Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 2 kwietnia 2016

Wspomnienia demonów, część 29


Witam wszystkich po dość długiej przerwie J Mam nadzieję, że przez święta odpoczęliście na tyle, na ile to możliwe i że podskoczą mi wyświetlenia :D Nie, no, żartuję. Chciałabym, żeby podobała się wam ta historia.
Wczoraj, z racji Prima Aprilis rozważałam, czy nie dać notki o zamknięciu bloga, ale jednak zrezygnowałam. Nie będę was straszyć. Mam jeszcze szczątki serca.
``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
~~XXIX~~

            Więzień starał się nie okazywać bólu, jaki wiązał się z umieszczeniem pieczęci na jego ramieniu. Uchwycił się kurczowo ręki demona i tylko syczał przez zaciśnięte zęby, dopóki zmysły przyćmione dokuczliwym odczuciem palonej skóry nie zaczęły ponownie funkcjonować. Tydzień spędzony w celi o chlebie i wodzie nie zadziałał na zakładnika najlepiej, a już na pewno nie można go było porównywać do rekreacji i ucieczki od obowiązków. Gdy tylko wstał z posłania, poczuł tak silne zawroty głowy, że ledwo ustał na nogach , próbując się czegoś schwycić, żeby nie upaść. Jęknął z ulgą, kiedy męczący proces dobiegł końca i odsunął się parę kroków w tył, aby przyjrzeć się nowemu słudze. Niechcący zahaczył łydką o wystające z prowizorycznego posłania źdźbło. Przez moment przemknęło mu na myśl, czy nawet nie usiąść, ale stwierdził, że jednak tego nie zrobi. To zdecydowanie zły znak, który sugerowałby, że chce tu wrócić. Owszem, chce, ale jako pan i władca, by zemścić się na swoim bracie, który go tu pozostawił na pewną śmierć. Jak powszechnie wiadomo, a czego czytelnik może się z łatwością domyślić, posiadanie rodzeństwa przy sukcesji do tronu jest wysoce niewskazane, gdyż wywołuje szereg komplikacji, które z reguły utrudniają życie i zdobycie upragnionego tronu. Jeżeli ktoś nie zadbał o to odpowiednio wcześniej, jako pomazaniec boży wydawał odpowiednie dyspozycje aranżujące małżeństwa swoich sióstr z ludźmi, którzy ewentualnie mogliby poprzeć pożądaną frakcję w razie potrzeby, a braci… Lepiej, żeby byli lojalni.
                Robert był zadowolony z podjętej decyzji, a jego lotny umysł opracowywał już, jak najlepiej będzie wykorzystać w swoich rękach nowe narzędzie, jakim stał się demon.
                – Masz jakieś imię? – spytał więzień, pobrzękując metalowymi łańcuchami. Raum westchnął ciężko i uchylając się od natychmiastowej odpowiedzi, gołymi dłońmi rozłamał stop na dwoje, uwalniając w ten sposób najpierw ręce, a następnie stopy swojego nowego pana.
                – Nie.
                – Wobec tego musimy ci jakieś nadać, przynajmniej na czas twojej służby u mnie. Nie chcę sobie zdzierać gardło o jakiś piekielny rechot – rzucił nierozważnie, a jadowicie czerwone ślepia w moment znalazły się tuż przy jego twarzy. Człowiek czuł na skórze gorący oddech istoty z czeluści piekielnej, a nawet zdawało mu się, że słyszy ciche charczenie dobiegające z jego gardła. Czyżby przypadkiem odkrył słaby punkt?
                Demon opamiętał się. Ma mu służyć, to jego zadanie, więc nie może reagować na takie zaczepki. Przecież to tylko ograniczone, ludzkie ścierwo, które wybrał na swojego tymczasowego pana. Książę sądził, że wybierając kogoś równego mu pozycją w ludzkim świecie, będzie czuł do niego chociaż znikomy szacunek. Tymczasem, nic takiego nie miało miejsca i na razie nie zapowiadało się, aby obecna sytuacja miała ulec zmianie. Dumnie wypuścił koszulę ze swoich szponów, po czym uklęknął przed Robertem na jedno kolano i zmusił się, aby tym razem zachować się tak, jak od niego oczekiwano.
                – Proszę o wybaczenie. To się więcej nie powtórzy. Możesz mnie nazywać jak chcesz. – odezwał się trochę pokorniej, chociaż pod maską spokoju cały aż kipiał od złości, a głos nadal zdradzał butność. Kurara zapłaci za swój podstęp. I tego chciała dla swojego Setha? Tego poniżenia?!
                Mężczyzna nie zamierzał reagować tym razem, natomiast z ciekawością przyglądał się, jak twarz demona ginie za długimi, czarnymi włosami. W tej pozycji, w której się teraz znajdował, trudno mu było ocenić ich długość, ale szacował, ze spokojnie sięgają aż do pasa. Podszedł bliżej i skuszony ich niezwykłym pięknem, pozwolił sobie wziąć pasmo w dłoń, by gwałtownie zacisnąć na nich pięść i podnieść za włosy do góry demona, który nawet nie pisnął, pomimo, że cały ciężar jego ciała spoczywał teraz na keratynowych nitkach.
                – Niech będzie… Edward. Albo nie – rzucił, krzyżując spojrzenia ze szkarłatnymi tęczówkami, w których tańczyły błędne ogniki szału. – Sebastian. To oznacza dostojną osobę – dodał kpiąco, puszczając demona na kamienną posadzkę.
                 W tym momencie jedynym, czego chciał młody książę piekieł, to powyrywać mu wszystkie członki i pastwić się nad ciałem, dopóki nie stałoby się jedną, krwawą masą. Nawet nie wziąłby do ust takiego ścierwa. Zabić go nie mógł, bo wówczas kontrakt uległby zerwaniu, a rozkaz od ojca był wiążący. Musiał służyć człowiekowi, a w tym momencie był wściekły, że nie może nic zrobić, a musi być mu posłuszny. Albo… podejmie to wyzwanie i pokaże mu, że naprawdę jest dostojną osobą, bo najwyraźniej za taka go nie uważa. Pozbierał się z podłogi, wprawiając w zdumienie Roberta, który spodziewał się jakiegoś zadrapania lub śladu uderzenia, a tym czasem nie mógł się dopatrzyć czegoś takiego.
                – Tak, mój… panie – odpowiedział, chociaż ostatnie słowo ledwo mu przeszło przez gardło. Znak kontraktu na jego dłoni zalśnił delikatnie, obwieszczając, że demon został ochrzczony ludzkim imieniem. Teraz wystarczy być tylko pionkiem, narzędziem w rękach tego, którego wybierał z taką pieczołowitością.              
              Robert nie zwracał uwagi na wewnętrzną walkę nowego towarzysza. Zbyt zajęty był sobą i własnym poczuciem rosnącej wartości i samouwielbienia. Wszyscy mu sprzyjają! To znak, że korona Normandii naprawdę mu się należy. Nawet demony szukają jego duszy, która jest najwyraźniej wartościowa. Jeszcze nie miał pomysłu jak, ale miał plan by wymknąć się od odpowiedzialności, ale na razie zamierzał skorzystać z oferowanej mu pomocy. Przede wszystkim, należało się stąd wydostać, w czym pomoże mu demon. Wyrwał się z rozmyślań, gdy demon otworzył usta, chcąc mu coś powiedzieć, co go rozwścieczyło. Wymierzył  silny cios w brzuch, od którego Sebastian zgiął się cały wpół i kaszlnął głucho.
            – Nie odzywaj się niepytany – warknął książę, ale jakie było jego zdziwienie, gdy czerwonooki schwycił jego dłoń w żelaznym uścisku i nie zamierzał ją puścić, tylko przybliżył się tak, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
            – W umowie nie przewidziano takiego traktowania, więc go sobie  n i e  ż y c z ę – podkreślił ostatnie słowo, uśmiechając się wdzięcznie i tak mocno ściskając dłoń hrabiego, że obaj usłyszeli trzask kości – byłoby mi niezmiernie miło, gdyby się pan do tego zastosował, w przeciwnym razie zabiję pana i taki będzie koniec naszej znajomości. Proszę o tym pamiętać.
            W tej samej chwili znalazł się na przeciwległym końcu celi, słodko się uśmiechając i kładąc dłoń na piersi. Robert nie wiedział, czy to, co przed chwilą widział to tylko halucynacja, czy prawda, ale wizja utraty korony podziałała na niego otrzeźwiająco. To była jedyna wartość, która się dla niego liczyła. Jako król, z pomocą sił piekielnych, byłby niezwyciężony i nikt nie mógłby się mu przeciwstawić ani stanowić realnego zagrożenia. Coraz bardziej był zadowolony ze swojej decyzji.
            – Niech ci będzie – mruknął, rozcierając obolałą dłoń. – Potrafisz wyglądać jak człowiek? – spytał trzeźwo. – Nic nie mam do twojego wyglądu, nawet chciałbym niektórych postraszyć twoją osobą, ale żeby mieć koronę, potrzebuję poparcia kościoła. Nie udzielą go takiemu posłańcowi jak ty – zauważył, zwracając się do niego o wiele grzeczniej, niż najpierw planował. Ostrzeżenie demona wywarło zamierzony skutek. Lepiej nie robić sobie wrogów we własnych szeregach, a tym bardziej, wśród tak bliskich współpracowników, jakimi niewątpliwie się staną.
            Zabieganie o wstawiennictwo władzy duchownej ocierało w jego wydaniu była istną obłudą, ale taka była gra. Poparcie kościoła było tylko siłą, o którą walczono tak samo, jak o każdą inną rzecz. W dodatku, namiestnicy piotrowi byli niezbędni w uzyskaniu korony, a ponadto, ich władza nie sięgała w granicach jednego kraju, tak, jak osoby rządzącej, oni byli o wiele bardziej zachłanni. Pokojowo podporządkowali sobie większość państw, a szczególnie te, które coś znaczyły na arenie międzynarodowej, a w praktyce, byli ponad nimi. W każdej ważniejszej decyzji, zabiegano o błogosławieństwo duchowieństwa, nie mówiąc już nawet o tak prozaicznych decyzjach, jak małżeństwa dla sojuszu.
            – Oczywiście. Jak mam wyglądać? – zapytał sceptycznie Sebastian. Spodziewał się, że zażyczy sobie kogoś starszego i postawnego,  kogoś, kto wyglądałby jak postrach wśród rycerstwa. To dodałoby mu powagi i ważności w oczach towarzyszy.
            – Bez różnicy. Byle nie jak szczeniak i w miarę ludzko – mruknął więzień, przypatrując się ciekawie poczynaniom demona. Ten ostatni chwilę się jeszcze zastanowił, po czym przybrał taką samą postać, jaką miał w klasztorze, ale o tym jego nowy kontrahent nie wiedział. Zresztą, to było nieistotne dla sprawy.
            Mgła spowiła postać rogatego demona, by po chwili spoglądało w świat przystojne oblicze młodego mężczyzny z  długimi włosami związanymi z tyłu głowy w luźną kitkę. Z jakiegoś powodu, czuło się od niego bijący respekt. Robert zauważył, że na dłoniach miał skórzane rękawice, a cały ubiór został dopasowany do profesji rycerza. Nie zapomniał nawet o ciężkim mieczu, dumnie umocowanym przy jego lewej nodze. Jakkolwiek Raum wywiązał się z zadania idealnie, o tyle książę nie mógł wyjść ze zdziwienia, wysoko unosząc brwi i mierząc postać od stóp do głów i z powrotem.
            Sebastian założył,, że tak będzie mu najwygodniej towarzyszyć swojemu nowemu panu, a jeśli ten będzie miał odmienne zdanie, to naturalnie uczyni wedle jego słów. Czuł na sobie zdziwione spojrzenie hrabiego, ale dał się posłusznie oglądać jak niewolnik na targu. Poniekąd, trochę się tak czuł, a przynajmniej wyobrażał, co mogła taka osoba odczuwać. Zupełną, przygnębiającą przedmiotowość.
            – Oczy – dotarł do niego suchy głos nowego pana.
            Schylił przed nim pokornie głowę i odpowiedział, że niestety, ukrycie kontraktu jak i zmiana koloru oczu są poza jego zasięgiem, więc nie może spełnić tego żądania. Nie wspomniał o paznokciach, postanowił zostawić to na inną okazję. Na razie były ukryte pod kolorową skórą i pobożnie życzył sobie, aby tak zostało. Nie jest białogłową, żeby zachwycać drobnymi dłońmi, chociaż kto ich wie, co mu przyjdzie zrobić podczas służby.
            – Nieważne. Wydostań mnie stąd – rzucił Robert, nie ruszając się nawet z miejsca. – Nie muszę chyba dodawać, że to jest rozkaz.
             Postanowił wszystko zostawić demonowi, który przyciągał jego uwagę swoją zadbaną powierzchownością. Zresztą, był ciekawy, jak sobie poradzi. Traktował to jako swoisty test sprawności, na podstawie którego wyrobi sobie właściwą opinie.
            Sebastian musiałby być w ciemię bity, żeby nie wiedzieć, że przez najbliższy czas będzie bardzo pilnie obserwowany, a każde uchybienie zostanie policzone na jego niekorzyść. W ogóle, przez najbliższe dni zostaną ustalone podstawowe zasady kontraktu i padną najbardziej wiążące rozkazy.
            Nie przypuszczał, że umieszczenie kontraktu na nim będzie miało również negatywne skutki. Czuł się tak, jakby jakaś niewidzialna siła przykuła go do ziemi, nie pozwalając się podnieść w innym celu, niż spełnienie życzenia wypowiedzianego przez jego pana. W głowie boleśnie dzwoniły mu słowa, powtarzające jego wolę, a mianowicie, by go stąd uwolnił, a czyniły to tak dotkliwie, że nie mógł o niczym innym myśleć. Nawet nie próbował, bo sprawiało mu to niewyobrażalny ból.
            – Tak, mój panie – wyszeptał i wstał, by uwolnić się od tego ciężaru.
            Podszedł do zakratowanego okna, przez które się tu dostał jako kruk i – niewiele myśląc – wyłamał pręty, pozbawiając okna zabezpieczenia. Uczynił przy tym niewielką szkodę dla zamku, bo każdy, kto by próbował stąd skoczyć, zginął by na miejscu. Niemniej jednak Sebastian planował dokładnie to samo. Wiedział, że dla niego taka wysokość była niczym, więc nie obawiał się o siebie, ani o swojego podopiecznego. Podszedł do księcia, informując go, że będzie musiał się go mocno uchwycić i że bez uszczerbku na zdrowiu wylądują na ziemi, więc żeby nie martwił się o nic i w pełni mu zaufał.
            – Sądziłem, że zrobisz to z jakimś większym rozmachem – mruknął niezadowolony mężczyzna – opowieści o was są najwyraźniej przesadzone.
            – Opowieści nie oddają nawet ułamka prawdy o tym, jacy jesteśmy – odpowiedziałem – zaręczam jednak, że bardziej korzystne dla nas jest niezauważone wymknięcie.
            – Jak tchórz.
            – Przede wszystkim, zależy mi na pańskim bezpieczeństwie – stwierdził twardo podirytowany demon. Czy nie mógłby mu nie utrudniać pracy? Miał mu rozsadzić wieżę i przy asyście trębaczy wywieźć w zaprzęgu zaprzężonym w kare rumaki?
             Jednak tamte dziewczyny nie były aż tak głupie.
            Książę wymownie zakręcił oczami, dając jasno do zrozumienia, że to mu się nie podoba i że ma o tym zgoła odmienne zdanie. Jednak za namową demona i jego spokojnym, acz pewnym tonem głosu, z którego wywnioskował, że mówi prawdę, założył ramię na szyję Sebastiana, zastrzegając sobie, że będzie się na nim tylko opierał. Wcale nie zamierzał ułatwiać swojemu słudze zadania, o tym mógł zapomnieć i zamierzał mu to pokazać w najbliższym czasie.
            Z kocią zwinnością wylądowali na ziemi, powodując jednak spory szelest, który zaniepokoił stróżujących wartowników. Sebastian pozostawił księcia, a sam pobiegł zająć się intruzami. Nie zamierzał ich zabijać, nie było takiej potrzeby, zwykłe ogłuszenie rozwiązywało sprawę. Dwa uderzenia w potylice z chirurgiczną precyzją i przed nim leżały już dwa ciała, które postanowił na wszelki wypadek sprawdzić, czy nie mają przy sobie czegoś ważnego.
            Instynkt go nie zawiódł. W kieszeni jednego z powalonych strażników znalazł plik ze złamana pieczęcią. Pobieżnie przeleciał wzrokiem po starannie zapisanym piśmie, który miał zostać przekazany w ręce biskupa. Traktował w sumie o niczym, co miałoby wpływ na obecne wydarzenia, ale postanowił go na wszelki wypadek zatrzymać, tym bardziej, że pisany był ręką króla Ryszarda do biskupstwa.
            – Dokąd teraz? – spytał demon, podając dłoń hrabiemu, który lekko drżał nie z zimna, jak początkowo sądził, a z podniecenia na myśl o zbliżającej się zemście.
            – Zrobimy coś, czego zupełnie się nie spodziewa. Ubierz mnie tak, jak przystało do mojego urodzenia – rzucił Robert, ponaglając go wzrokiem. – Te rzeczy cuchną.
            Sebastian nie miał wyboru i musiał spełnić kolejną zachciankę swojego pana. Nie miał innego wyjścia, jak uciec się do swoich piekielnych mocy, by podołać temu zadaniu, ale efekt był całkiem zadowalający obie strony. Książę Robert wyglądał tak, jakby dopiero co przyjechał z podróży, a nie, jakby przed chwilą uciekł z celi.
            – Teraz udamy się do mojego kochanego braciszka i odpłacimy mu pięknym za nadobne – zdecydował hrabia i pewnym krokiem ruszył przed siebie, wymijając osłupiałego demona. – Masz mnie ubezpieczać. To rozkaz.

10 komentarzy:

  1. Sebastian to ma pecha, takiego snoba na pana? Żartujesz sobie chyba... Nie chciałabym takiego króla :/ Czeka cię ciężki czas, ale w razie czego zwyczajnie go skasujesz i zaczniesz od nowa z jakimś łatwiejszym frajerem. Życzę ci powodzenia.
    A autorkę pozdrawiam i czekam do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem? Nie powiedziałabym, że ma pecha, w końcu obaj są książętami i obaj nie nawykli do tego, że muszą się komuś podporządkować ^^ I każdy wysoko urodzony był w jakiejś części snobem :D Poza tym, właśnie nazywasz Roberta I Wspaniałego snobem, on się w grobie przewraca XD
      Cieszę się, że nie zyskuje przychylości czytelników. Tak ma być :D
      Dziękuję za pozdrowienia i również ściskam cieplutko ( o ile tak się da :D )

      Usuń
  2. Najpierw czepialstwo. Postanowiłam sobie, że się odwdzięczę dogłębnym wypominactwem – bo mogę xD.
    ustał na nogach , próbując – podwójna spacja
    „Przez moment przemknęło mu na myśl” – „przemknęło mu przez myśl” albo „przyszło na myśl”
    „Na myśl, czy” – zbędny przecinek
    „Owszem, chce, ale jako pan” – chciał
    „tronu jest wysoce niewskazane, gdyż wywołuje szereg komplikacji, które z reguły utrudniają życie i zdobycie upragnionego tronu” – dwa trony :P
    „uwalniając w ten sposób najpierw ręce, a następnie stopy swojego nowego pana.” – chyba bardziej nogi, nie słyszałam o zakuwaniu stóp :P
    „zdzierać gardło o jakiś piekielny rechot” – gardła
    „Tymczasem, nic takiego nie miało miejsca” – zbędny przecinek
    „kipiał od złości” – ze
    „podnieść za włosy do góry demona,” – co to za pokrętna gramatyka? XD „podnieść demona na włosy do góry” albo „podnieść demona do góry za włosy”, chociaż to zdanie w ogóle jakieś niezgrabne.
    „keratynowych nitkach.”– ja wiem, że szpan specjalizacją, ale na fantastyce mówili, że strzelanie z dupy zbyt specjalistycznymi terminami bez wyjaśniania ich jednoznacznie jest be :P
    „jedynym, czego chciał młody książę piekieł, to powyrywać” – było powyrywanie mu wszystkich członków i pastwienie się
    „a w tym momencie był wściekły, że nie może nic zrobić, a musi...” – dwa zdania składowe od "a"
    „najwyraźniej za taka go nie uważa.” – taką; uważał
    „dopatrzyć czegoś takiego.” – niczego takiego
    „wymknąć się od odpowiedzialności” – wymyka się skądś :P Od odpowiedzialności się ucieka xD
    „pomocy. Przede wszystkim, należało się stąd wydostać, w czym pomoże” – pomaganie x2
    „Wyrwał się z rozmyślań, gdy demon otworzył usta, chcąc mu coś powiedzieć, co go rozwścieczyło.” – to jest źle skonstruowane, niby wiem, o co chodziło, ale trzeba by to przeredagować, np. Wyrwał się z rozmyślań, rozwścieczony tym, że demon blablabla
    „Sebastian zgiął się cały wpół” – cały się zgiął, bo nie w ćwierci xD
    „zamierzał ją puścić” – jej
    „trzask kości – byłoby mi niezmiernie” – brak wielkiej litery i znaku interpunkcyjnego kończącego dopowiedzenie
    „czy to, co przed chwilą widział to” – brak przecinka przed to i zbędny przed tym "czy"
    „Coraz bardziej był zadowolony ze swojej decyzji.” – był coraz bardziej
    „duchownej ocierało w jego wydaniu była istną obłudą, ale taka” – tu jest chyba jakiś błąd autokorekty, bo nie kumam
    „niezbędni w uzyskaniu korony” „do”, ale i tak brzmi jakby oni byli jakimś składnikiem mikstury xD
    „a w praktyce, byli ponad nimi.” – zbędny przecinek
    „postawnego, kogoś, kto” – podwójna spacja
    „Ten ostatni chwilę się” – ich tam było dwóch xD to jaki ostatni? Drugi
    „Zresztą, to było nieistotne dla sprawy.” – zbędny przecinek
    „Z jakiegoś powodu, czuło” – zbędny przecinek
    „wyjść ze zdziwienia” –wychodzi się z podziwu, otrząsa się z szoku, ze zdziwienia nie wiem, co się robi xD
    „Poniekąd, trochę się tak czuł,” – zbędny przecinek
    „Oczy – dotarł do” – jak dotarł, to wielka litera :P
    „że niestety,” – to niestety to bym półpauzami oddzieliła
    „chociaż kto ich wie” – kogo?
    „żeby nie wiedzieć, że” – jednego „że” wypadałoby się pozbyć
    „W ogóle, przez najbliższe dni” – to „w ogóle” w ogóle tu nie pasuje xD
    „W głowie boleśnie dzwoniły mu słowa, powtarzające jego wolę” – zbędny przecinek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „a mianowicie, by go stąd uwolnił, a c” – a x2
      „siebie, ani o swojego podopiecznego” – bez przecinka. Poprzednio nie postawiłaś, to czemu tu nagle już tak? :P
      „go, że będzie musiał się go” – go x2
      „że bez uszczerbku na zdrowiu wylądują na ziemi, więc żeby” – znowu to "”że” :P
      „mężczyzna – opowieści” – kropka i wielka litera
      „Opowieści nie oddają nawet ułamka prawdy o tym, jacy jesteśmy – odpowiedziałem” – ahahaahahahaajaja rp ryje banie xD I znowu brak kropki i wielkiej litery
      „Przede wszystkim, zależy mi na pańskim bezpieczeństwie” – zbędny przecinek
      „zaprzęgu zaprzężonym w kare rumaki?” – zaprzężony zaprzęg? A to Ci, kurde, niespodziewanka xD
      „wymownie zakręcił oczami,” –na skrzyżowaniu równorzędnym w lewo
      „że to mu się nie podoba i że” – że x2
      „spokojnym, acz pewnym tonem” – acz pewnym z półpauzami
      „że mówi prawdę, założył ramię na szyję Sebastiana, zastrzegając sobie, że” – że x2
      „Dwa uderzenia w potylice z chirurgiczną precyzją” – czy wtedy istniał termin „chirurg”? Nie jestem pewna i nie chce mi się sprawdzać, ale jeśli nie, to użycie tego porównania jest błędem, a jeśli tak, to będzie nie jest xD
      „sprawdzić, czy nie mają” – zbędny przecinek
      „Traktował w sumie o niczym,” – w tym kontekście powinno być: nie traktował
      „tym bardziej, że” – to jest taki związek nierozerwalny, przed „że” nie powinno być przecinka
      „Ubierz mnie tak, jak przystało do mojego urodzenia” – stosownie do mojego pochodzenia/statusu prędzej
      „nie miał wyboru i musiał spełnić kolejną zachciankę swojego pana. Nie miał” – nie miał x2
      „efekt był całkiem zadowalający obie strony.” – dla obu stron

      Dobra, to były błędy.
      Teraz fabuła:
      Wyniosły, krnąbrny Sebastian i pierwsze próby dogadywania się ze śmiertelnikiem jak zwykle bezcenne. Ileż on ma w sobie tej zbędnej dumy, ile złości, ile wyższości. Książę pełną gębą. To urocze, jak bardzo on nie potrafi podejść do sprawy pokornie. Mam nadzieję, że ładnie pokażesz cały ten proces, który doprowadził go do takiego stanu psychicznego, w którym zachowanie Ciela nie sprawia, że morduje go raz na godzinę. Ta część chyba ciekawi mnie najbardziej. No i znów wspominka o długich włosach Sebastiana – dobrze, bo ja o tym zapominam. Mój mózg nie przyjmuje do wiadomość, że Sebuś ma inną długość włosków niż ta, którą znam. Ale mój mózg wielu rzeczy nie trawi. Tego wyniosłego króla to ja nie lubię. W ogóle nie lubię wyniosłych ludzi. I to zabawne, bo rozdział ocieka wyniosłością, a jednak mi się fabularnie podobał. A co do błędów… To tylko kolejny dowód na to, że przerwy wpisaniu wcale nam nie sprzyjają :P. No i krótki czas na zbetowanie też pomocny nie jest. Na nic więcej już mnie dzisiaj nie stać – namęczyłam się intelektualnie, pora się odmóżdżyć i iść spać ( za 4 godziny xD).

      Usuń
    2. Cudownie się czytało w łóżeczku, zaręczam <3 A te błędy... to wyczucie językowe, prawda? Czyli posiadam je w stopniu znikomym XD
      To dobrze, że nie lubisz wyniosłego króla, ale nie mogę ci podać link do Wikipedii, bo byłby uber spoiler XD
      Dziękuję :*

      Usuń
  3. Mam nadzieje że nie obrazisz się że pisze jako Anonim ...
    Powiem tak ; Czy Ty nie masz czasem na kontrakcie jakiegoś demona, który pisze tego bloga za ciebie? Jest.. Świetny, i nawet notki pojawiają się często...Masz niesamowity styl pisania - w sensie ... taki "Wynosły" o ile mogę tu użyć tego słowa. Naprawdę, podziwiam cię (i tu wcale nie ma sarkazmu ..)
    A teraz coś dlaczego zdecydowałam się pisać jako anonim ...;
    Twój Sebastian jest boski , ale dla mnie Andetejka jest bościejsza xd
    I życze(co ja robie?!)żeby pomysły o zamykaniu bloga nawet ci przez myśl nie przeszły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obrażę, jednak przyznam, że nie wiem, z kim mam do czynienia. To trochę utrudnia mi sprawę, niemniej jedna poradzę sobie.
      Nie, nie mam żadnego kontraktu, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. I gdyby blog był pisany przez demona, zapewne ogarnąłby zmieniającą się czcionkę na blogerze, czego ja zwyczajnie nie potrafię zrobić. Co kilka rozdziałów jest krzaczek. Co więcej, pisałby poprawniej i ciekawiej...
      Nie dalej nie wiem, dlaczego piszesz jako anonim XD Ale dziękuje za dobre słowa. Zabieram się za szukanie weny na dzisiejszy odcinek :)

      Usuń
  4. W anime sebuś wspominał, że znał jednego faraona (i być może mu służył) więc teoretycznie powinien zacząć przygodę z ludźmi dużo wcześniej, ale i tak zaje...
    Fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę nagiąć chociaż coś, aby pasowało do mojej historii :) Już nie zubożeje, jeśli tego faraona nie zobaczy :)

      Usuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, to bedzie ciężka przeprawa dla Sebastiana, obaj są księciami więc nie nawykli że komuś służą...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń