicznie z ławki, na której nieomal już niedbale leżał, zarzuciwszy nogi na kamienne oparcie. Te miejsce było naprawdę niezwykłe.
                W szalonym pędzie dotarł od Wilczego Wzgórza do drzwi biblioteki demonów, centralnym punkcie, w którym mogłyby się ukrywać a informacje. Znano go tam, więc nikt nawet nie zareagował, gdy młody demon wparował na dobrze znane sobie terytoria, mijając strażników przy wejściu bez zbędnego przedstawiania się.
               W tym sanktuarium słowa pisanego potrafił znikać na całe godziny. I nic w tym dziwnego, bo każda półka, każdy korytarz i piętro było dla niego równie znane, co własna kieszeń. Dlatego nie tracił zbędnego czasu, napędzany dopiero co rozgorzałą potrzebą sprawdzenia wiadomości. Jeśli istniał chociaż cień szansy, musiał ją odesłać jak najszybciej na ziemię. Lepiej, żeby nigdy więcej nie  powróciła tutaj.
                Jeszcze w biegu kombinował, gdzie powinien szukać informacji. Wyciągnął z kieszeni swój klucz i nie trudząc się przechodzeniem po rozległych korytarzach, otwierał przejścia w ścianach, byle jak najszybciej dostać się na miejsce. Demoniczna moc spoczywająca w zdawałoby się, tak nieznaczącej rzeczy zwyczajnie pozwalała zaoszczędzić cenne minuty.
                Zdenerwowany chciał odłożyć opadające włosy za ucho, ale gdy ponownie poczuł, jakie są krótkie, gdy wymsknęły mu się z palców, wpadł w szał. Gwałtownie wyrywał mijane w biegu księgi z ich miejsc na półkach, przerzucając i często rozrywając księgi, aż w końcu ryknął na całe pomieszczenie nowopoznane imię, sprowadzając na miejsce znikąd ogromny poryw wichru, który zaczął przerzucać wszystkie stronnice zebranych dział w pomieszczeniu. Cząsteczki przemieszczały się bez żadnego przekaźnika dalej i dalej, dopóki nie opanowały każdego regału. Zgroza przejęłaby każde z serc, gdyby zobaczyli, jak słowa zdają się ożywać, unosić w powietrzu i szepcząc dookoła poszukiwaną frazę, której nie napotykano. Opasłe tomiszcza opuszczały swoje miejsca, krążąc wokół pogrążonego w gniewie demona, szukając tego, czego nakazywała jego wola. Dźwięk przewracanego papieru to wzrastał, to znów się kurczył, dopóki trzy kodeksy ze zbioru nie upadły na podłodze z otwartymi stronnicami, a reszta pochowała się z powrotem na swoje miejsca, przywracając martwą ciszę miejscu, które jeszcze przed chwilą było samym sercem chaosu.
                Jedna z notek zawierała nawet portret pióra bądź pazura nieznanego artysty, który ze względów bezpieczeństwa wolał pozostać anonimowy. Wszak Walkirie miały odznaczać się obojętnością wobec innych ras, zupełnie jak Shinigami. Nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio o jakiejkolwiek słyszał, poza legendami. Wiedział, że kiedyś były, jak również, że obawiano się ich i poczucia sprawiedliwości, jakim zwykły się odznaczać. Potem ustąpiły miejsca męskiej załodze do spraw zbierania dusz. Dlaczego? Tego za bardzo nie wiedział nikt, nieliczni przebąkiwali jedynie, że jako bóstwa, wymarły razem ze śmiercią ostatniego z ich wyznawców, gdy przeprowadzano masowe nawrócenia na jedyną, słuszną wiarę… Taki los podzieliło wielu. Bóstwa zapomniane umierają.
                Z portretu spoglądała na niego niezwykle pogodna twarz młodej dziewczyny.
              – Nawet podobna – odezwał się głos intruza w jego głowie.
                – Znałeś ja? – zapytał Sebastian, wodząc palcem po zdjęciu. Chropawy papier działał w jakiś sposób relaksacyjnie.
               Widmo nie odpowiedziało od razu. Nieprzyjemne wrażenie, że coś kombinuje, unosiło się w powietrzu, zagęszczając atmosferę, ale gdy tylko czerwonooki rozważył opcję zastraszenia głosu, tak jak niedawno, niechętnie się odezwał.
                 – Tak. Chcę jej to wynagrodzić – dodał ni z tego ni z owego.
                Opis potwierdzał to, co zobaczył: białowłosa, drobna, o pięknych oczach. Umysł podsuwał mu wówczas uparcie obraz boginki, która niechcący zgubiła się w piekle i chociaż sam sobie tłumaczył, że to niemożliwe, zbieg okoliczności, to dziewczyna była zbyt podobna i trudniła się niepokojąco podobnym fachem.
                Serce niemal w nim stanęło, gdy przypomniał sobie, że przecież według wizji miała się odrodzić jako człowiek! Nadal miał wątpliwości, dlatego rzucił się do lektury, pochłaniając każdy wers, który mógł wnieść coś nowego. I bez tego miała trochę cech wspólnych z tamtą kobietą, a z każdym kolejnym  odkryciem coraz bardziej obawiał się, że jego przypuszczenia mogą okazać się prawdziwe.
                Jeśli jego przypuszczenia były słuszne, to… Bał się o tym myśleć.
                Gdyby istniał chociaż cień szansy na to, że Andatejka byłaby wcieleniem tamtej Walkirii, odesłałby ją niezwłocznie nie bacząc na konsekwencje. Tymczasem, nawet nie wiedział, gdzie jest. Bzdura, doskonale wiedział, gdzie. Razem z Sethem, co tylko doprowadzało go do szewskiej pasji, z której znane były Gorgony. Najchętniej obydwoje rzuciłby w ręce wściekłych kobiet, przy okazji prosząc Furie o pomoc. Bo z niewiadomych przyczyn, zawsze był ich ulubieńcem.
                Opuścił miejsce posługując się swoim niezastąpionym kluczem. Gdy już wyszedł na tyłach, niezauważony przez nikogo, pewnie poszedłby dalej, gdyby nie usłyszał kawałka bardzo cicho prowadzonej rozmowy.
                – Kiedy w końcu idziemy? I gdzie ta twoja białowłosa piękność? – dopytywała się paskudna, białoskóra kreatura. Więcej Sebastian nie mógł dojrzeć bez ryzyka, że sam nie zostanie wykryty.
                – Kiedy będziemy mieli sztylet. Wiesz, gdzie jest dziewczyna?
                – Razem z księciem Sethem.
                – Szlag.
                – Garbus ułożył się z samą księżną. Podła szuja. Ma odnaleźć demonicę i dokonać wymiany.
                – Dokładnie – zawtórował w myślach Raum, dopowiadając sobie resztę. Zgraja szumowin coś planowała, a jakimś cudem Andateja się w to wplątała. Przynajmniej się nie nudzi, to musiał przyznać uczciwie, bo gdzie tylko postawiła stopę, tam ciągnęło się widmo kłopotów.
                Nie było czasu do stracenia. Musi znaleźć ją pierwszy, w przeciwnym razie jego i jej przyszłość wisiała na włosku. Znał piekielny kodeks zbyt dobrze, by móc tak spokojnie ryzykować.
*

Seth tak łatwo nie zrezygnował, mamiąc Andatejkę dopóty, dopóki nie wymógł na niej, aby poszła  razem z nim. Zarzucał jej między innymi, że faworyzuje, a co ważniejsze, przeszkadza jego bratu ciągłą swoją obecnością, a jak na ironię, miał odrobinę racji. Wykorzystując swój wdzięk, oczarował dziewczynę i nie musiał się uciekać do żadnych innych sztuczek. Wystarczy, że od czasu spoglądał na nią długo swoimi złocistymi oczami.
Drogę przerwało dopiero burczenie w brzuchu dziewczyny.
                – Biedaczysko, burczy ci zupełnie jak u tych ludzkich śmieci! Tak dawno nie jadłaś żadnej duszy, prawda? – zapytał troskliwie i uparł się, aby go odwiedziła, podczas gdy on zamówi najlepsze specjały, jakie mieli dostępne na miejscu. W swej naiwności, w wyobraźni Collette najpierw zobaczyła coś, co serwował jej Raum, a dopiero potem skarciła siebie w duchu, że przecież nie ma pojęcia, co tak dokładnie jedzą demony. Sebastian nic przy niej nie jadł, a spytać… Nie przyszło jej to do głowy.
                Czoło pokryły jej maleńkie kropelki potu. Ścisnęła kurczowo naszyjnik, który dostała od Rauma i zaczęła powtarzać w myślach jego imię, próbując zwilżyć śliną zaschnięte gardło. Jeśli się wyda, że jest człowiekiem, będzie zgubiona, a fizjologia była nieubłagana. Niezjedzone śniadanie mściło się na niej w tak okrutny sposób, że gdyby mogła, rzuciła by to wszystko, usiadła na środku i by się rozpłakała. Ale nie mogła tak postąpić, czuła, że była to winna Raumowi. Zrobiła jedną głupotę idąc na arenę, na dzisiaj starczy.
                Przechodzili razem przez zamkowe podwórza, mijając same nieznajome twarze. Tutaj szlachetność była widoczna jak na dłoni: brak było takich istot, jakie oblegały wejścia, pokrzywionych i zniekształconych, obrzucanych wyzwiskami. Piękne, niebezpieczne istoty nigdzie się nie śpieszyły, nic nie było na tyle ważne, aby chociaż na chwilę zaburzyć tę całą idealną otoczkę.
                 Teraz było zupełnie inaczej, niż gdy szła z Sebastianem. Czerwonooki książę dbał o dyskrecję, złotooki wręcz przeciwnie, aż momentami dziewczyna zaczynała wątpić, że naprawdę wiąże ich jakiekolwiek pokrewieństwo.
                – Seth, chciałabym cię o coś zapytać – Collette odezwała się w końcu, przerywając nieznośną ciszę, podczas której w zupełności ogarniał ją strach i niemoc. Chciała wierzyć, że to się skończy dobrze.
                – Ależ proszę, służę pomocą.
                – Który z was jest starszy? Ty czy Raum? – zapytała, mając nadzieję, że nie popełnia niczego głupiego.
                Demon przewrócił wymownie oczami, wyraźnie niezadowolony, ze dziewczyna ciągle potrafiła mówić tylko o znienawidzonym bracie, jakby i ona z niego kpiła. Zawsze wszyscy porównali ich ze sobą, to było normalne, ale w pojęciu Setha szybko nabrało to niezdrowego zabarwienia. Potrafił jej wybaczyć ten nietakt jedynie z przeogromnej chęci spędzenia z nią nocy, podczas której raz na zawsze pokaże, który z nich jest lepszy.
                – Ja jestem tym młodszym. Czemu pytasz?
                – A bo widzisz – zaczęła dziewczyna, machając rękoma podczas tłumaczenia – byłam ciekawa.
                – Tylko tyle? – spytał zaskoczony.
                – Tak – odparła, po czym przymknęła oczy i wzięła głębszy wdech. – Wiesz, ja chyba nie jestem głodna, naprawdę przyjdę kiedy indziej…
                – Księciu się nie odmawia – schwycił ją za rękę i przysunął twarz do jej twarzy tak blisko, że czuł na sobie jej ciepło i upojny zapach. Już niedługo będzie tylko jego… Obsesyjna myśl i pragnienie pokazania w ten sposób bratu swoją wyższość jako jedyna trzymała go jeszcze w ryzach.
                – Czujesz? – zapytał nagle, odwracając głowę. – Człowiek. Gdzieś tu jest człowiek.
                Serce podeszło dziewczynie do gardła. Zacisnęła mocno pięść na medalionie, starając się oddychać najpłycej, jak się da. Właściwie była przekonana, że gdyby jeszcze moment tak postali bez ruchu, jej nogi odmówiłyby posłuszeństwa i przewróciłaby się, rozbijając głowę o onyksowe posadzki.
                – Wydaje ci się – odparła ciepło, chociaż każda komórka jej ciała krzyczała, aby uciekała.
                – Może masz rację. Chodźmy – zaproponował, prowadząc i wskazując drogę.
                Niecały kwadrans później Andatejka siedziała na jednym z foteli w ciemnym pokoju. Przez zamknięte okiennice nie wpadało nawet najmniejsze światło, pokój tonął w mroku, a całe umeblowanie również utrzymane było konsekwentnie w ciemnych, matowych barwach z elementami złota.
                Teraz, gdy na chwilę wyszedł, mogła się swobodniej rozejrzeć po wnętrzu. Próbowała zapamiętać kierunek, w którym szli, ale Zamek był tak rozbudowany, że poddała się na czwartym skrzyżowaniu, a nie miała też czym zaznaczać drogi. Pod koniec rwała sukienkę i zostawiała nitki, ale szybko zrezygnowała, bo Seth miał zbyt dobry słuch.
                Niedługo było jej dane cieszyć się samotnością. Spokojniejsze chwile przerwało nadejście gospodarza, za którym do pomieszczenia wkroczyła para służących. Jeden przyniósł trunek, który zaczął rozlewać do pucharów stojących na stoliku nieopodal, z których dobiegała niepokojąco metaliczna woń. Drugi przyniósł dla shinigami prezent: błyskotki, za które inne demonice zabiłyby się, byle je otrzymać.
                Książę wyprosił służących od razu, gdy przestali być potrzebni i przysiadł się do białowłosej. Najpierw podał trunek swojemu gościowi, zachwalając krew, jaką kazał przynieść, a następnie wzniósł toast. Błoniaste skrzydła złożył tak, aby mogła się nimi zachwycać, a sam upił spory łyk, bacznie obserwując swoją ofiarę.
                Widząc swoje szkarłatne odbicie w nierównej tafli, drobna ręka zaczynała drżeć. Zamoczyła usta, cierpiąc najgorsze katusze i błagając w myślach, aby gdzieś to wylać. Obrzydzało ją picie czegoś, co płynęło w jej żyłach, a czego sam zapach doprowadzał ją do odruchu wymiotnego. Co innego asystować przy czyjejś śmierci, a co innego spożywać cokolwiek, co miało z nim związek.
                – Ależ nie krępuj się. Pij tak, jak masz ochotę, nie takimi małymi łyczkami – roześmiał się śniadoskóry demon.
                Nachylił się nieco w przód i wyciągnął dłoń w kierunku Andtejki, aby wytrzeć kropelkę, która uchowała się w kąciku jej ust, rozmazując ją na policzku. Kiedy na niego spojrzała, taka skąpana we krwi, oczami o lekko rozszerzonych źrenicach, przez jego ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Nie może już dłużej czekać, nie chce. Upił nieco krwi z kieliszka, po czym stanowczym ruchem przesunął do siebie dziewczynę i pomimo protestów, odnalazł jej usta, aby podzielić się najszlachetniejszym z trunków i złamać poniekąd jej hart ducha.
                Nie pomogło rzucanie się dziewczyny ani kopanie, demon robił o, na co miał ochotę. Zdecydowanym ruchem zdjął z niej wisiorek, a chwilę później zamarł w bezruchu, opierając się nad przerażoną dziewczyną.
                – Miałem rację… – odezwał się zszokowany, jeszcze raz przybliżając twarz do szyi, piersi, a następnie włosów dziewczyny. – Ty cuchniesz! Jesteś czło… – zaczął, a z każdym wypowiedzianym słowem jego oczy robiły się coraz bardziej okrągłe.
                Nie zdążył dokończyć. Andatejka zdołała schwycić ze stołu butelkę i rozbiła ja na pooranej skalnymi wyrostkami głowie demona. Ciemne szkło rozprysło się na kawałeczki, część została w skórze, część wypłynęła w bruzdach z krwią, zlewając najpierw przystojną twarz demona, a potem skapując na piersi dziewczyny. 
                W ułamku sekundy dziewczyna była już na korytarzu, skąd słyszała wycie księcia. Przerażona przyciskała czerwony kamień do serca, który schwyciła z podłogi, gdy wybiegała, zostawiając demona samego. Nie miała dokąd uciekać, ale tak kazał jej instynkt. Mijane twarze zlewały się jej w jedno, tak samo jak korytarze, w których błądziła po omacku, nie mogąc w stresie znaleźć ani jednej nitki. Dobiegając do schodów, odwróciła się nerwowo, słysząc czyjś głos, a wówczas noga poślizgnęła się na stopniu i poleciała na łeb na szyję, dotkliwie się obijając i cudem tylko nie łamiąc karku. Nie czuła jednak bólu, zebrała się tak szybko, jak tylko potrafiła i pobiegła dalej, dopóki ktoś jej nie szarpnął za ramię i nie zaciągnął w ciemny kąt, zakrywając usta dłonią, aby nie krzyczała.  

9 komentarzy:

  1. Colette do diabła z tobą!!! Wpakowałaś się w naprawdę niezłe tarapaty.. jesteś wcieleniem Walkirii, ściga cię matka księcia, który chciał cię.. zaciągnąć do łóżka i który przez przypadek odkrył twoją tajemnicę o czym kiedy tylko się ocuci na pewno nie omieszka wszystkich poinformować!

    Gdyby nie to, że jest moją ulubioną bohaterką osobiście ukręciłabym jej kark. Oby Raum znalazł potrzebne zaklęcie i odesłał ją tam skąd przybyła a im szybciej tym lepiej dla nich obojga. Tajemniczy ratunek.. oby Sebuś, oby Sebuś :D Faktycznie cudem się nie zabiła spadając ze schodów.. ona jest Shinigami do cholery.. nie może się zabić ponownie ale fakt krzywdę może sobie zrobić np. złamać rękę. Dawno nie używała tej swojej broni.. gdzie się podziała ta słodka kicia ? :( I dałabyś w końcu rozdz. z Undusiem i Grellem, tak ślicznie proszę!!!! To by było na tyle :D A nie mogłoby być choć jednej sceny romantycznej między Raumem a Andatejką ? Np i to tylko pomysł jak już mówiłam tym tajemniczym ratownikiem okazałby się Sebuś, patrzyli by sobie w oczy, on by poczuł w sobie coś nowego i nagle BUM pocałunek... oczywiście to byłby taki jednorazowy wybryk.. w końcu on jest księciem, synem samego Beliala, króla piekieł i księżnej Isztar, nie ma czasu na przelotne romanse z na wpół człowiekiem który zjawił się w jego krainie ni z gruszki ni z pietruszki, złamał połowę jego zakazów i dodatkowo naraził ich oboje na śmiertelne niebezpieczeństwo ukazując jego młodszemu bratu Sethowi, swoją człowieczą naturę... XD
    Oki to by było na tyle :) Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahha, jaki bulwers ;)Spokojnie, akcja musi być, a teraz... Teraz sprawy się pokomplikowały.
      Słodka kicia czeka na przyzwanie, a Andatejka jest w zbyt wielkim szoku, by o tym pomyśleć.Na Grella i Undzia też przyjdzie kolej i to szybciej, niż się spodziewasz ;)
      I nie zgadzam się, ja tak subtelnie przemycam romantyzm ;) Kiedy czas się zatrzymał tylko dla nich, to było romantyczne. A jak się bała w nocy spać? XDDD
      Nie wiem, czy to będzie Sebuś, to może też być Garbus albo ktoś, kogo jeszcze nie znam ^^ Nie mniej jednak, Sebastian też jest poddenerwowany i mam nadzieję, że kolejny rozdziału pojawi się dość szybko ( oczywiście, kiedy go napiszę).

      Usuń
  2. No nie a mialam takie dłuuuugiego komcia! Dobra nie wylapałam rzadnych błedów. A rozdział wspaniały! Tylko teraz:
    ANDI COŚ TY KURWA ODPIERDOLIŁA!!!!
    No teraz to się modle aby tym tajemniczym okazał się Raum. Bo inaczej to będzie w chuj nie ciekawie. Coż czekam na nexta!
    ~ Killersjb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złośliwość rzeczy martwych :/ Też szkoda, uwielbiam dłuuuugie komcie T.T Chociaż powiedz, co tam było T.T
      A ja tak XD (żadnych :P )
      Andziunia była w szoczku! Toż to jeszcze w sumie dziecko jest XD To nic dziwnego, że tak zareagowała, wzięła pierwsze, co jej trafiło pod rękę. I tak się jej dziwię, że nikt nie zareagował na korytarzu, no ale...
      Marysujkowość.
      Ja też czekam i mam nadzieję, że uda mi się go szybko napisać :)

      Usuń
  3. Dziś dla odmiany kilka błędów w komciu xD. Wszystkich mi sie nie chciało, a te zasłużyły, by o nich wspomnieć xD.
    " W szalonym pędzie dotarł od Wilczego Wzgórza do drzwi biblioteki demonów, centralnym punkcie, w którym mogłyby się ukrywać a informacje. " - Coooo? XDDDD
    To zdanie tak spartoliłaś, że aż musiałam to uwiecznić ♡.
    "odłożyć opadające włosy za ucho" moja chora wyobraźnia w tym momencie scrashowała xD
    "Dźwięk przewracanego papieru to wzrastał, to znów się kurczył, dopóki trzy kodeksy ze zbioru nie upadły na podłodze z otwartymi stronnicami," Jak to dźwięk sie kurczył? Oo
    "portret pióra" aż googlowałam, żeby się upewnić, ale jednak miałam rację, portretuje się ludzi, niech będzie, że ISTOTY, ale nie pióra i pazury xD.
    " – Dokładnie – zawtórował w myślach Raum" no weeeź, dopiero o tym gadałyśmy xD.
    "Andateja" - ahahahahaha, przed oczami stanęła mi taka stara, siwa, sucha babka z ryjem umazanym bobofrutem. Nie pytaj czemu xDDDD.
    "ale Zamek był " a po co tak w sumie?

    To teraz do fabuły. Sebuś naprawdę powinien ją wywalić już dawno tamu i miałby spokój. Teraz będzie miał przerąbane, bo Andatejka odnajduje swoją Mary Sue xD.
    Nie wiem, jakoś boli mnie to, że ona jest aż tak niezwykła. Była Walkirią, odrodziła się jako człowiek, a teraz stała się boginią śmierci?
    Może nie gryzłoby się tak, gdyby nie fakt, że ledwie wspomniałaś o tej Walkirii (albo było o tym rok temu i już nie pamiętam xD), a już padają domniemania, że to ona. Właściwie to oczywiste od pierwszej chwili (dlatego dalej mam nadzieję, że to nieprawda i będzie plottwist na poziomie - to byłby mindfuck na propsie! XD), ale można było poudawać trochę, żeby zbudować jakąś tajemnicę, zasiać niepewność. Jeśli ona naprawdę okaże się tą Walkirią, to wyjdzie zbyt opkowo, bo za bsrdzo wprost. Na zasadzie, wiesz, "mam pomysł - bierzcie", zamiast tak subtelnie go obudować. I chyba dlatego ki to wieje Marysuizmem, że to tak za bardzo w ryj xD.
    Ale dobrze jej tak, że Seth się zorientował xD. Szkoda tylko, że to się odbije na Sebusiu TT_TT. Zaczynam żywić do niej niechęć, bo przez swoją głupotę i beztroskę utrudnia życie mojemu husbando ahahahahahahahahaha xD. Okay, ten husbando to dowcip, żeby nie było xD.
    Jak Seth mu coś zrobi, to naliszę petycję, żeby go uśmiercić, niech umrze w obu opkach xD. Za robienie Sebuniowi pod górkę należy się podwójna śmierć! Albo potrójna! Teiple death, plażo xD.
    I dziś się nie zalinkuję xD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, jak to jest, ale jak piszę i zawsze czytam w celu sprawdzenia, to wszystko wygląda dobrze, a jak potem mi wytkniesz błąd to on tak źle wygląda, że ja nie mogę XD
      Z Andzią staram się bardzo nie przesadzić, dlatego też jest sierotą XD No a tak na poważnie, to mam nadzieję, że do samej teorii odrodzenia nic nie masz. Bo to tak niezupełnie, masz rację, plottwist będzie, zwyczajnie Sebuś też jest cały czas pod wpływem emocji ( jeszcze nie uporał się ze zmianą fryzury, a tu mu zawracają tyłek XDDDDDD ) Nie, rok wcześniej nie było, to wymyśliłam ze 2 miesiące temu?
      Poza tym - niech coś będzie oczywiste! Gdy jest za dużó tajemnić, to też nie fajnie.
      Wybacz, za cholerę nie pamiętam, o czym mówiłyśmy w zapisie myśłi T>T Staram się przypomnieć, ale nic z tego.
      Byłoby też zbyt sztucznie, gdyby nikt się nie zorientował. TYlko, że Seth mało Subtelnie, Kurara i Garbus bardziej XD Sebuś ma przesrane tak czy siak.
      Właściwie Seth ratuje niechcący Sebusia, ciągnąc tak otwarcie Andzie ze sobą - Kurara niczego nie ujawni, dopóki będzie to mogło zaszkodzić jej dziecku. Za to Garbus... On może wszystko ;)

      Usuń
  4. No nie a mialam takie dłuuuugiego komcia! Dobra nie wylapałam rzadnych błedów. A rozdział wspaniały! Tylko teraz:
    ANDI COŚ TY KURWA ODPIERDOLIŁA!!!!
    No teraz to się modle aby tym tajemniczym okazał się Raum. Bo inaczej to będzie w chuj nie ciekawie. Coż czekam na nexta!
    ~ Killersjb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się stało, że w dwóch dniach wysyłasz tą samą wiadomość? Jakiś bug, czy inna cholera?

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Raum do jadnej ciasnej gdzie jesteś no, Seth już wie że jest człowiekiem, wiec może teraz łatwo pozbyć się znienawidzonego brata... powiedz że to Sebastian ją odnalazł...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń