Kuroshitsuji fanfiction opowiadania pl Kuroshitsuji blog<\a>Ciel Phantomhive<\a>Sebastian Michaelis

sobota, 3 października 2015

Edukacja muzyczna Ciela, część 7


Przeżyłam pierwszy tydzień na uniwerku, także będzie już coraz lepiej (mam taką nadzieję).
Przynajmniej nie wparuję na zajęcia innego wydziału ^^
I nie będę się późnić.
No i czekam z utęsknieniem na swój indeks.
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
     Ciel znajdował się na tyłach budynku. Pomału szedł, oglądając pomieszczenia i trzymając się wskazówek grabarza. Podłoga była wyłożona miękkim dywanem, który tłumił odgłos kroków, z czego hrabia był niezwykle rad. Gdy skręcił na lewo, zauważył, że jedne drzwi były lekko uchylone, więc natychmiast postanowił zajrzeć do środka. Położył dłoń na masywnych dębowych drzwiach i pchnął je do środka. Szafir na jego kciuku zalśnił niepokojąco.
     Niepewnie rozejrzał się po sali. Wszędzie stały krzesła ze starannie ułożonymi futerałami. Przy stanowiskach znajdowały się w równych odstępach pulpity z zapisem nutowym. Ciel wszedł głębiej, gdy nagle czyjaś dłoń dotknęła jego ramienia.
            – Hej, ty! Tu nie wolno wchodzić! Dlaczego pałętasz się tutaj bez niczyjej zgody, w dodatku w trakcie spektaklu?
     Ciel wzdrygnął się. Gruby, przepity, nieprzyjemny głos. Natychmiast zrzucił z siebie niechcianą dłoń i odwrócił się gniewnie twarzą do nieznajomego. Zaskoczony, stanął w bezruchu obserwując szlachcica.
            – Jestem Ciel Phantomhive, Pies Jej Królewskiej Mości. Przeszkadzasz mi w dochodzeniu – poinformował tonem nieznoszącym sprzeciwu. Dlaczego oni zawsze opierają się tylko na pozorach? Głupota ludzka jest niezmierzona.
            – Mam ci uwierzyć, że jesteś tym, za kogo się podajesz? – wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
            – Wszyscy jesteście irytujący - warknął hrabia i wyciągnął z kieszeni dekret królewski umożliwiający mu swobodny dostęp do wszystkich niezbędnych miejsc w trakcie trwania śledztwa, podsuwając mężczyźnie go prawie pod sam nos - Mam nadzieję, że czytać umiesz, skoro tu pracujesz? Więc jeżeli już mi wierzysz, to zmywaj się stąd i nie waż się mi przeszkadzać!
            – Bardzo przepraszam, wziąłem cię za drobnego rzezimieszka- odpowiedział stróż, przyglądając się chłopcu - nie sądziłem, że pies jest taki młody.
            – Nie twój interes. Zanim jednak wyjdziesz, chciałbym cię o coś spytać.
            – Jeżeli będę wiedział, to odpowiem.
            – Czy Maria Offenbach bywała konkretnie w tej sali? – spytał Ciel, zataczając oczami krąg i ponownie lokując je w stróżu. Oparł się na swojej lasce, w oczekiwaniu na odpowiedź.
            – Nie. Ona miała swój oddzielny pokój dla solisty. Tutaj zbierali się i przygotowywali tylko zwykli członkowie orkiestry.
            – Czy zauważył pan dzisiaj coś innego niż zazwyczaj?- hrabia drążył temat.
Mężczyzna podrapał się w głowę.
            – Prawdę mówiąc, zarówno pani Maria jak i pan Wilson byli bardzo niespokojni. Tak jakby nieobecni.
            – Pan Wilson? - zapytał z naciskiem Ciel.
            – Sir Wilson Dudley, dyrygent. Maria to jego żona.
Ciel przeniósł wzrok na puste futerały.
            – Czy był dzisiaj ktoś obcy przed spektaklem?
            – Nie, nikogo nie wpuszczaliśmy przed.
            – Dziękuję, możesz odejść - wypowiedział szorstkim tonem i zaczekał, aż mężczyzna zniknie za drzwiami. Pewność, jaka emanowała z jego postawy, budziła pożądany respekt dla jego słów.
      Ciel odczekał jeszcze chwilę, aby się upewnić, czy nie jest śledzonym i podszedł do pulpitów. Przechadzał się między rzędami. Już miał wychodzić, gdy przy jednym z pulpitów, które stały przy oknie zauważył pośpiesznie wetkniętą karteczkę i zagięte rogi kartki. Natychmiast tam wrócił i wyjął bilecik. Podekscytowany nowym tropem, pośpiesznie odczytał treść:

Proszę, musisz mi pomóc. Spotkajmy się jutro na Mouse Avenue 5, tam gdzie zwykle.

M.
       Hrabia aż podskoczył. Delikatne, lekko pochyłe kobiece pismo. Perfumowany bilecik. Przecież "M" to mógł być skrót od Marie. Więc mogła przeczuwać, że coś jej grozi i chciała się tym podzielić! Tylko, czyje to stanowisko?
       Kucnął i przesunął futerał skrzypiec, w którym leżała wetknięta torebka. Sprawdził dokładnie jej zawartość. Nic. Nagle czujnie podniósł głowę i rozejrzał się po sali. Nikogo nie ma. Wydawało mu się. Odwrócił się i zdjął partyturę z pulpitu. Przekartkował całość dwukrotnie. Już chciał ją odłożyć, gdy zauważył wystający róg zdjęcia z kieszeni płaszcza. Hrabia profilaktycznie wsadził rękę do drugiej kieszeni, aby mieć pewność, że nic nie przeoczył. Na szczęście, żadnej broni. Wyjął zdjęcie i przyjrzał mu się dokładnie. Na fotografii stała uśmiechnięta Marie i jakiś człowiek, który obejmował ją ramieniem. Niestety, kadr był rozmazany i mało widoczny. Wnioskował, że to mógł być ktoś bardzo bliski. Wstał z klęczek, schował kolejny dowód do swojej kieszeni i wyszedł z sali.
       Z drzwi w ścianie naprzeciw wyszła wysoka, szczupła kobieta w śliwkowej sukni. Miała upięty z tyłu głowy nieduży kok. Światło wypadające z pokoju oświetlało jej profil, ukazując ślady łez i opuchnięte powieki. Niesforne kosmyki z przodu twarzy opadały w nieładzie na wypukłe czoło. Ciel przyśpieszył kroku.
            – Wybacz, czy jesteś garderobianą Marii Offenbach?
Kobieta odwróciła zmęczonym ruchem głowę.
            – Tak, a kto pyta? - jej głos był bardzo dziecinny, wysoki, o jasnej barwie. Wcale nie pasował do jej wyglądu. Panicz zaczął się zastanawiać, ile mogła mieć lat.
            – Jestem Ciel Phantomhive, Pies Jej Królewskiej Mości, i jeżeli mógłbym, chciałbym pani zadać kilka pytań – odpowiedział hrabia i podszedł do niej bliżej – Dobrze się pani czuje? Może wezwać pomoc?
            – Dziękuję, nie trzeba. Po prostu... Ja i Marie byłyśmy bardzo ze sobą związane. Nie mogę uwierzyć w to, co się dzisiaj stało. Proszę, niech pan wejdzie.
     Szerokim ruchem ręki zaprosiła Ciela do swojego pokoju, odsuwając się nieco na bok. Pomieszczenie było nieduże, ale przytulne. Z prawej strony duża dębowa szafa, a za nią stolik ustawiony przy oknie i dwa krzesła. Na jednym z nich leżała jeszcze kolorowa wstęga materiału i tasiemki z gorsetu. Na przeciwległej ścianie wisiało zdjęcie dwóch kobiet oprawione w ramkę. Garderobiana podążyła wzrokiem za Cielem, który zatrzymał się na fotografii. W odpowiedzi smutno się uśmiechnęła.
            – To ja i Marie zanim jeszcze wyszła za mąż - wyjaśniła, siadając na jednym z krzeseł.
       Hrabia czuł się niepewnie, milcząc. W końcu postanowił przejść od razu do sedna sprawy i nurtujących go pytań. Reszta wyjdzie przy okazji.
            – Czy...Rozpoznaje pani ten przedmiot? - wyjął z kieszeni wstążkę, którą ofiara zmęłła w dłoni.
            – Tak, w takim kolorze pan Wilson miał dzisiaj muszkę, gdy wchodził do budynku opery - odpowiedziała po chwili, pocierając palcem wskazującym koniuszek nosa.
            – A czy wie pani, kto mógł być na tym zdjęciu?
     Hrabia wyjął fotografię i pokazał ją kobiecie. Garderobiana wzięła ją do ręki, po czym dreszcz przebiegł po jej ciele i zaniosła się spazmatycznym płaczem.

8 komentarzy:

  1. Hahaha "pies będzie węszył" tak idealnie opisuje ten rozdział, że nie mogłam wyrzucić z głowy słodkiego chiuauy ( ni cholery nie wiem, jak to sie pisze Oo) w granatowym ubranku, który z nosem przy ziemi, merdając z zacięciem ogonkiem bega po operze xD serio, to takie urocze <3
    Ogólnie jestem kiepska we wszelkiego rodzaju kryminałach i jak na moje to zabił ten jej mąż, ale wolę nie strzelać, bo nie lubię się mylić. Brakowało mi Sebusia, ale sama robię Wam dużo gorsze rzeczy, więc nie narzekam. Chociaż nie pogardziłabym jakąś pikantną scenką typu Seba torturujący, Seba pół nagi, Seba uwodzący... xD gorzej mi hahaha^^ bo mi się śnił dziś to dlatego xD

    Anyway, gratuluję przetrwania w uniwersytexkiej dżungli, nigdy nie jets łatwo. Mam nadzieję, że macie tam dużo lepszą organizację niż ja, bo u nas to tragedia i instytut Dezinformacji (serio, tak to się powinno nazywać - dowcip przyswajany przez każdy rocznik xD
    A index... U mnie tego nie ma, ale to posobno strasznie upierdliwe, jak trzeba biegać po wpisy :P
    W każdym razie, życzę powodzenia i będę śledzić Twoją karierę, jak to powiedział mi dziś pan w kiosku, gdy pochwaliłam się, że jednak studiuję dalej xD
    Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, od razu skojarzył mi się pewien art, który ci zalinkuję XD
    http://kuroshitsuji.wikia.com/wiki/File:Chihuahua_Ciel.ep7.jpg
    Właśnie takim wzrokiem cię zmierzył Ciel, kiedy się o tym dowiedział XD

    Jak przeczytałam twój wykaz preferowanych czynności wykonywanych przez Sebastiana i zestawiłam to z faktem, co ja teraz konkretnie opisuję, to padłam ze śmiechu ^^ Przepraszam, nie mogę ci powiedzieć, bo to byłby spoiler dość poważny. To jest coś z rodzaju porównań: Co świat myśli, że robię, i co ja AKTUALNIE ROBIĘ.
    Mi się śniło niedawno, że Ciel dał mi największy kawałek ciasta ^^

    A co do Instytutu Dezinformacji, to u nas chyba nawet i takiego nie ma... Wyobrażasz sobie sytuację, w której pytasz portiera, gdzie jest wykład z anatomii a on nie jest w stanie ci powiedzieć, bo sala znajduje się w innym budynku kampusu?

    Postaram się tak regularnie dodawać i pisać na zapas. Inaczej byłoby ciężko.
    Trzymaj się i nie torturuj Lizz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nic. Wyobraź sobie, że musisz dzwonić do prywatnego mieszkania jakichś obcych ludzi, żeby dostać się na zajęcia. UW tag bardzo </3
      Anyway, nawet nie musiałam otwierać linka, żeby wiedzieć, o który moment chodziło. Spierdolenie mózgu postępuje w zastraszającym tempie xD
      Ej, ale powiedz, że będzie chociaż jednak seksi-Seba scenka xD chociaż jeden nagi obojczyk, tak specjalnie for your senpai xD

      Usuń
    2. Jeden nagi obojczyk? XD To nie klub nocny, to opera >.<

      Właśnie zakończyłam pisać całą historię, więc mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że seksi-obojczyków nie będzie, jednak będą o wiele lepsze fragmenty. Mam nadzieję, że ci przypadną do gustu ^^ I nie martw się, Sebcio jeszcze będzie miał swoje 10 minut ^^

      Usuń
    3. Ten seksi obojczyk to była taka analogia do Book of Murder, gdzie pokazany został tylko jego obojczyk, gdy rozbierali "martwego" Sebusia, żeby znaleźć uniwersalny klucz do pokoi :P
      10 minut, a nie pięć? Nie mogę się doczekać <3 tak bardzo go ubóstwiam xD
      W ogóle, bądź ze mnie dumna, napisałam dziś dwie strony Róży. Chociaż jeszcze nie wczułam się w mój mały komouterek i pewnie tekst jest strasznie chaotyczny, ale jak do niego przywyknę, to będzie lepiej. I tak jest progres, bo ostatnio średnio z pisaniem. Mam nadzieję, że na nowo się rozkręcę. Muszę napisać książkę na kinkurs do końca roku xD

      Usuń
    4. I tak mi się przez ciebie skojarzyło, ze żebro jako kość również byłoby idealnym kluczem do zamka >.< takie cieniutkie i wyprofilowane <3
      Jestem tak bardzo dumna, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy ^^ U mnie nawet napisanie krótkiego odcinka zajmuje mnóstwo czasu T.T bo zawsze się zastanawiam w trakcie, co ja właściwie robię. A gdy napisałam jednego dnia 4 części, czułam się jak mistrz olimpijski.
      10 minut napisałam z pełna odpowiedzialnością. W dodatku, następne opowiadanko będzie w sumie w całości poświęcone Sebusiowi, także napatrzysz się na niego, naczytasz, i mam nadzieję, że nie znienawidzisz.

      To Róża będzie książką na konkurs? O.O Ja swoje pisanie traktuję raczej jako coś, co sprawia mi przyjemność, nigdy nie myślałam o tym na poważnie. To mnie zdziwiłaś, przyznam ci szczerze. Trzymam kciuki tak mocno, że aż kości mi prześwitują przez skórę, ukazując potężne stawy XD

      Usuń
    5. Nie, nie. Róża zostaje fickiem, wymagałaby zbyt wielu przeróbek. Na konkurs będę pisać coś zupełnie nowego ( o ile w końcu zacznę). No i jeszcze jrst Mrok, który ma już nawet pełną koncepcję wydawniczą xD Dużo planów, a czasu dziwnie mniej niż początkowo zakładałam, ale to nic, będę walczyć.
      Chcę już czytać o Sebusiu. Czemu jestem śpiąca? TT_TT
      A co do ilości stron, to chyba przychodzi z czasem, no i z weną, oczywiście. Dla mnie 2 strony a4, calibri 11 z obterlinia 1.15 to mało dziennie, ale znowu kiedyś byłam z siebie dumna jak stronę napisałam. Obecnie jestem zadowolona, jak mi się uda walnąć dziennie co najmniej 6-8 stron :P
      Dobra, muszę kończyć, bo nawet wykąpać się spokojnie nie dadzą -_-

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń