Czujecie listopad? Te liście wirujące na wietrze,
zasypujące was gdy jesteście w drodze do sklepu, szkoły czy w inne miejsce?
Musicie wybaczyć ale na razie nie zdradzę wam proporcji na soczek anty-demoni ^^
Musicie wybaczyć ale na razie nie zdradzę wam proporcji na soczek anty-demoni ^^
Zapewniam jednak, że cierpliwość popłaca, bo na pewno
będzie jeszcze dla niego miejsce i wówczas wszystko dokładnie wyjaśnię ^^
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
~~ IV ~~
Grell dopiero po tygodniu czuł się na tyle dobrze, by myśleć realnie o
próbie zasadzki na swego ukochanego. Rana, którą Undertaker mu zadał, a
następnie pieczołowicie opatrzył goiła się w zaskakującym tempie. Mógł już swobodnie
pracować i nie odczuwał żadnych dolegliwości z tym związanych. Ból i pieczenie
ustały zaledwie po dwóch dniach. Przez ten czas był na zwolnieniu. William
oczywiście nie był z tego powodu zachwycony, jednak nie mógł na to nic
poradzić.
Będąc na urlopie, czerwonowłosy zastanawiał się, jak najlepiej
zorganizować całą zasadzkę. Aby ułatwić sobie zadanie, postanowił poprosić
Willa o dzień urlopu. Planował zwalić to jeszcze na dyskomfort odczuwany po
odniesionej ranie. Byłby niespełna rozumu, gdyby wyjawił mu prawdziwy powód.
Nie chciał, aby ktokolwiek mu przeszkodził podczas tak długo wyczekiwanego
seansu. Wówczas problem niezapowiedzianych gości czy zgonów zostałby
automatycznie wyeliminowany. Ale przedtem musi się wyspać.
Cały tydzień chodził jak nieswój. Nadzwyczaj sumiennie przykładał się do swoich
obowiązków, dbając o porządek w katalogach, a nawet poganiał podwładnych, aby
nie było opóźnień. W roztargnieniu zapomniał o wizycie u kosmetyczki, co
ostatecznie przekonało kobiety z działu kadr, że jeszcze nie w pełni doszedł do
siebie po ostatnim pojedynku.
W końcu doczekał się upragnionego dnia. Już od razu po przebudzeniu
czuł, jak energia wypiera go z łóżka, a adrenalina buzuje w żyłach. Rankiem,
zanim jeszcze wybrał się do rezydencji, wpadł na chwilę do grabarza po karton z
kociakiem i flakonik. Puchata kuleczka fuknęła na widok czerwonowłosego
żniwiarza i swoją niechęć zamanifestowała obsikując mu cały rękaw płaszcza.
Zniesmaczony shinigami darł się w niebogłosy o kosztach pralni i czyszczenia.
Jednak kociak nic sobie z tego nie robił i zwinnie wdrapał się na ramie
Undertakera, strosząc futerko. Grabarz zasłaniał twarz rękawem, starając się
nie roześmiać w głos, niemniej jednak sytuacja niezwykle go bawiła. Skoro
jedyny sojusznik w tym starciu tak otwarcie okazuje, co o tym myśli...
Zastanawiał się, czy to dobry, czy zły znak. Nie był przesądny z natury,
chociaż lubił się zastanawiać nad fenomenem samospełniających się proroctw.
Zdenerwowany Grell razem z pudłem na rękach opuścił zakład pogrzebowy, kierując
się w mniej zaludnione okolice. Spojrzał z obrzydzeniem na swój płaszcz.
Niemiłosiernie cuchnął, a i plama niesamowicie go irytowała. Westchnął ciężko.
Pomimo, że był już listopad i przyszły już pierwsze przymrozki, zdjął swoje okrycie
i przewiesił przez ramię. Planował pozostawić je gdzieś przy wejściu do
rezydencji i zabrać po skończonej akcji. Przez jego ciało przebiegł dreszcz.
Pomimo słonecznej pogody, podmuchy wiatru były przejmująco zimne. Czym prędzej
pobiegł do swojego celu, wymachując po drodze kosą. Po niespełna kwadransie był
już na miejscu.
Specjalnie przebiegł cały park, żeby wybrać najlepsze miejsce na kryjówkę.
Wystrzegał się terenów równinnych. Jednocześnie musiało być na tyle
przestronne, by móc z łatwością zaatakować. Zadanie wydawało się trudne, jednak
nie beznadziejne. W końcu upatrzył swój ideał.
Mała polana, na której obok siebie rosły zbyt gęsto trzy buki i kilka
klonów. Obok drzew znajdowały się zwalone na siebie głazy porośnięte mchem.
Grell aż podskoczył z uciechy. Ustawił karton z kociakiem idealnie pod drzewami
i szczelnie go zamknął. Nie mógł pozwolić, żeby cenna przynęta uciekła. Potem
podszedł zbadać kamienie. Przykucnął i schował się za nimi. Przewyższały go
znacznie, czego był niezmiernie rad. Przez szpary mógł obserwować całą okolicę,
samemu pozostając w ukryciu.
Grell położył obok siebie na ziemi kosę. Teraz musi znaleźć fiolkę, która dał
mu Undertaker. Rękoma obmacywał całe ubranie, dopóki nie natrafił na buteleczkę
w kieszeni spodni. Odetchnął z ulgą. Wyjął miksturę i przyjrzał się jej.
Naprawdę posiadała aż taką moc? Zwyczajny sok malinowo-wiśniowy?
Zębami odkręcił korek i splunął za siebie. Wylał odrobinę cieczy na dłoń i
poprowadził po ostrzu piły. Słodki zapach uderzył w nozdrza. Przez chwilę
zastanawiał się, czy to wystarczy. Dla pewności przechylił flakonik i całą
zawartość wylał na ząbki piły, pilnując, aby jak najwięcej cieczy zostało na
broni. Odszukał wyrzuconą zakrętkę i ponownie schował ją do kieszeni. Nie może
pozostawiać niepotrzebnych śladów.
Teraz pozostało już tylko czekanie. Grell przysiadł za stertą kamieni i tępo
wpatrywał się przed siebie. Pomimo, że kociak pomiaukiwał, po kamerdynerze nie
było ani śladu. Żniwiarz zacisnął zęby. Będzie trwał aż do skutku. Nie ważnie
ile czasu mu to zajmie. Gra warta była świeczki.
Po godzinie cały trząsł się z zimna i przeklinał w duchu kota, który
zanieczyścił mu płaszcz. Palce kurczowo zaciśnięte na uchwycie piły przybrały
fioletową barwę. Kichał raz po raz. Zaczynał wątpić, że Sebastian da się złapać
na sztuczkę z kotem.
Jego jedyną rozrywką była obserwacja. Ostre podmuchy wiatru, które podrywały
opadnięte listowie z ziemi i zmuszały je do szalonego tańca. Kolorowy dywan
przemieszczał się, zasypując żniwiarza od stóp do głów. Po kilku takich
epizodach przypominał wielką zgrabioną górę jesiennych liści.
„Dobrze, że przynajmniej pasują mi do koloru włosów” pomyślał Grell „Można to
uznać za jakiś rodzaj zamaskowania. Ciekawe, co sobie by pomyślał Sebastian, gdyby
mnie takiego zobaczył?”
Do jego uszu dotarł charakterystyczny szelest zgniatanych liści. Ktoś się
zbliża. Grell przykucnął w pełnej gotowości do skoku. Mocno zacisnął dłonie na
swojej broni. Uregulował oddech i wychylił się nieco, uważając, żeby nie
zrzucić z siebie całej masy liści.
Zza drzewa powoli zbliżała się czarna sylwetka. Żniwiarz nie miał już żadnych
wątpliwości. To był on! Idealny obiekt jego nieodwzajemnionych uczuć. Ten
sprężysty chód, ta postawa.
„Opamiętaj się, nie możesz tego spieprzyć” warknął do siebie w myślach.
Sebastian zatrzymał się naprzeciw kartonu. Grell głośno przełknął ślinę. Czuł,
jak serce wali mu w piersi jak młotem. Jeszcze nie teraz. Jeszcze musi
wytrzymać ten moment, inaczej może wszystko zepsuć.
Demon podszedł do pudła i je otworzył. Nie spodziewał się tego, co tam
zobaczył. Na jego twarzy zagościł rzadki widok. Oczy zmrużyły się w szczerym
uśmiechu, a cała mimika wyrażała zachwyt. Wyjął kociaka i usadowił na kolanach.
Dłonią podrapał go po głowie, na co zwierzątko odpowiedziało mu mruczeniem.
Wyciągnął się i wystawił pazurki. Potem powoli otworzył swoje złociste oczy i
skierował wzrok w krwistoczerwonych tęczówkach lokaja.
Teraz albo nigdy. Grell momentalnie wzbił się w powietrze i runął na
Sebastiana. Był wdzięczny kotce, że uwiodła demona na tą jedną, jedyną sekundę,
uśpiła jego czujność. Sebastian nie zdążył odparować ataku. Odwrócił się , by
odparować ręką atak, ale shinigami był szybszy. Ostrze wbiło się idealnie w
klatkę piersiową, druzgocząc mostek i spojenia żeber.
Kamerdyner splunął krwią. Jego ciało zaczął ogarniać natychmiastowy
paraliż. Przez chwilę próbował zanalizować, co to takiego. Przecież nie
pierwszy raz Grell zranił go swoją bronią. Co prawda, mogła przeciąć wszystko,
dlatego była dla niego niebezpieczna, ale żeby aż tak?
Przed oczyma zaczęły mu stawać krwawe plamy. Sebastian jęknął z bólu. Rana
zaczynała palić od wewnątrz. Po chwili przypomniał sobie, dlaczego to uczucie
wydało mu się znajome. Ona pierwsza poznała jego tajemnice. Dobrze wiedział, co
się za chwile stanie. Ten czerwonowłosy narwaniec obejrzy jego wybrane
wspomnienia, o ile mu ktoś nie przeszkodzi. Zaczął modlić się w duchu, aby
ktokolwiek mu przeszkodził. Ktokolwiek z mieszkańców rezydencji. Po prostu po
wszystkim wymazałby mu wspomnienia, co nie wchodziło w grę u ponurych
żniwiarzy.
Nie mógł uwierzyć, że dał się tak bardzo zaślepić tylko z powodu jego miłości
do kotów. W sumie, co takiego w nim było? Aksamitne czarne futro, hipnotyzujące
oczy koloru płynnego złota. Miał wrażenie, że już kiedyś go widział.
„Naprawdę zrobiłem się strasznie sentymentalny” uśmiechnął się w duchu
Sebastian. Ból promieniował już na całe ciało. Nie był w stanie jasno myśleć.
Jeszcze chwila i straci świadomość. Stanie się jednym z widzów swojego
przeszłego życia. Wiedział, że w przeciwieństwie do ludzkich nagrań, ich
wspomnienia będą pojawiać się chaotycznie. Zazwyczaj te, do których byli
szczególnie przywiązani lub te, które chcieliby ukryć przed wszystkimi.
Ciekawe, co zobaczy teraz.
– Grell, co ty tutaj… Sebastian! Co to za cyrk? – dotarł do niego głos panicza.
Ledwie uniósł powieki. Nawet nie był w stanie się uśmiechnąć do niego. Widział,
jak Ciel podchodzi do niego i przykuca obok. Jak zmienia się na twarzy. Jest
przerażony. Nie rozumie, co się stało. Jak rzuca się na Grella, który pewnie w
tej chwili dostaje ataku szału. Może zacznie gryźć i pluć?
– Grell, co ty wyprawiasz? – natarł na niego Ciel i już szykował się, by go
uderzyć swoją laską.
– Wypierdalaj stąd, a nie, to pożałujesz, że się urodziłeś! – darł się opętany
shinigami.
– O co ci chodzi? – złościł się Ciel – kaleczysz mi sługę, jesteś na MOIM
terytorium i śmiesz jeszcze czegokolwiek ode mnie żądać?
– Ciel, proszę, nie chcę ci zrobić krzywdy. Idź stąd, jeszcze nie jest za późno
– błagał Grell.
– Nawet o tym nie myśl. Tak w ogóle, co tu się sta… – urwał w połowie zdania i
z przerażeniem odwrócił się w stronę demona.
Cinematic records zaczęło się nad nim kłębić. Grell natychmiast zdjął okulary i
w tej samej chwili dopadł do niego, uparcie się wpatrując. Hrabia bez własnej
świadomości podszedł do swojego lokaja i upadł przed nim na kolana. Białe
klatki zaczynały wypełniać kreski, które powoli układały się w kontury.
Ciel miał poważne wątpliwości, czy to jego umysł zwariował, czy jednak śni.
Kreski układały się w obrazy, jakich nigdy wcześniej nie widział. Najpierw bez
większego sensu, jednak w miarę upływu czasu tracił swoją pewność. Spojrzał na
leżącego bez ruchu Sebastiana. Wydawał mu się taki sztuczny. Aby się upewnić,
że nie śni, dotknął białej skóry kamerdynera.
W tym momencie poczuł, jakby go przeszył prąd i usłyszał w swoim umyśle
głos. Głos jego lokaja.
„Paniczu, wybacz, że sprawiłem tyle problemów. Teraz zobaczysz coś, czego nigdy
nie było ci dane. To są moje wspomnienia. Nie wiem, co konkretnie widzisz,
jednak chciałbym ci podziękować. Dzięki temu, że tu jesteś, Grell nie ma
dostępu do mojej pamięci.”
– Sebastian! – krzyknął Ciel.
„ Nie mogę się ruszyć. Tak długo, dopóki trwa paraliż, będziesz odbywał podróż
w przeszłość. Dziękuję, że tu jesteś. Nie jestem już w stanie dłużej utrzymywać
swojej świadomości. Do zobaczenia, paniczu”.
Ciel przeniósł mętny wzrok na zapiski historii życia jego demona. Taśmy
przestawały poruszać się z zawrotną prędkością. Ostatecznie, wszystkie skupiły
się wokół niego, tworząc jeden wielki ekran. Ciel usiadł, podparłszy się
rękoma.Wizja tego wszystkiego pochłonęła go doszczętnie. Miał wrażenie, jakby
był niemym widzem, niezdolnym do myślenia podczas oglądanego seansu.
Historia dopiero się rozpoczyna. Prapoczątek wszystkiego. Nareszcie zrozumiał,
jaką szansę dał mu los. Mógł zrozumieć swojego podwładnego, poznać jego świat.
Niechcący kamerdyner odsłonił przed nim swoją największą słabość.
Odkrył przed nim swoją największą słabość, a Sebastian mu dziekuje TT_TT Jezu, to było piękne. Wreszcie mój kochany <3 wreszcie wspomnienia! W ogóle, nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktoś stanie na drodze Grella do poznania wspomnień Sebusia. Może dlatego, że w sumie chciałabym, żeby coś mu się wreszcie udało... Jezu, dalej przeżywam to, że on mu podziękował xD Wybacz, gorączka, nie myślę. Nie stworzę nic składnego. Ale jaram się, więc jest super <3 Sebuś, nadciągamy!^^
OdpowiedzUsuńHahaha <3 dojrzałam do tego, aby ci ładnie odpisać ^^
UsuńDzięki postaci Grella chciałam pokazać, że on wcale nie był takim kompletnym idiotą, tylko, że wcale nie ma szczęścia. Bo dotrzymał obietnicy złożonej trochę Undertakerowi, a trochę sobie samemu. Wykonał najtrudniejszą część zadania, a potknął się na pierdole. Na pewno wiele osób w tym momencie z nim się utożsamia. Nie wiem, co z nim dallej będzie. Jedno jest pewne: jest niezwykłą postacią i wielką inwidualnoscią.
Czekaj, a się doczekasz ^^
Hej,
OdpowiedzUsuńa było tak blisko, Grell wykonał najtrudniejszą rzecz, a potknął się na pierdole...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia